- Kiedy zaczęły podgryzać latawiec, to ja zacząłem je już atakować nożem - opowiadał na antenie TVN24 kitesurfer Jan Lisewski, który zaginął na Morzu Czerwonym, podczas próby przepłynięcia z Egiptu do Arabii Saudyjskiej. W pewnym momencie wokół jego deski krążyło 11 rekinów. - To była ciągła walka o przetrwane. Wyglądało to jak horror - wspomina.
Kitesurfer podziękował wszystkim, którzy uczestniczyli w akcji ratunkowej. - Cieszę się, że udało mi się wyjść z tego zwycięsko - powiedział Lisewski.
Jednocześnie zastrzegł, że poszukiwania były - w jego opinii - zakrojone na szeroką skalę, ale jedynie te medialnie.
- Nie wyglądało to dobrze - wspominał, dodając, że helikopter kilkakrotnie przelatywał koło niego i go nie zauważył, podobnie było z łodziami, choć jak zaznaczył, wysyłał sygnały SOS i race.
Walka o przetrwanie
- Z mojej strony była ciągła nadzieja i walka o przetrwane. Wyglądało to jak horror - powiedział Lisewski.
Kłopoty - jak wspominał - zaczęły się mniej więcej po trzech godzinach od startu, kiedy miał za sobą mniej więcej 1/3 trasy. - Morze Czerwone pokazało swoją chimerę - zaznaczył kitesurfer, wyjaśniając, że wbrew prognozom pogody, wiatr nagle przestał wiać. - Latawiec spadł bez możliwości podniesienia go - powiedział Lisewski. - Próbowałem coś z tym zrobić, walczyłem dwie godziny, dryfując na morzu z rozwiniętym latawcem - dodał.
Potem jednak zdecydował się zwinąć latawiec i nadać sygnał SOS. - I dryfowałem jeszcze 2,5 dnia - podkreślił kitesurfer.
"Zaczęły podgryzać latawiec"
Kilkadziesiąt godzin spędzonych na Morzu Czerwonym było - jak zaznaczył Lisewski - walką o przetrwanie. Nie miał wody, nie mógł sobie pozwolić na sen, w dzień musiał zmagać się z ostrym słońcem, a w nocy z zimnem, musiał też walczyć z rekinami. - Generalnie rekiny sprawdzają to, z czym mają do czynienia, czy to jest mięso, czy też coś innego, bo w Morzu Czerwonym pływa wiele śmieci. Kiedy zaczęły podgryzać latawiec, to ja zacząłem je już atakować - powiedział kitesurfer.
Robił to - jak wyjaśnił - nożem, który miał przy sobie, próbując zranić rekiny w oczy, skrzela. W sumie w pewnej chwili pływało wokół niego 11 rekinów. - Nadszarpały mocno mój sprzęt, na którym leżałem. Pompowane tuby zostały zmasakrowane - powiedział Liewski.
Polski kitesurfer zaginął podczas próby samotnego przepłynięcia Morza Czerwonego na desce. Wystartował w piątek rano z egipskiej El Gouny z zamiarem pokonania ponad 200-kilometrowej trasy i dotarcia do portu Duba w Arabii Saudyjskiej. Został odnaleziony w niedzielę. Po 40 godzinach poszukiwań.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/fot. masterkiteboarding. com