Kogo zatrudnił do swojej reklamy największy potentat branży elektronicznej? Nie Madonnę, nie Heidi Klum i nie Georga Clooneya... tylko wiceprezydenta Bydgoszczy i kilku szefów wydziałów tamtejszego Urzędu Miasta. Urzędnicy zagrali główne role w profesjonalnym filmie reklamującym produkty firmy Microsoft - pisze portal gazeta.pl
Władze miasta zapewniają, że chodziło im wyłącznie o promocję Bydgoszczy na świecie, a za udział w nim nie wzięli nawet długopisu, ale sprawa budzi etyczne wątpliwości. Film trwa aż siedem minut, przez pierwsze dwie urzędnicy wychwalają swoje miasto, przez kolejne pięć oprogramowanie amerykańskiego giganta. W spocie usłyszymy, jak pracownikom urzędu miasta zależy na jego dobru i jak bardzo organizację pracy ułatwiają im produkty Microsoftu.
Zastanawiam się, jak mogłam funkcjonować bez tego oprogramowania. Edyta Wiwatowska, szefowa zespołu obsługi inwestorów bydgoskiego ratusza
Urzędnicy opisują konkretne funkcje programów Microsoft i mówią w jaki sposób ułatwiają im pracę. - Zastanawiam się, jak mogłam funkcjonować bez tego oprogramowania - wyznaje w filmie Edyta Wiwatowska, szefowa zespołu obsługi inwestorów bydgoskiego ratusza.
Czy to etyczne?
Jak zapewniają urzędnicy za udział w w filmie nie wzięli ani grosza - według nich zrobili to dla miasta, a film wpłynie na rozpoznawalność Bydgoszczy na świecie.
- Tak się nie powinno robić - uważa cytowany przez gazetę Michał Kulesza, specjalista od prawa samorządowego. Według niego film jest promocją firmy Microsoft, a udział urzędników nie jest w porządku.
Źródło: gazeta.pl
Źródło zdjęcia głównego: Fragment kontrowersyjnej reklamy / materiały UM w Bydgoszczy