Prezydent uprzedził o swojej decyzji premiera Morawieckiego i ministra Błaszczaka, który tę ustawę na pewnym etapie przejął - mówił w "Kawie na ławę" w TVN24 Krzysztof Łapiński, minister w Kancelarii Prezydenta RP. Odniósł się w ten sposób do negatywnych reakcji części prawicowych polityków na weto Andrzeja Dudy do tak zwanej ustawy degradacyjnej.
Prezydent Andrzej Duda w piątek ogłosił, że zdecydował o zawetowaniu tzw. ustawy degradacyjnej. Ustawa pozbawia stopni wojskowych członków Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego i daje możliwość pozbawiania takich stopni osób i żołnierzy rezerwy, którzy w latach 1943-1990 swoją postawą "sprzeniewierzyli się polskiej racji stanu".
"Żadnych targów, deali nie było"
- Prezydent podjął decyzję odważną i wiedział, jakie będą tego konsekwencje. Wiedział, że część polityków, sympatyków na prawicy będzie miała mu to za złe - mówił w "Kawie na ławę" Krzysztof Łapiński, prezydencki rzecznik.
Pytany, czy Andrzej Duda długo się wahał, powiedział, że "to już nie ma znaczenia".
Jeszcze w piątek, były minister obrony narodowej Antoni Macierewicz, oceniając prezydenckie weto stwierdził, że "bardzo źle się stało dla niepodległości Polski, dla odbudowy niepodległej armii, to zły znak i zła decyzja". Do tych słów odniósł się Łapiński.
- Prezydent jasno mówił, że on nie ma problemu z tym, żeby negatywnie oceniać poprzedni system i ludzi, którzy służyli temu systemowi, szczególnie w aparacie opresji, którzy zwalczali wolnościowe i niepodległościowe aspiracje Polaków. Prezydent wielokrotnie dowodził, że nie ma problemu z negatywną oceną tamtego okresu. Wskazywał na ustawę lustracyjną, której był współautorem, na ustawę dezubekizacyjną, którą podpisał - mówił prezydencki rzecznik, przypominając, że Andrzej Duda, wetując tzw. ustawę degradacyjną wskazywał na mankamenty prawne.
- Prezydent powiedział, że tak ważną ustawę trzeba przygotować dobrze i spokojnie, żeby nie miała żadnych mankamentów prawnych. Jeśli chcemy rozliczać przeszłość czy osoby, które wtedy łamały prawo, postępowały niegodnie, to musimy być poprawni pod każdym względem - dodał Łapiński.
Minister w Kancelarii Prezydenta RP był pytany, czy Andrzej Duda swoje weto konsultował z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim. - Prezydent uprzedził o swojej decyzji premiera Morawieckiego i ministra Błaszczaka, który tę ustawę na pewnym etapie przejął - powiedział.
Nie sprecyzował, kiedy Duda poinformował o swojej decyzji przedstawicieli rządu.
- Żadnych jakichś targów, deali nie było. Oczywiście, jakbym dawał dowody, że nie było, to pewnie znajdą się osoby, publicyści, politycy, którzy będą twierdzić, że to jest jakaś ustawka. Czasami emocjonalne reakcje polityków obozu dobrej zmiany pokazują, że to było zaskoczenie dla części osób - stwierdził Łapiński.
Kluzik-Rostkowska: sprawa ustawy degradacyjnej to temat zastępczy
Joanna Kluzik-Rostkowska z PO, zaznaczyła, że nie ograniczałaby dyskusji o tak zwanej ustawie degradacyjnej do osób generałów Wojciecha Jaruzelskiego, Czesława Kiszczaka i Mirosława Hermaszewskiego. - Myślę, że środowiskom, które obawiały się, że za tą ustawą pójdzie ustawa obniżająca emerytury tych oficerów, decyzja (prezydenta - red.) przyniosła ulgę - oceniła.
- Posłem, który był odpowiedzialny za tę ustawę z ramienia PiS, jest były oficer Wojska Polskiego. Człowiek, który zaczynał służbę w 1969 roku, czyli wtedy, gdy generał Jaruzelski był ministrem obrony narodowej i był w tej czynnej służbie wojskowej do 1994 roku. Odszedł jako major. Ten człowiek na komisji obrony narodowej tłumaczył nam, że od 30 lat bolało go, że generał Jaruzelski nie został zdegradowany - mówiła była minister edukacji o pośle Michale Jachu z PiS.
- Nie dość, że ta ustawa przeszła przez Sejm błyskawicznie, była tam dobę, to jeszcze reprezentował ją ktoś, kto był absolutnie niewiarygodny. Jak ktoś, kto współpracował z generałem Jaruzelskim przez 20 lat, może nagle wchodzić na mównicę i mówić, że go to bolało? - pytała.
Kluzik-Rostkowska oceniła, że polska polityka zdegradowała się tak mocno, że "nie postrzegamy prezydenta Dudy jako osobę samodzielną, więc natychmiast szukamy drugiego dna".
- Zastanawiamy się czy on to zrobił po złości, czy on to zrobił, bo się dogadał. Wszystko jedno jaka była intencja prezydenta, ważne, że ta ustawa została zawetowana. Czas na degradacje był bardzo długi. Sam temat został wprowadzony jako temat zastępczy, co PiS czyni bardzo często - podkreśliła.
Jakubiak: uwagi prezydenta mogą poprawić tę ustawę
Marek Jakubiak, poseł Kukiz’15, ocenił, że "należy sferę emocjonalną oddzielić od pragmatycznej i merytorycznej".
