Przez alkoholizm straciła swoje dzieci. Twierdzi, że przeszła przemianę w zakładzie karnym i liczy, że córki i synowie jej wybaczą. Historii pani Moniki przyjrzeli się reporterzy programu "Uwaga!" TVN.
Matką została bardzo wcześnie. Pierwsze dziecko urodziła mając 16 lat. Ojcem był starszy o kilka lat kolega z podwórka.
- Przez pierwszego męża byłam bita i poniżana. Wybił mi jedynkę, miałam złamany nos - opowiada pani Monika w rozmowie z reporterami "Uwagi!" TVN.
Kobieta przyznaje, że nie wyniosła dobrych wzorców rodzinnych z domu. - Nie znałam taty. W domu pojawiał się alkohol. Moja mam bardzo się rozpiła. Miałam 14 lat, jak pierwszy raz wzięłam alkohol do ust. Po urodzeniu trzeciej córki wdałam się w nieodpowiednie towarzystwo. Zaczęłam pić, jak trzecia córka skończyła rok. I wtedy zaczęły się problemy z sądem - przyznaje.
Utrata dzieci
Sąd ograniczył kobiecie prawa rodzicielskie i umieścił jej trzy córki w domu dziecka. Czwarta, która była niemowlęciem, została z matką.
- Do domu dziecka trafiłam, jak miałam trzy lata. Siostry mi tłumaczyły, że tak musi być i że kiedyś jeszcze wrócimy do rodziców. Ale z domu dziecka trafiłam do rodziny zastępczej - opowiada Weronika, córka pani Moniki.
Jak zaznacza, z domu rodzinnego nic nie pamięta. Weronika jest trzecia córką pani Moniki. Przez około osiem lat nie widziała się z matką. Dziś ma 22 lata.
- Ja nie czułam, że tych biologicznych rodziców mam. W pewnym sensie tęskniłam, bo starsze siostry rozmawiały o rodzicach. Mam uraz do matki, że nas zostawiła. 15 lat spędziłam poza domem biologicznym - mówi Weronika.
Pani Monika straciła też czwartą córkę. W kolejnych latach urodziła jeszcze dwóch synów, którzy zostali jej odebrani jeszcze w wieku niemowlęcym. Za groźby karalne kierowane wobec sąsiadów trafiła na pół roku do zakładu karnego.
Rozwód i abstynencja
Właśnie za kratami nastąpiła przemiana w pani Monice. Podjęła decyzję o rozwodzie i życiu w abstynencji.
- Jak wychodziłam z tego dna, nawiązałam kontakt z najstarszą córką. Od niej się dowiedziałam, że dziewczyny są w rodzinie zastępczej. Rodzina zastępcza pozwoliła mi się spotkać z dziewczynkami - opowiada pani Monika.
Ponownie wyszła za mąż i urodziła kolejne dziecko. Wyprowadziła się na drugi koniec miasta. Twierdzi, że żyje w trzeźwości. Jej nowa rodzina ma asystenta z ośrodka pomocy społecznej.
- Nie życzę nikomu takiego bólu i wstydu, bo to się za mną ciągnie do dnia dzisiejszego i umrę z tym - przyznaje kobieta. - Mam tylko nadzieję, że ze wszystkimi uda mi się jeszcze usiąść w zgodzie i miłości. Bardzo bym tego chciała - podkreśla.
Autor: ran//now / Źródło: "Uwaga!" TVN
Źródło zdjęcia głównego: Uwaga TVN