Latanie najszybszym w polskiej armii myśliwcem F16 to marzenie wielu chłopców, które udaje się spełnić jedynie nielicznym. W Bazie Lotnictwa Taktycznego w Poznaniu-Krzesinach takich szczęśliwców jest 70. Udało nam się przyjrzeć pracy kilku z nich. Jak wygląda ich droga na szczyt? Materiał programu TVN "Uwaga!".
Nazwisk pilotów nie możemy ujawniać ze względu na zagrożenie terrorystyczne. Ale znamy ich powietrzne pseudonimy: Zippity, Slab i Crypto.
- Człowiek czuje się, jakby był bogiem, siedząc za sterami takiej maszyny. Niesamowita moc silnika i to uczucie, że ten samolot mogę naprawdę postawić zaraz w pion i wznieść się na tysiące metrów - mówi Zippity.
Zdrowie i weryfikacja
Zippity wylatał już 1,8 tys. godzin. Jego ojciec był przekonany, że podobnie jak jego starszy brat, on też zostanie kierowcą rajdowym, ale jedno popołudnie spędzone na lotnisku zmieniło wszystko.
- Zaczęło się to już w podstawówce. Kolega mojego taty wziął mnie wtedy na szybowce. Przeleciałem się raz i lotnictwo skradło mi serce - mówi Zippity. Zaznacza, że do tego, by zostać pilotem, trzeba mieć końskie zdrowie i przejść ostrą weryfikację. - Ta weryfikacja jest od samego początku. Ludzie patrzą ci cały czas na ręce i cały czas ten proces opiniowania trwa. Udało mi się. Zaczęło nas ponad 25 osób, zostało siedem na odrzutowcach - podsumowuje.
Slab to najmłodszy pilot w Krzesinach. Po ukończeniu liceum lotniczego dostał się do Akademii Sił Powietrznych w Stanach Zjednoczonych. W Colorado Springs spędził cztery lata. Po ukończeniu akademii przeszedł zaawansowane szkolenie lotnicze, co udaje się tylko niektórym absolwentom, którzy marzą o lataniu myśliwcami. Jest już świetnie wyszkolonym skrzydłowym. Poza pracą jednak schodzi na ziemię i zajmuje się bieganiem.
- Bieganie jest to jedna z moich przyziemnych pasji i rozrywek, szczególnie w dniach bez latania - mówi Slab. Dodaje, że sport pozwala mu rozładować emocje, które w takich dniach się w nim kumulują. Najbardziej jednak lubi latać. - Każdy pilot traktuje tę pracę jako pasję - twierdzi. Zaznacza, że bardzo wyraźnie oddziela życie prywatne i służbowe. - Mam dwa światy: praca i dom. A praca jest moją pasją - mówi.
Crypto już jako chłopiec wiedział, że będzie pilotem. Latał w aeroklubie na szybowcach. Fascynowały go filmy o wojskowych pilotach. Pochłaniał też wszystkie książki o lotnictwie. Po ukończeniu Wyższej Szkoły Oficerskiej w Dęblinie wyjechał na dwuletnie szkolenie do Tuscon w Arizonie. Tam nauczył się latać na F16.
Z Poznania do Warszawy w pięć minut
- Piloci to są zapaleńcy, ale nie szaleńcy. Jak wsiadam do samolotu i lecimy na jakiekolwiek ćwiczenie do większej strefy, to jesteśmy skupieni przez cały lot i od początku do końca musimy panować nad sobą, nad samolotem, nad adrenaliną, nad emocjami - mówi Crypto. Dodaje, że maszyny, którymi latają, poruszają się od 50-100 metrów do ok. 15-17 kilometrów nad ziemią, a prędkości jakie osiągają to od 200 km na godzinę aż po dwukrotną prędkość dźwięku - 2,4 tys. km na godzinę.
- Trasę z Poznania do Gdańska, z Poznania do Warszawy, czy do Krakowa pokonujemy w ciągu pięciu do dziesięciu minut - mówi Slab.