- Prezydent merytorycznie zwrócił uwagę na wady zawarte w tej ustawie, która była przeciągnięta przez Sejm w ciągu jednego dnia. Mnie się coś podobnego w Sejmie jeszcze nie zdarzyło - ocenił poseł.
Jakubiak, zwrócił uwagę, że poseł Jach, który jest przewodniczącym sejmowej komisji obrony narodowej, "wykonał rozkaz i tyle".
- Wszystko na to wskazywało, że nawet pola do dyskusji nie ma. Jest zapis, tak ma przejść i koniec. Tutaj w programie mówiłem o swoich wątpliwościach związanych ze ściganiem i karaniem ludzi, którzy już nie żyją. Wewnętrznie we mnie zgody na to nie było. Natomiast sama idea i waga tej ustawy, spowodowały, że za nią zagłosowałem - przyznał Jakubiak.
- Prawda jest taka, że te merytoryczne poprawki (ze strony prezydenta -red.), mogą jedynie tej ustawie zrobić dobrze - dodał.
"Wnioski z tej historii powinny być wyciągnięte"
Tadeusz Cymański (Solidarna Polska) przypomniał, że już podkreślał w "Kawie na ławę", że idea rozliczenia władz komunistycznych nie podlega wątpliwości, a dyskusja dotyczy tego, jak to zrobić.
- Jestem przerażony komentarzami niektórych moich kolegów, nie dlatego, żebym był święcie zapatrzony w prezydenta - mówił Cymański. - Czy ktoś przytomny naprawdę będzie uważać, że prezydent Duda będzie bronił Jaruzelskiego i Kiszczaka? - pytał poseł.
- Jestem wiarygodny, bo z PiS odszedłem. Wiem co mówię - mówił poseł.
Cymański podkreślił wagę "jedności współpracy, nawet przy pewnych perturbacjach i błędach". Ocenił również, że przy tej ustawie błędy zostały poczynione.
Poseł przypomniał, że "prezydent powiedział (informując o wecie - red.), że on uprzedzał, apelował i sygnalizował swoje wątpliwości" (dotyczące ustawy - red.). - Myślę, że z tej historii wnioski powinny być wyciągnięte i prezydent bronił - jak rozumiem - prawa do obrony. Jeżeli zbrodniarze w Norymberdze mieli obrońców, to każdy, nawet najgorszy z najgorszych, ma do tego prawo - stwierdził Cymański.
Kluzik-Rostkowska przerwała wywód Cymańskiemu pytaniem: - Tadeusz, ale gdzie ty byłeś, gdy była debata na temat tej ustawy? Mogłeś wtedy to wszystko powiedzieć.
Cymański odpowiedział, że był wtedy na komisji finansów.
"Prezydent nie stracił słuchu społecznego"
Zdaniem Władysława Kosiniaka-Kamysza, prezesa PSL, "prezydent uratował po raz kolejny PiS-owi skórę".
- Aspekt polityczny jest podobny do tego, co się działo w lipcu w sprawie sądów. Wtedy też było wielkie oburzenie wśród niektórych posłów PiS, wśród niektórych zwolenników (prawicy - red.), że nie będą popierać już prezydenta Dudy. Co się stało po zawetowaniu ustaw o Sądzie Najwyższym i KRS? Prezydentowi i PiS-owi wzrosło poparcie. Sytuacja może się powtórzyć. Prezydent w przeciwieństwie do obozu rządzącego nie stracił słuchu społecznego - ocenił Kosiniak-Kamysz.
- Ta ustawa miała dotknąć generała Jaruzelskiego, ale on nigdy się o niej nie dowie. Chyba, że go dobry Pan Bóg o tym poinformuje, że został zdegradowany - dodał.
- Myślę, że rządzący dzisiaj nie dostrzegają zbawiennych skutków politycznych tej decyzji. Ale to nie pierwszy raz - ocenił szef PSL.
"Tych zarzutów było mnóstwo"
Wicemarszałek Sejmu Barbara Dolniak z Nowoczesnej przypomniała, że mniej więcej w podobnym składzie politycy rozmawiali już o tej ustawie w "Kawie na ławę". - Już wtedy mówiliśmy ile niesie ona za sobą nieprawidłowości, jak niezgodna jest z obowiązującym w Polsce prawem - powiedziała Dolniak.
Zwróciła uwagę na kwestię decydowania o degradacji w stosunku do generałów przez prezydenta a do niższych rangą oficerów przez ministra obrony narodowej. - Tych zarzutów było mnóstwo - podkreśliła.
Zaapelowała do rządzących o roztropność przed przyjęciem nowego prawa, a nie kiedy "mleko już się rozlało i mamy problem, dyskutujemy jak z tego wyjść". - Mamy pewną kolejność tych ustaw, które pokazują, jak powstaje problem, gdy nie słucha się roztropnych i rozsądnych uwag - mówiła.
- Pan prezydent używał takiego sformułowania, że ta ustawa sprzeczna jest z demokratycznymi zasadami państwa prawa. Zawsze, gdy to słyszę w ustach głowy państwa, to chciałabym, żeby to było powtarzane przy każdej ustawie. Niestety, tak nie jest - oceniła Dolniak.
- Prawo nie jest indywidualne, nie tworzy się go dla konkretnej osoby, tylko ma charakter uniwersalny - podsumowała.
Autor: tmw / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24