Sąd upomina ministra spraw zagranicznych. Witold Waszczykowski próbował bowiem uniknąć ujawnienia ekspertyz, na których oparł swe twierdzenie, że Donald Tusk został wybrany na szefa Rady Europejskiej niezgodnie z unijnym prawem, a wybory zostały sfałszowane. Sąd wprawdzie nie zobowiązał Waszczykowskiego do udzielenia informacji, ale znacznie zawęził mu możliwości odmowy.
O informację wystąpiło Stowarzyszenie Watchdog Polska tego samego dnia, w którym Witold Waszczykowski w "Jeden na Jeden" TVN24 wygłosił pogląd, który wywołał polityczną burzę.
- Doszło do fałszerstwa. Mamy dzisiaj ekspertyzy mówiące o tym, że Tusk został wybrany w sposób, który można zakwestionować na poziomie prawa europejskiego. Będę przedstawiał te ekspertyzy pani premier. Oczywiście zależy to od rządu, czy warta jest skórka wyprawki. Zastosowano podwójne standardy i dwulicowość. Wykazaliśmy to i będziemy to pokazywać społeczeństwu, w jakiej Unii w tej chwili funkcjonujemy - w Unii, która stosuje podwójne standardy w zależności od tego, jak tego potrzeba dużym krajom europejskim - tłumaczył Waszczykowski 27 marca br.
Ta wypowiedź spotkała się z krytyką opozycji, ale też wywołała konsternację w ekipie rządzącej. Prezes PiS Jarosław Kaczyński wkrótce po ponownym wyborze Tuska zapewnił, że jego legalność jest "oczywista". Nie podważał jej także prezydent Andrzej Duda, składając Tuskowi gratulacje. Rzecznik rządu również nie kwestionował wyboru dokonanego przez Radę Europejską, mówiąc, że "sprawa Tuska jest zamknięta". Wiceminister spraw zagranicznych Konrad Szymański powiedział zaś wprost, że nie wie, co miał na myśli jego szef, mówiąc o domniemanym fałszerstwie i posiadanych ekspertyzach.
MSZ: to prywatne opinie. WSA: no to co? Trzeba ujawnić!
Ekspertyzy, które miał posiadać minister, zainteresowały Watchdog Polska - stowarzyszenie, które działa na rzecz jawności życia publicznego. Złożyło wniosek o ich udostępnienie. Ministerstwo nie odmówiło wprost udzielenia informacji. Napisało, że ich nie ma, ale w taki sposób, by nie narazić ministra na zarzut, że kłamał.
Ministerstwo twierdziło, że znawcy prawa europejskiego dobrowolnie udostępnili MSZ swoje ekspertyzy. Resort jednak ich nie zamawiał ani za nie nie płacił, nie może więc udostępnić nie swoich ekspertyz.
Stowarzyszenie uznało to stanowisko MSZ za bezczynność i poskarżyło się do sądu. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie surowo ocenił postępowanie ministra.
"Minister Spraw Zagranicznych w wywiadzie udzielonym komercyjnej telewizji powołał się na żądane ekspertyzy, użyte one zostały do zaprezentowania publicznego stanowiska ważnego przedstawiciela władzy wykonawczej. Ekspertyzy (...) służyły do wypracowania stanowiska zaprezentowanego opinii publicznej. Nie przekonujące są więc wyjaśnienia organu, że przedstawione ekspertyzy mają charakter prywatny" - napisał Wojewódzki Sąd Administracyjny w uzasadnieniu do wyroku.
Sąd nie nakazał jednak ministrowi udostępnienia treści ekspertyz, a jedynie rozpatrzenie wniosku Watchdog Polska. Wszystko dlatego, że stowarzyszenie zaskarżyło bezczynność, a nie odmowę udzielenia informacji.
Jak dowiedzieliśmy się w biurze rzecznika prasowego MSZ, wyrok został doręczony ministerstwu 15 listopada. Od tego dnia resort ma 30 dni na odwołanie się od wyroku.
"Aktualnie Ministerstwo analizuje argumentację WSA zawartą w treści uzasadnienia do wyroku. Po dokonaniu analizy zostanie podjęta decyzja dotycząca ewentualnego zaskarżenia" - poinformowało nas biuro rzecznika.
Sąd ogranicza możliwości odmowy
Jeżeli wyrok ten utrzyma się w NSA, to i tak ministerstwo będzie musiało "rozpatrzyć wniosek", a nie udzielić żądanej informacji. Teoretycznie więc ministerstwo może jeszcze raz, tym razem jednoznacznie, odmówić udostępnienia ekspertyz mających świadczyć o fałszerstwie wyborczym w Radzie Europejskiej.
Jeśli NSA podtrzyma wyrok, to znacznie ogranicza on możliwości odmowy informacji. Na pewno ministerstwo nie będzie mogło powoływać się na roboczy i wewnętrzny charakter ekspertyz, na co obecnie często i z upodobaniem powołują się urzędy państwowe, odmawiając udostępnienia informacji obywatelem.
WSA w Warszawie stwierdził jednoznacznie, że jeżeli polityk powołuje się w swojej wypowiedzi na jakieś dokumenty, to ma je obowiązek ujawnić (chyba że są tajne na mocy innych przepisów).
"To, że (...) nie zostały one opłacone przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie przesądza o tym, że mają one charakter wewnętrzny, ponieważ dla ich ujawnienia decydujące znaczenie posiada fakt ich użycia dla publicznego zaprezentowania stanowiska Ministra Spraw Zagranicznych" - pisze sąd w uzasadnieniu.
Jak polityk powołuje się na dokumenty, to powinien je ujawnić
Sąd zauważa również, że w takich przypadkach jak sprawa Waszczykowskiego ujawnienie dokumentów jest szczególnie ważne dlatego, żeby obywatele mogli sprawdzić, czy polityk nie kłamie. Skład sędziowski - Przemysław Szustakiewicz (przewodniczący i sprawozdawca), Stanisław Marek Pietras, Danuta Kania - ujął to w następujących słowach:
"Celem przepisów o dostępie do informacji publicznej jest poddanie społecznej kontroli organów władzy. (...) Udostępnienie ekspertyz (...) pozwoli ocenić na ile prezentowane stanowisko istotnie poparte było wiedzą fachową oraz czy wykorzystane ekspertyzy były wiarygodne".
Jedyne co ujawnili, to artykuł w gazecie
W dniu, w którym Witold Waszczykowski wypowiedział swe słowa o domniemanym fałszerstwie, możliwościach podważenia głosowania i posiadanych ekspertyzach, portal tvn24.pl próbował dowiedzieć się, jakie to konkretnie ekspertyzy minister miał na myśli.
Jedyna nosząca ślad konkretu informacja, którą MSZ zdecydowało się udzielić 27 marca, było przywołanie w charakterze ekspertyzy... publicystyki profesora nauk społecznych Jacka Czaputowicza na łamach "Do Rzeczy". Autor dowodził w niej, że podważenie głosowania Rady Europejskiej nad wyborem Tuska jest możliwe do podważenia na gruncie prawa europejskiego.
W dniu publikacji swoich publicystycznych tez, w poniedziałek 27 marca, Jacek Czaputowicz był podwładnym Witolda Waszczykowskiego. Zasiadał bowiem w fotelu dyrektora Akademii Dyplomatycznej MSZ. Obecnie również jest podwładnym, tyle że awansował. Od września jest podsekretarzem stanu w MSZ.
Autor: jp/sk / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24