Na polsko-białoruskiej granicy w Usnarzu Górnym od kilku dni koczuje grupa kilkudziesięciu migrantów. W sobotę polscy pogranicznicy i żołnierze przesunęli kordon od granicy z Białorusią, nie wpuszczając za niego dziennikarzy, działaczy organizacji humanitarnych ani polityków. Mundurowi nie przepuścili także wicemarszałek Senatu Gabrieli Morawskiej-Staneckiej, która pojawiła się w sobotę w Usnarzu Górnym. Jak mówiła dziennikarzom, w przyszłym tygodniu ma zebrać się senacka komisja praw człowieka, która podejmie kwestie kryzysu na granicy.
W sobotę rano w miejscowości Usnarz Górny Straż Graniczna i wojsko przesunęły kordon o kilkaset metrów od granicy z Białorusią, gdzie już od kilkunastu dni koczuje kilkudziesięciu cudzoziemców. Migranci, którzy - jak twierdzą polskie władze - znajdują się po stronie białoruskiej, chcą dostać się do Polski i starać się o pomoc międzynarodową. Funkcjonariusze Straży Granicznej i uzbrojeni żołnierze nie przepuszczają dziennikarzy. Miejsce, w którym są cudzoziemcy, zasłonięte zostało szczelnie przez stojące samochody należące do wojska i do pograniczników.
Władze w Mińsku oskarżane są o celowe przerzucanie przez granice z Litwą, Łotwą i Polską, które jednocześnie są granicami strefy Schengen, migrantów z Iraku czy Afganistanu w celu wywarcia presji na Unię Europejską z powodu nałożonych przez nią sankcji na białoruski reżim.
Wicemarszałek Senatu na polsko-białoruskiej granicy
W sobotę po południu na miejsce przybyła wicemarszałek Senatu Gabriela Morawska-Stanecka, której funkcjonariusze Straży Granicznej nie przepuścili przez kordon. - Czy panowie mnie przepuszczą, czy mogliby mnie panowie przepuścić do osoby, która tam siedzi na terytorium naszego kraju. Jestem senatorką Rzeczpospolitej Polskiej, wicemarszałkinią tego kraju. Czy mogliby mnie panowie przepuścić do tej osoby, która tam siedzi, lekarki - mówiła przedstawicielka klubu Lewicy.
- Z tego co widać, panowie mają obowiązek milczenia i nienawiązywania żadnych relacji, żadnych kontaktów. Jeszcze raz powtarzam. To jest przerażające. Jest mi wstyd, że doszło do czegoś takiego, że na polskiej granicy, przed polską granicą, tak w zasadzie nie wiadomo gdzie, na terytorium niczyim, ludzie potrzebują pomocy i nie dopuszcza się nawet lekarza, żeby im tej pomocy udzielił - mówiła później dziennikarzom Morawska-Stanecka.
Jak zapowiedziała wicemarszałek Senatu, jest w kontakcie z przewodniczącym senackiej komisji praw człowieka, senatorem Aleksandrem Pociejem z Koalicji Obywatelskiej. - Już w poniedziałek będziemy zwoływać nadzwyczajne posiedzenie komisji praw człowieka w tej kwestii. Ono na pewno w przyszłym tygodniu się odbędzie. Zobaczymy, co się wydarzy do tego czasu. Mam nadzieję, że do tego czasu nikt nie umrze - powiedziała.
Po południu do Usnarza Górnego przyjechała lekarka, która pracuje między innymi w przychodni w Czarnej Białostockiej w województwie podlaskim. Również nie została dopuszczona do migrantów. - Przyjechałam, ponieważ zadzwoniono do mnie z prośbą z fundacji Ocalenie. Poinformowano mnie, że tam są osoby, które źle się czują. Wiadomo, że te osoby przebywają w bardzo trudnych warunkach. To jest kwestia czasu, powiem wprost, aż ci ludzie zaczną umierać, bo nie mają już prawie jedzenia, wody. Mają ogromny problem, zwłaszcza kobiety, z załatwianiem potrzeb fizjologicznych - powiedziała w rozmowie z TVN24.
Ikonowicz o migrantach na granicy: oni nie mają jak się stąd usunąć
Na polsko-białoruską granicę przybył również Piotr Ikonowicz z Ruchu Sprawiedliwości Społecznej. - Nie jesteśmy wrogami tych ludzi w mundurach. Oni dostali rozkazy i jak ich nie wykonają, to będą mieli bardzo poważne konsekwencje. My to rozumiemy, natomiast moim zdaniem nie będzie złamaniem dyscypliny w ramach Straży Granicznej jeżeli podadzą spragnionemu butelkę wody czy cokolwiek innego - powiedział.
- Rozumiem, że oni ich nie mogą teraz przepuścić, bo o tym zadecyduje pan [prezes PiS Jarosław - przyp. red.] Kaczyński i pan Kaczyński prędzej czy później ich przepuści. Teraz toczy się walka na to, kto jest bardziej okrutny – [prezydent Białorusi Alaksandr - red.] Łukaszenka czy Kaczyński. Pręży pan Kaczyński mięśnie, ale wiadomo, że to jest sytuacja bez wyjścia. Oni nie mają jak się stąd usunąć, ponieważ na pewno Białorusini ich nie przepuszczą i jak my ich nie przepuścimy, to oni tam zaczną umierać - ocenił Ikonowicz.
Według niego "PiS w tej chwili liczy dni, w których zyskuje poparcie, budując to poparcie na strachu przed obcymi, na histerii, na seansach nienawiści, które organizuje telewizja publiczna". - Tych dni już jest mało, bo w którymś momencie opinia publiczna, nawet ta, która popiera PiS, się zorientuje, że to jest akt barbarzyństwa, że ci ludzie na tym skrawku ziemi za bardzo cierpią i nam nie wolno na to cierpienie patrzeć i go powodować - mówił.
Donald Tusk o ochronie granic
Do sytuacji na granicy polsko-białoruskiej w szerszym kontekście odniósł się także lider opozycyjnej Platformy Obywatelskiej. Donald Tusk napisał w mediach społecznościowych w sobotę, że "za czasów PiS polską granicę przekroczyło rekordowo dużo nielegalnych migrantów".
"Polskie granice muszą być szczelne i dobrze chronione. Kto to kwestionuje, nie rozumie, czym jest państwo. Ochrona nie polega na antyhumanitarnej propagandzie, tylko sprawnym działaniu" - skomentował we wpisie na Twitterze szef PO.
Źródło: TVN24