Narodowy Instytut Wolności i konkurs, którego inicjatorem jest wicepremier Piotr Gliński. Do sześciu organizacji popłynęły pieniądze, a na liście obdarowanych znalazł się między innymi wiceprezes Ordo Iuris. Na liście rezerwowych znalazło się Stowarzyszenie Marszu Niepodległości Roberta Bąkiewicza. Materiał magazynu "Polska i Świat".
W radzie Fundacji Polska Wielki Projekt zasiada Piotr Gliński. Prezesem Stowarzyszenia Sanctus Paulus jest wydawca lokalnego tygodnika, który w ostatnich wyborach wspierał Andrzeja Dudę. Fundacja Edukacja do Wartości założona jest przez wiceprezesa Ordo Iuris Tymoteusza Zycha. Z kolei wiceprezesem Pomorskiej Inicjatywy Historycznej jest Roman Zwiercan, mąż zatrudnionej jako ekspert w kancelarii premiera Małgorzaty Zwiercan. Między innymi to do nich trafi po pół miliona złotych dotacji.
Narodowy Instytut Wolności w latach 2018-2020 na dotacje dla organizacji pozarządowych przeznaczył 422 miliony złotych. - To nie są konkursy, trzeba to wprost powiedzieć. To jest budowanie sytuacji, w której partyjna paczka otrzymuje środki finansowe z budżetu państwa – uważa Bogdan Zdrojewski z Koalicji Obywatelskiej.
"Nie widziałem organizacji, które byłyby krytyczne"
Sześć organizacji zostało wyłonionych w ramach konkursu Narodowego Instytutu Wolności, którego inicjatorem był Piotr Gliński. - Narodowy instytut został przepoczwarzony w karykaturę. To jest kranik z pieniędzmi dla tych organizacji, które są w linii merytorycznej, ideologicznej z rządem – ocenia Krzysztof Śmiszek z Lewicy.
- Nie widziałem na liście organizacji, które byłyby krytyczne w stosunku do władzy - zwraca uwagę Sławomir Neumann z Platformy Obywatelskiej.
Narodowy Instytut Wolności przekonuje, że wnioski zostały ocenione przez niezależnych ekspertów. Nie wiadomo przez kogo, bo dane nie są ujawniane ze względu na "przejrzystość, niezależność i komfort ich pracy".
Pieniądze, które dostają organizacje to tzw. kapitał żelazny. Jego celem jest wsparcie instytucji uważanych za najważniejsze i takich, które mają największy dorobek w budowaniu społeczeństwa obywatelskiego. - Zdobycie poduszki finansowej, kapitału żelaznego powoduje, że organizacja może się rozwijać, że może być bardziej ekspansywna, że może ubiegać się o kolejne dotacje – mówi Krzysztof Śmiszek.
"Wydawało się, że ta władza ma jeszcze jakieś granice wstydu"
Kapitał żelazny to środki przeznaczone na działalność statutową. Nie trzeba się z nich rozliczać tak dokładnie jak z dotacji celowych. Na pierwszym miejscu listy rezerwowej jest stowarzyszenie Roty Marszu Niepodległości Roberta Bąkiewicza. To oznacza, że jeśli pieniądze zostaną, Instytut zwiększy pulę lub ktoś z pierwszej szóstki zrezygnuje z dotacji, wtedy pieniądze trafią do Bąkiewicza. - On z demokracją i społeczeństwem obywatelskim nie ma nic wspólnego, więc on od razu powinien być wykluczony z dotacji – przekonuje Tomasz Trela z Lewicy.
- Kiedyś jeszcze było tak, że pojedyncze fundacje o charakterze neutralnym otrzymywały jakieś finansowanie. Wydawało się, że ta władza ma jeszcze jakieś granice wstydu - mówi Hanna Gill-Piątek z Polski 2050.
W poprzednich latach wsparcie otrzymały takie instytucje jak np. Fundacja ePaństwo czy Dajemy Dzieciom Siłę. Choć wśród dotowanych znaleźli się także np. Fundacja Republikańska - think-tank wspierający partię rządzącą. - Instytut został powołany, żeby dawać pieniądze swoim, na to wygląda - ocenia Bogdan Zdrojewski.
Źródło: TVN24