- Nie chcę komentować wypowiedzi Lecha Wałęsy, już wcześniej oświadczyłem, że pan prezydent nie ma zdolności honorowej, by dyskutować o własnej przeszłości - odgryzł się byłemu prezydentowi Sławomir Cenckiewicz. Gdy IPN odmówił Wałęsie dostępu do jego akt z lat 70., ten oświadczył, że "wnuk ubeka nie ma prawa rozliczać patriotów".
Zdaniem historyka, Wałęsa po raz kolejny zaatakował go, by odwrócić uwagę od swoich problemów. Cenckiewicz odniósł się jednak do wypowiedzi byłego prezydenta o jego dziadku.
- Nieprawdą jest, że zostałem wychowany przez dziadka z UB. Już dawno rozliczyłem się z przeszłością moją i mojej rodziny. Swego czasu „Gazeta Wyborcza” opisała historię tego człowieka i nie mam o to pretensji - to był zły człowiek, zresztą jak każdy kto pracował w UB – stwierdził.
Cenckiewicz nie omieszkał przy okazji zaatakować Wałęsy. – On też szkodził Polsce jako tajny współpracownik, nie mam co do tego wątpliwości – dodał.
Historyka nie dziwi decyzja IPN o nie przyznaniu Wałęsie wglądu do jego teczki, pomimo korzystnych dla byłego prezydenta wyroków sądu lustracyjnego. Jego zdaniem, w sierpniu 2000 roku sąd nie dysponował wszystkimi dokumentami, którymi autorzy dysponowali pisząc książkę o Wałęsie. - Tych papierów jest bardzo dużo – dodaje.
Lech Wałęsa to człowiek niezwykle trudny w relacjach, ale to on na całym świecie utożsamia nasze pragnienie wolności Andrzej Celiński
"Utożsamia pragnienie wolności"
Andrzej Celiński choć przyznał, że wypowiedź prezydenta o przodku Cenckiewicza była zbyt emocjonalna, zdecydowanie bronił Wałęsy. - Lech Wałęsa to człowiek niezwykle trudny w relacjach, ale to on na całym świecie utożsamia nasze pragnienie wolności. Czy Sarkozy, Barosso i Dalaj Lama rozmawialiby ostatnio w Gdańsku z osobą pozbawioną zdolności honorowej? – pytał retorycznie Celiński.
Problem prezydenta
Lech Wałęsa nie ma prawa wglądu w dokumenty zgromadzone przez gdański Instytut Pamięci Narodowej z okresu od 29 grudnia 1970 do 19 czerwca 1976 roku, kiedy był zarejestrowany jako TW Bolek. Decyzję taką IPN podjął powołując się na zapisy ustawy, które zabraniają udostępnienia byłym agentom dokumentów wytworzonych przy ich udziale.
IPN odmawia też byłemu prezydentowi odtajnienia nazwisk innych tajnych współpracowników, którzy kryją się pod konkretnymi pseudonimami. Tego również w przypadku byłych TW zabrania prawo. Decyzja gdańskiego oddziału IPN spowodowana jest ustaleniami historyków Instytutu Piotra Gontarczyka i Sławomira Cenckiewicza, zawartymi w szeroko komentowanej tuż po ukazaniu książce "SB a Lech Wałęsa".
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24