Dla Slaba samo latanie myśliwcem F16 nie jest trudne. Ale wie, że nawet drobny błąd może kosztować go życie. Dlatego ciągle uczy się w czasie symulowanych lotów bojowych. - W momencie oderwania kółek od ziemi przenoszę się w ten swój taki lotniczy świat i wszelkie problemy zostają tutaj na ziemi - mówi Slab. Jak dodaje, zdarzają się loty, kiedy może podziwiać widoki, ale są też takie, gdy całą uwagę trzeba skupić na zadaniu do wykonania.
- Zawsze po locie potrzebujemy ok. 15-20 minut żeby dojść do siebie, z powrotem stanąć na ziemi, przeanalizować cały lot - opowiada.
Według rankingu zawód pilota jest jednym z najseksowniejszych zawodów. Czy to sprawdza się w przypadku pilotów F16? - Nie narzekam - śmieje się Slab. A Zippity dodaje, że gdy nie ma na sobie munduru, nie widzi różnicy. - Mam żonę, także to o czymś świadczy. Byłem w stanie uwieść jedną - żartuje.
Ryzykowny zawód
Do bazy jedzie pułkownik Ireneusz Nowak. Jest jednym z najlepszych pilotów F16 w Polsce. Dowodzi zachodnim skrzydłem bazy w Krzesinach. Jako instruktor uczy latania i taktyki wojennej. Młodzi piloci bardzo go cenią.
- Ten zawód jest ryzykownym zawodem. W czasie lotu w ułamku sekundy może nastąpić bardzo niebezpieczna sytuacja, kiedy trzeba zareagować. Trzeba umieć wykalkulować ryzyko, trzeba umieć kontrolować siebie i swoje emocje. Bez tego opanowania nie ma możliwości, żeby być dobrym pilotem - mówi Ireneusz Nowak. Dodaje, że osoby, które nie są w stanie nadążyć za swoją maszyną, po prostu nią nie latają.
Od dwóch lat polscy piloci latają do bazy w Kuwejcie, a stamtąd na teren Iraku. Szczegóły tych operacji są owiane tajemnicą. Wiadomo jednak, że wymaga się od nich, by w warunkach wojennych byli skuteczni. Mają być perfekcyjnymi, podniebnymi zabójcami. Misje są sprawdzianem ich umiejętności.
- Nie rozmawiajmy o ciemnych stronach [tego zawodu - red.] - mówi początkowo z uśmiechem Zippity. Zaraz potem przyznaje jednak, że w czasie jego działań mogą ginąć ludzie.
- Jesteśmy szkoleni, żeby bronić naszej ojczyzny. I tak, jak ja jestem naprawdę przygotowany oddać życie za swoją ojczyznę jeśli przyjdzie taka potrzeba, tak jestem gotowy nieść śmierć - twierdzi.
Crypto przyznaje, że między nim a żoną wystarczy wymiana spojrzeń czy fragment jego rozmowy z kolegami i kobieta nie zadaje pytań o pracę. - Chyba nie pyta tylko dlatego, że sama nie chce znać odpowiedzi na to pytanie - mówi pilot.
"Najlepiej nie przestawać"
W sytuacji zestrzelenia samolotu czy poważnej awarii silnika o życiu pilota decydują ułamki sekund. Dlatego wielokrotnie ćwiczą na symulatorach. Cały proces ich szkolenia kosztuje kilkanaście milionów złotych.
Dla Zippity'ego takie ćwiczenia są bardzo ważne. Poza zadaniami bojowymi, lata w grupie pilotów DEMO, którzy organizują pokazy dla publiczności. To kombinacje najbardziej widowiskowych manewrów w powietrzu. Widać w nich niesamowitą zwrotność myśliwca F16 przy prędkościach dochodzących czasem nawet do dwóch i pół tysiąca kilometrów na godzinę.
- Wszyscy mówią: najlepiej nie przestawać, bo wtedy nie boli - mówi Zippity i wymienia problemy zdrowotne, jakie mają emerytowani piloci: problemy z widzeniem, kręgosłup... - Ale warto - uważa Zippity.
Autor: mnd/gry / Źródło: Uwaga TN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24