Bez wątpienia pilot musiał mieć bardzo dużo szczęścia, że przeżył - stwierdził wiceminister obrony narodowej Bartosz Kownacki, pytany przez onet.pl o okoliczności katastrofy myśliwca MiG-29, do jakiej doszło we wtorek wieczorem w okolicach Kałuszyna na Mazowszu. Wiceszef MON potwierdził jednocześnie, że pilot nie katapultował się.
Początkowo wojsko informowało, że pilot rozbitego samolotu MiG-29 użył fotela katapultowanego, ale pojawiły się co do tego wątpliwości. W środę w onet.pl wiceszef MON Bartosz Kownacki potwierdził, że pilot nie katapultował się.
"W kategoriach cudu, ogromnego szczęścia"
Wiceminister wyjaśnił, że pierwsze informacje, jakie dotarły do ministerstwa, "były takie, że pilot został znaleziony i że się katapultował". - To tylko dowodzi tego, jak należy być powściągliwym, jak mało należy mówić - stwierdził Kownacki.
Ocenił, że "bez wątpienia pilot musiał mieć dużo szczęścia", że przeżył mimo tego, iż nie opuścił myśliwca, zanim ten uderzył w ziemię.
- Naprawdę w kategoriach cudu, ogromnego szczęścia można rozpatrywać takie zdarzenie - ocenił wiceminister.
Katastrofa myśliwca MiG-29
Do wypadku wojskowego samolotu MiG-29 doszło w poniedziałek wieczorem podczas lotu szkolnego. Samolot pilotował jeden, 28-letni pilot. Startował z tego samego lotniska, na którym miał wylądować. Około godziny 17.15 podczas podejścia maszyny do lądowania na lotnisku w Mińsku Mazowieckim utracono z nią łączność. W poszukiwaniach pilota brało udział co najmniej 200 osób: Żandarmeria Wojskowa, a także policja, straż pożarna i leśnicy.
W momencie odnalezienia pilot był przytomny, miał połamane kończyny. Został przewieziony do Wojskowego Instytutu Medycznego przy ulicy Szaserów w Warszawie. Jego życiu ani zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Kownacki zapewniał we wtorek, że informacje o przyczynach wypadku zostaną przekazane, gdy tylko będzie to możliwe. - Badania muszą potrwać, konieczne jest przejrzenie dokumentacji. Dopiero później można mówić o przyczynach zdarzenia - wskazywał wiceminister.
Spekulacje "nie na miejscu"
Ocenił również, że zważywszy okoliczności wypadku akcja poszukiwania pilota przebiegła szybko, ustalenie przyczyny zdarzenia wymaga czasu, a spekulacje byłyby nie na miejscu. Jak podkreślił, najważniejsze, że pilot jest w dobrym stanie.
Miejsce katastrofy bada Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego.
Autor: js//now / Źródło: PAP