Podczas przesłuchań kilku pracowników laboratorium zeznało, że szefowa Jolanta Ł.-B. miała ich instruować, co mają mówić podczas przesłuchania przez śledczych, którzy badali sprawę.
Na trop nieprawidłowości wpadli śledczy z Gdańska w 2009 roku. Kiedy pojawili się w Olsztynie, by zabezpieczyć oryginały dokumentacji badań DNA okazało się, że są one niekompletne. W aktach sprawy, ani też w laboratorium nie odnaleziono protokołu pobrania próbek kości do badań. Kości też zniknęły.
CBŚ i prokuratura znalazły dowody na błędy w badaniach. – Okazało się, że są tam protokoły świadczące o tym, że w 2006 r. identyfikację zwłok wykonano niezgodnie z procedurami – m.in. zbyt krótki był czas naświetlania pobranych kości – mówi informator gazety.
Kluczowe badanie źle wykonane
Złe wykonanie kluczowych badań DNA, które miało potwierdzić tożsamość zwłok odkrytych w 2006 r. w lesie pod Różanem spowodowało, że nie było pewności, że znalezione wówczas szczątki to Olewnik. Dodatkowo okazało się, że jedna z próbek miała inne DNA niż Olewnika.
Od stycznia w laboratorium trwa kontrola zlecona przez Komendę Główną Policji. – Badane są wszystkie zagadnienia związane z prowadzeniem tam badań DNA – mówi Krzysztof Hajdas z KGP. Śledczy nie chcą odpowiedzieć na pytanie, czy Jolanta Ł.-B. i Bogdan Z. usłyszą zarzuty. – Na tym etapie nie chcemy o tym mówić. Analizujemy zebrany materiał pod kątem prawno-karnym – informuje Zbigniew Niemczyk, wiceszef gdańskiej Prokuratury Apelacyjnej nadzorujący śledztwo .
W styczniu zwłoki Olewnika ekshumowano i zlecono ponowne badania. Ich wyniki mają być znane w marcu.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24