Skończyło się posiedzenie speckomisji w sprawie zatrzymań mężczyzn podejrzanych o szpiegostwo. Posłowie przesłuchali w piątek szefów Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Służby Kontrwywiadu Wojskowego. - To, co powiedzieli, ma ogromne znaczenie dla bezpieczeństwa państwa - poinformował poseł Stanisław Wziątek (SLD).
Wziątek zaznaczył, że zatrzymanie obu mężczyzn, to "dwa odrębne, niezwiązane ze sobą wątki". Dodał, że łączy ich jedynie to, że działali na rzecz "obcego państwa", ale nie wymienił, którego. Naciskany przez dziennikarzy poseł przyznał, że "nazwa tego państwa wielokrotnie padała w relacjach".
"Polskie służby spełniły swoje obowiązki"
Natomiast inny członek speckomisji, Marek Biernacki, przyznał, że "chodzi o dwóch agentów państwa rosyjskiego". - Na pewno to był udany strzał polskich służb w GRU. Polskie służby spełniły swoje obowiązki - podkreślił.
Wziątek dodał, że mężczyźni zdążyli przekazać informacje wywiadowi obcego państwa, ale nie może mówić o znaczeniu tych informacji. - Nie mogę też powiedzieć, jak bardzo to jest niebezpieczne. Pewnym jest, że to było świadome działanie - zaznaczył.
W jego opinii akcja przeprowadzona przez ABW i SKW była "bardzo profesjonalna". - Była pełna, jeśli chodzi o skuteczność działań, o efekty działań, o rozpoznanie problemu i zagrożeń - ocenił. Dodał, że uzasadnione było zarówno miejsce, jak i czas akcji. Podobnego zdania był Biernacki, który ocenił, że służby przeprowadziły operację w odpowiednim momencie, a czas zatrzymań nie był przypadkowy, lecz skoordynowany.
Marek Opioła z PiS dodał, że dzisiejsza speckomisja nie kończy sprawy. - Złożyliśmy wniosek, żeby komisja po posiedzeniu budżetowym odbyła kolejne posiedzenie, które będzie poświęcone infiltracji państwa polskiego, ponieważ dzisiejsze informacje wskazują, że taka infiltracja jest i komisja powinna zebrać tę całą wiedzę - stwierdził.
"Nie można prowadzić tajnych procesów"
W opinii Marka Biernackiego - byłego ministra spraw wewnętrznych i byłego ministra sprawiedliwości - trzeba było ujawnić informację o podejrzanych o szpiegostwo, jeśli zdecydowano się ich zatrzymać, a nie prowadzić dalej grę operacyjną. - Nie można prowadzić tajnych procesów - zaznaczył.
Jego zdaniem Rosjanie starają się zdobyć jak najwięcej informacji o tym, co się dzieje w Polsce, i wpływać na pewne decyzje.
- Wojna to nie tylko czołgi, to energetyka - zaznaczył.
Dodał, że zatrzymanie podejrzanych o szpiegostwo to jasny sygnał dla Rosjan, że nasze służby przyglądają się temu, co robią oni w naszym kraju.
W opinii Biernackiego należy sprawdzić doniesienia medialne, jakoby jeden z zatrzymanych - prawnik Stanisław Sz. - uczestniczył w posiedzenia sejmowych komisji. Według informacji tvn24.pl interesował się rynkiem paliw.
Polska Agencja Prasowa dowiedziała się od prokuratora znającego sprawę, że zatrzymany prawnik "bardzo interesował się zagadnieniami z dziedziny energetyki" i kontaktował się w tych sprawach z wieloma osobami.
- Należy sprawdzić, czy działał jako lobbysta i kto go prowadził. Na szczęście wejście tego typu osoby jest rejestrowane - powiedział Biernacki.
Szefowie ABW i SKW przed komisją sejmową
Na posiedzeniu komisji ds. służb specjalnych pojawili się w piątek szefowie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
Stanisław Wziątek (SLD) przed wejściem na posiedzenie mówił, że będzie chciał uzyskać informacje odnośnie zatrzymań obu mężczyzn. Podkreślał, że istotne jest ustalenie, dlaczego zostali zatrzymani tego samego dnia, a także, dlaczego sprawa ta została nagłośniona. Ważne też jest - jak mówił - ustalenie motywów, które nimi kierowały. - Pytanie, czy to jest pojedynczy człowiek czy miał swoją sieć powiązań i jeśli istnieje, to jak daleko ta sieć sięga. Pytanie, jakie powody nim kierowały - mówił poseł SLD.
Inny członek sejmowej komisji ds. służb specjalnych, Marek Opioła z PiS, liczył na to, że szefowie służb nie będą się zasłaniać tajemnicą śledztwa. - Będziemy chcieli wiedzieć, jaki dostęp do dokumentów miał zatrzymany cywil, z kim spotykał się w Sejmie. To jest bardzo ważna sprawa dla bezpieczeństwa. Chcemy też wiedzieć, dlaczego nie zostały jeszcze postawione zarzuty oficerowi wojska polskiego - podkreślił.
"Odpowiedziałem na wszystkie pytania"
Szef ABW płk Dariusz Łuczak po wyjściu z posiedzenia komisji powiedział, że nie użył argumentu "tajemnicy śledztwa" i odpowiedział na wszystkie zadane przez posłów pytania. - Pytali też o sprawy operacyjne, mają do tego prawo - powiedział dziennikarzom.
Autor: MAC,kło,eos//rzw,kdj / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Rafał Guz