Trzeba nie mieć rozumu albo serca, żeby formułować takie sądy. Jestem zdziwiony, bo ten poseł akurat sprawiał wrażenie względnie racjonalnego - powiedział dosyć wzburzony Donald Tusk, w odpowiedzi na słowa Zbigniewa Girzyńskiego z PiS, który w programie "Kawa na ławę" w TVN24 zarzucił szefowi rządu "ostentacyjny powrót" do Warszawy i wplątanie w kampanię incydentu pod kancelarią premiera, gdzie samobójstwo próbował popełnić pewien mężczyzna.
"Trzeba mieć nie po kolei, żeby takie rzeczy opowiadać"
Donald Tusk, który odwiedził w niedzielę Giżycko był zniesmaczony komentarzem posła PiS i stwierdził, że go nie rozumie.
Tłumaczył: - To dopiero by było, jakbym udawał, że nic się nie stało. Obowiązek premiera jak i odruch ludzki to pojechać do szpitala i sprawdzić, jaki jest stan zdrowia tego człowieka. Człowiek usiłuje popełnić samobójstwo, pisze do mnie list, że to przez jakieś niezałatwione w kancelarii sprawy to mam udawać, że nic się nie stało? - pytał retorycznie.
Dodał, że powrót do Warszawy był konieczny, żeby sprawdzić "czy to jest prawda, czy nieprawda, czy ktoś coś zawalił".
Ostatnie 6 lat pokazało, czym się różni rządzenie poszczególnych partii i nikt już nie może udawać, że nie widzi różnicy pomiędzy tym, jak rządzi PiS, a jak rządzi Platforma. To nie jest wszystko jedno. Tusk o roznicy PiS-PO po 6 latach
Donald Tusk przypomniał jednak, że "to oczywiste", że każdy może głosować na kogo chce, ale w wyborach Polacy zadecydują o kształcie kraju na najbliższe lata.
- Ostatnie 6 lat pokazało, czym się różni rządzenie poszczególnych partii i nikt już nie może udawać, że nie widzi różnicy pomiędzy tym, jak rządzi PiS, a jak rządzi Platforma. To nie jest wszystko jedno - tłumaczył premier i przekonywał: - Głosowanie ma swoje konsekwencje tak samo, jak ma je nie głosowanie. Nie pójdziesz głosować, tak czy inaczej będziesz odpowiadać za wynik tych wyborów.
"Mam szajbę na punkcie budowania"
Kampania wyborcza do samego końca już się nie zmieni. - Każdy chce wygrać wybory i każdą słabość w ostatnich tygodniach dobrze widać, dlatego powtarzam, że trzeba być silnym, zdeterminowanym - tłumaczył i dodawał, że dla PO scenariusz jest jeden: - My musimy wygrać te wybory, bo to nie są żarty - dodał.
Zdaniem premiera Polsce potrzebna jest władza, "która nie będzie prowadziła wojen", a "miała taką zdrową szajbę na punkcie budowania".
1 proc. na partie?
Donald Tusk przypomniał też, że kampanii w obecnym kształcie nie chciał wcale realizować, ale przeciwstawiła mu się większość parlamentarna. Premier w dalszym ciągu uważa, że kampania prowadzona z publicznych pieniędzy jest niedobra i w przyszłości widziałby zmianę finansowania partii na zasadach, jakie obowiązują organizacje pozarządowe. - Warto pomyśleć, czy nie powinno być tak, że to obywatel będzie decydował, czy chce poprzeć jakąś partię. Byłbym pierwszym, który by się za tym opowiedział - uznał szef rządu.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, fot. PAP/Radek Pietruszka