Być może już w przyszłym tygodniu kandydaturę Jerzego Buzka na stanowisko szefa Parlamentu Europejskiego poprą frakcje inne niż chadecka, wynika ze słów szefa UKIE Mikołaja Dowgielewicza. Na razie, oprócz polskiego, Buzek ma ważne poparcie niemieckich chadeków i francuskiej prawicy.
Premier Donald Tusk uważa w związku z tym, że przewaga Buzka nad włoskim kontrkandydatem Mario Mauro w rywalizacji o fotel szefa Parlamentu Europejskiego "wydaje się być bezpieczna".
- Wydaje się, że poglądy poszczególnych delegacji są sprzyjające Buzkowi - ocenił w rozmowie z dziennikarzami Tusk. Przekazał również, że Polska może liczyć na poparcie francuskich eurodeputowanych należących do Europejskiej Partii Ludowej (EPL).
Przebywający w Brukseli premier komentował również wcześniejsze doniesienia na temat tego, że prezydent Francji Nicolas Sarkozy przekonywał premiera Włoch Silvio Berlusconiego do rezygnacji z kandydatury Mario Mauro na szefa Parlamentu Europejskiego.
- Nie, nic nie wiem na ten temat. To są ludzie wszyscy delikatni wobec siebie, więc nikt na nikim gwałtu nie będzie wykonywał - powiedział szef rządu.
EPL prawdopodobnie 7 lipca wybierze swojego kandydata na szefa PE.
Kto jeszcze poprze Buzka?
Już jednak w przyszłym tygodniu ma się okazać, jakie frakcje, poza chadecką, są gotowe poprzeć Buzka. - Będą zapadały ważne decyzje w sprawie potencjalnego poparcia - mówił w TVN24 szef Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej Mikołaj Dowgielewicz.
Dodał, że ok. 25 czerwca "będziemy coś więcej wiedzieć" o porozumieniach, jakie mogą się ukształtować wokół kandydatury Buzka.
Włosi grają o więcej?
Dowgielewicz, który uczestniczył w rozmowie Tuska z włoskim premierem Silvio Berlusconim, dodał również, że jego zdaniem wysuwając kandydaturę Mauro "grają tak naprawdę o kilka stanowisk w UE".
- Myślę, że jest jasne, że Włosi mają różne priorytety, to nie chodzi tylko o Mario Mauro - mówił Dowgielewicz, ale nie chciał powiedzieć wprost, czy jego zdaniem Berlusconi jest w stanie poświęcić Mauro w zamian za inne stanowiska w Unii.
Dobra współpraca z prezydentem
W sprawie poparcia Buzka rząd może liczyć na pewno na prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Jak przyznał w Brukseli premier, prezydent pomógł w uzyskaniu poparcia dla kandydatury Buzka na szczycie UE.
Tusk dodał, że Lech Kaczyński przekazał również, iż Buzek ma pełne poparcie nie tylko jego, ale i eurodeputowanych PiS. - To wzmacnia naszą pozycję. Jestem zadowolony ze współpracy z prezydentem - podkreślił premier.
Walka nie tylko o Buzka
Premier zaznaczył jednak, że walka o Buzka nie była jedyną, jaką Polska musi stoczyć w Brukseli. Tusk powiedział, że doszło do kolejnego etapu walki o to, aby unijne ambicje w przezwyciężeniu efektów zmian klimatycznych na świecie nie były groźne dla Polski.
- Udało się przeforsować taki zapis (we wnioskach końcowych), który ma decydować o podziale finansowych zobowiązań na rzecz ochrony klimatu. Znowu trochę udało się ugrać w tych kwestiach finansowo-gospodarczo-klimatycznych - mówił premier.
Grube pieniądze na klimat
Chodzi o negocjacje klimatyczne, które mają zakończyć się w grudniu br. w Kopenhadze podpisaniem nowego porozumienia o redukcji emisji CO2 na świecie. Sukces zależy jednak w dużej mierze od tego, czy i za ile kraje rozwijające się zechcą wesprzeć wysiłki uprzemysłowionych potęg w walce ze zmianami klimatycznymi. Unijni eksperci szacują potrzeby na 100 mld euro rocznie do 2020 roku, ale wciąż nie wiadomo, jak rozłożyć to wsparcie między bogatszymi krajami. Jeśli chodzi o udział UE, to szacuje się je na 30-35 mld euro rocznie.
Końcowe ustalenia
Projekt wniosków końcowych unijnego szczytu mówi, że przywódcy nie przesądzą drażliwej dla Polski kwestii, jak podzielić składkę między kraje członkowskie.
Jeszcze przed szczytem polski rząd zagwarantował sobie, by nie zapadła teraz decyzja o liczeniu na podstawie wysokich w Polsce emisji CO2. Warszawa nie chce przystać na tę propozycję, bo jej zdaniem oznaczałoby to, że zapłaciłaby w takim wariancie nieproporcjonalnie dużo - nawet do 12 proc.
Źródło: PAP