- Warto chwalić te inicjatywy, które są dobre - tak krótko zamieszanie wokół Jarosława Kaczyńskiego, który "genialnie" zachwalał nową telefonię komórkową o. Tadeusza Rydzyka, podsumowuje Joachim Brudziński. Poseł PiS zaznacza, że b. premier "miał święte prawo" wesprzeć ideę służącą polskiej gospodarce. A idee ojca Rydzyka służą ponoć zawsze.
Joachim Brudziński wizytę w studiu "Kropki nad i" zaczął jednak nietypowo. Trochę w rewanżu za koszulkę radia Zet, którą Monika Olejnik dała ostatnio posłowi PiS Markowi Suskiemu, a trochę w manifeście obrony swojego prezesa, przyniósł prowadzącej... moherowy beret.
A raczej "berecik-przywieszkę", proporcjami idealnie pasujący do klapy marynarki (czego dowodem był "berecik" w klapie Brudzińskiego). W odróżnieniu od Suskiego prowadząca podarunek przyjęła.. Po manifeście wizualnym, przyszedł czas na manifest werbalny. Poseł Brudziński murem stanął za swoim prezesem, który z Jasnej Góry przekonywał do nowej telefonii komórkowej "wRodzinie", współtworzonej przez fundację Lux Veritatis o. Tadeusza Rydzyka.
- Warto chwalić te inicjatywy, które są inicjatywami dobrymi. Za co ich (fundację redemptorysty) krytykujemy? Za to, że potrafią być gospodarni? O co jest cały ten rejwach i raban? - pytał poirytowany.
Święte prawo prezesa
Brudziński zaznaczał, że "rozmowy" o telefonii komórkowej odbywały się już po mszy świętej, kiedy ludzie "cieszyli się swoją obecnością" więc nie było w tym nic zdrożnego także pod względem religijnym. - Prezes PiS ma święte prawo wspierać inicjatywy, które służą polskiej gospodarce - podkreślał poseł PiS.
Rozśmieszył go natomiast wniosek parlamentarzystów Lewicy, którzy zwrócili się do Komisji Etyki Poselskiej z prośbą o zajęcie się sprawą "komiwojażera" Jarosława Kaczyńskiego. - Cała ta sprawa to próba wypełnienia pustki medialnej po odejściu z polskiego parlamentu Piotra Gadzinowskiego i przeprowadzce do Parlamentu Europejskiego Joanny Senyszyn. Próbują wywołać temat w sezonie ogórkowym i na pewno go nie wywołają - zaznaczał stanowczo.
Alleluja!
Wątek "religijny" powrócił jeszcze raz - na koniec programu. Przy okazji krytyki rządu za nieskuteczną walkę z kryzysem poseł Brudziński podsumowując swój wywód krzyknął: - Życzę mu (rządowi) jednak powodzenia, bo dobrze życzę Polsce. Alleluja i do przodu! - zaapelował parlamentarzysta.
Wcześniej jednak jego apele były mniej entuzjastyczne. Dostało się przede wszystkim ministrowi finansów Jackowi Rostowskiemu. Nie tylko za nieudolność i wprowadzanie opinii publicznej w błąd a propos sytuacji budżetowej państwa, ale także za "grubiańskie inwektywy", jakimi minister obrzucał według Brudzińskiego z sejmowej mównicy posłów i posłanki PiS. - Trudno żeby mnie przekonał do racji, której nie ma. Ciągle mówi co innego i prowadzi polskie finanse do totalnego chaosu. Ten rząd uprawia wielką ściemę - powtarzał poseł.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24