200 tysięcy dolarów zapłaciła ambasada RP w Waszyngtonie amerykańskiej firmie lobbingowej BGR Holding, za reprezentowanie polskich interesów w stolicy USA. Nie byłoby w tym nic kontrowersyjnego gdyby nie fakt, że w rządzonej przez Demokratów Ameryce, Polacy wybrali usługi firmy prowadzonej przez Republikanów.
Informację na swych stronach internetowych podała organizacja interesu publicznego Center for Responsive Politics.
- Jestem zdziwiony, że skorzystano z usług firmy związanej z Republikanami, skoro od zeszłego roku cała struktura władzy w Waszyngtonie przeszła w ręce Demokratów - stwierdził politolog z George Washington University w Waszyngtonie i specjalista od problematyki lobbingu, dr Steven Billet.
Doktor uznał też, że 200 tysięcy, to wyjątkowo wysoka kwota i zasugerował, że należało raczej skorzystać z firmy demokratycznej.
Zły wybór
Jestem zdziwiony, że skorzystano z usług firmy związanej z Republikanami, skoro od zeszłego roku cała struktura władzy w Waszyngtonie przeszła w ręce Demokratów
Czyżby polscy dyplomaci byli tak niekompetentni, że muszą wydawać co miesiąc 30 000 dolarów, aby załatwić sprawy w Waszyngtonie?
Demokraci mają większość w obu izbach Kongresu już od listopada 2006 r. Kongres decyduje m.in. o budżecie, także na projekty zbrojeniowe. Tymczasem firmę BGR Holding tworzą głównie Republikanie: były wysoki urzędnik Białego Domu, Lanny Griffith i inny republikański ekspert Ed Rogers.
Do niedawna znana była ona w Waszyngtonie jako "całkowicie republikańska", ale od zeszłego roku zmieniła swój charakter, zatrudniając także Demokratów, m.in. byłego "fundraisera" (organizatora zbiórki funduszy) kampanii wyborczej Hillary Clinton, Jonathana Mantza. Połączyła się też z firmą Westin Reinhart, kierowaną przez demokratycznego stratega Morrisa L.Reida.
Sprawy polskie prowadzili jednak w niej eksperci republikańscy - zaznaczył Billet. - BGR była uzasadnionym wyborem za rządów Busha, ale wszyscy jej lobbyści reprezentujący polską ambasadę to Republikanie. Ich dostęp do administracji Obamy i demokratycznych członków Kongresu jest w najlepszym razie wątpliwy. Jeśli Polska poważnie myślała o uzyskaniu pewnej pomocy w Waszyngtonie, lepiej by zrobiła, znajdując firmę, która ma koneksje wśród Demokratów - napisał Billet w e-mailu przysłanym Polskiej Agencji Prasowej.
Poza tym politolog z GWU zwraca poza tym uwagę, że korzyści z zatrudniania firmy lobbystycznej są jego zdaniem dyskusyjne. - Tym facetom płaci się za dostęp do ich własnej sieci kontaktów. Informują oni ambasadę, ale nie dostarczają wiedzy - powiedział Billet, który sam przez 20 lat praktycznie zajmował się lobbingiem. Jego zdaniem lepsze efekty przynosi lobbowanie przez samych dyplomatów, do czego ogranicza się wiele ambasad.
Polacy niekompetentni?
- Cała sprawa zatrudniania lobbystów do reprezentowania interesów kraju prowokuje do pytań na temat kompetencji i wiedzy polskich dyplomatów i establishmentu Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Czyżby polscy dyplomaci byli tak niekompetentni, że muszą wydawać co miesiąc 30 000 dolarów, aby załatwić sprawy w Waszyngtonie? - napisał dr Billet w e-mailu do Polskiej Agencji Prasowej.
Jednak wiele ambasad w USA zatrudnia firmy lobbystyczne dla zabiegania o interesy swoich krajów, np. ambasada Rosji, Chin, Pakistanu i Wielkiej Brytanii. Ambasada RP w Waszyngtonie odmówiła wypowiedzi na temat zarzutów dra Billeta, oświadczając, że "nie będzie komentować osobistych refleksji".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24