Były licealista z Warszawy ma dostać odszkodowanie za dyskryminację w szkole. Dyrekcja szkoły nie komentuje wyroku, ale zapowiada odwołanie - pisze "Rzeczpospolita".
Alan Szwajkowski jest dziś studentem, ukończył jedno ze społecznych liceów. Przeniósł się do niego z LXVII LO im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego, jednego z najlepszych w kraju. Dlaczego zmienił szkołę? – Byłem obarczany odpowiedzialnością za próbę jej "rozwalenia" – twierdzi.
W sądzie cywilnym wygrał proces z miastem Warszawa, które jest organem prowadzącym szkołę. Jak poinformował Maciej Gieros z Sądu Okręgowego w Warszawie, zgodnie z wyrokiem miasto powinno zapłacić 15,5 tys. zł odszkodowania.
"Czułem presję"
W pozwie uczeń stwierdził, że w liceum doszło do "naruszenia jego godności, dobrego imienia oraz dyskryminacji". Domagał się zwrotu czesnego za naukę w szkole społecznej, do której musiał się przenieść.
Konflikt wybuchł pod koniec 2008 r. Jedna z nauczycielek poinformowała młodzież, że przy wystawianiu ocen z jej przedmiotu będzie brana pod uwagę frekwencja ucznia. Po trzech nieobecnościach – także usprawiedliwionych – ocena miała być obniżona o stopień.
W USA takie procesy są rozpowszechnione. Uważam, że w wielu przypadkach i u nas miałyby szansę powodzenia Sędzia Marcin Łochowski
Alan i jego koledzy zaprotestowali, skierowali pytanie do dyrekcji, napisali petycję do nauczycielki. – Obraziła się na nas, zagroziła odejściem na emeryturę – opowiada ówczesny licealista.
Uczniowie w obawie przed kłopotami z przygotowaniem do matury przestali protestować. Zdania nie zmienił Alan. – Spotykałem się z niechęcią kolegów, zarzuty pod moim adresem wysuwała dyrekcja – mówi ówczesny licealista. Twierdzi, że czuł presję, iż z jego powodu ze szkoły chcą odejść cenieni nauczyciele.
W sprawę zaangażowało się kuratorium, skarga dotarła do MEN. W końcu Alan przeniósł się do szkoły społecznej i wniósł sprawę do sądu.
Bez komentarza
Krzysztof Mirowski, dyrektor liceum, nie chce komentować wyroku, ale zapowiada, że będzie odwołanie. O decyzji sądu nie chce też rozmawiać nauczycielka.
Sędzia Marcin Łochowski z Sądu Okręgowego Warszawa-Praga nie słyszał o podobnej sprawie. – W USA takie procesy są rozpowszechnione. Uważam, że w wielu przypadkach i u nas miałyby szansę powodzenia - mówi.
Źródło: "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24