Koniec serialu z wadliwie działającą wanną w tle? Raczej nie. Choć warszawska prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie niewłaściwie podłączonej do prądu wanny z hydromasażem w domu Zbigniewa Wassermanna, to poseł na antenie TVN24 zapowiedział jej zaskarżenie.
Decyzja o umorzeniu śledztwa zapadła w połowie grudnia. - Jest to dla mnie krzywdzące i niezrozumiałe.
Ta decyzja jest dla mnie krzywdząca i niezrozumiała. Prokuratura nie wyjaśniła bowiem motywu działań sprawców Zbigniew Wassermann
Były koordynator ds. służb specjalnych dodał na antenie TVN24, że nie dostał jeszcze formalnego postanowienia o umorzeniu. Przypomniał też, że wcześniej prokuratura postawiła zarzuty wykonawcom, opierając się na opiniach biegłych przez nią powołanych. - Ekspertyzy były niekorzystne dla tych wykonawców. Wynikało z nich między innymi, że dokonywano fałszerstw w dzienniku budowy oraz w dokumencie rzekomo potwierdzającym usunięcie nieprawidłowości - podkreślił poseł PiS.
Burzliwa historia wanny
Sprawa dotyczy głośnego sporu między Wassermannem a ekipą budowlaną, która w 2003 r. wykańczała jego dom w Krakowie. Poseł nie chciał zapłacić wykonawcom argumentując, że wadliwe podłączenie elektryczne wanny z hydromasażem stanowiło zagrożenie dla życia jego rodziny. Ekspertyzy potwierdziły wadliwość instalacji, co mogło grozić porażeniem prądem.
Śledztwo przez trzy lata prowadziła prokuratura w Nowej Hucie, która sześciu pracownikom budowlanym, elektrykom i hydraulikom postawiła zarzuty narażenia rodziny Wassermannów na groźbę utraty życia lub zdrowia oraz oszustwa.
W grudniu 2005 r. ówczesny prokurator krajowy Janusz Kaczmarek przekazał śledztwo z Krakowa do prokuratury w Warszawie po to, by "uniknąć zarzutu stronniczości" (Wassermann jest prokuratorem z Krakowa). Od tego czasu śledztwo było wiele razy przedłużane.
Źródło: PAP, TVN24, IAR
Źródło zdjęcia głównego: TVN24