Dzisiejsze spotkanie Rokita - Tusk nie przyniosło rozstrzygnięć. Nadal nie wiadomo, na jakich warunkach Rokita wystartuje z krakowskiej listy Platformy do Sejmu. Ale Tusk zapewnia: - Nie ma między nami sporu o kształt listy.
Obaj politycy rozmawiali o ewentualnych zmianach na krakowskiej liście PO. Nie zapadły żadne rozstrzygnięcia. Nieoficjalnie wiadomo jednak, że o kompromis będzie trudno. Tusk, który rozmawiał z dziennikarzami powiedział, że listy wyborcze nie mogą być układane pod liderów. A w całej sprawie nie chodzi o to, by się obrażać. - Oczekuję, że Jan Rokita będzie liderem w Krakowie – powiedział Tusk. Ewentualne zmiany na listach podsumował krótko: - Dojdzie do nich na tyle, ile uznam za stosowne. Spróbuję przekonać krakowską PO do ludzi, na których zależy Rokicie.
Zapewnił, że nie ma sporu między nim a Rokitą, choć ten mówił w mediach, że krakowska lista PO jest nie do zaakceptowania.
Wycięli przeciwników współpracy z lewicą
Senator Jarosław Gowin, dla którego na razie zabrakło miejsca na liście, jest przekonany, że władze PO ją zmienią. - Przypuszczam, że ponownie znajdę się liście Platformy do Senatu - powiedział portalowi tvn24.pl Gowin. Według senatora, wycięci zostali ludzie, którzy myślą samodzielnie i są przeciwnikami współpracy z postkomunistami zarówno w regionie, jak i w parlamencie.
W Platformie trwa awantura o kształt krakowskiej listy PO. Regionalne władze partii zdecydowały wprawdzie, że to Rokita ma być numerem 1. tej listy, jednak na kolejnych miejscach znaleźli się młodzi działacze, którzy jeszcze kilka miesięcy temu domagali się jego usunięcia z partii.
Zabrakło natomiast ludzi bliskich Rokicie. - Były przygotowany spis takich kandydatów, ale nie uwzględniono ich na liście - powiedział portalowi tvn24.pl współpracownik Rokity Zbigniew Fijak. I wymienił konkretne nazwiska: burmistrza Niepołomic Stanisława Kracika, senatora Jarosława Gowina i byłego prezydenta Krakowa Andrzeja Gołasia oraz znanej opozycjonistki Liliany Sonik.
Podobny manewr wykonano także dwa lata temu. Wtedy bliskich współpracowników Rokity wyciął z wyborczej listy sekretarz generalny PO Grzegorz Schetyna. W efekcie nie miał on poparcia w klubie parlamentarnym PO, nie udało mu się objąć stanowiska szefa klubu, a otoczenie Donalda Tuska stopniowo marginalizowało jego pozycję w Platformie.
Teraz Rokita postanowił walczyć. - Nie ulega wątpliwości, że to atak wymierzony w moją osobę. Gdyby ta lista miała mieć kształt ustalony przez lokalnych działaczy krakowskich, to z pewnością ja bym z niej nie kandydował - powiedział w "Rzeczpospolitej" Rokita. W poniedziałek rano w RMF Rokita poszedł krok dalej: - Uznałem, że obecność mojego nazwiska na takiej liście byłaby całkowitą niestosownością, poinformowałem o tym kierownictwo Platformy.
Sygnał ze strony Rokity o tym, że rozważa samodzielny start do Senatu ma wpłynąć na władze PO, by dokonały ingerencji w krakowską listę. Rokita wprost powiedział w RMF że liczy, iż kształt krakowskiej listy PO nie jest jeszcze ostateczny. - Wszystkie listy będą układane przez władze krajowe dopiero za kilka dni - podkreślił.
Zbigniew Fijak powiedział z kolei, że cała sprawa wynika z wewnętrznego konfliktu w Platformie. Nie chce jednak wskazywać konkretnych nazwisk ludzi, których - według współpracowników posła - nie powinno być na liście: - To działania ukrytych zwolenników PiS, którzy chcą ułatwić wygraną w Krakowie Zbigniewowi Ziobro - powiedział Fijak w rozmowie z portalem tvn24.pl. Tym samym argumentem posłużył się także dziś w rozmowie z RMF Rokita. - Odnoszę wrażenie, że lista została ułożona przez ukrytych zwolenników Prawa i Sprawiedliwości, którzy życzą porażki Platformie Obywatelskiej w Krakowie. Nie mogę tego zaakceptować, bo chcę zwycięstwa - podkreślił. Jak dodał Fijak, w środę zbierze się zarząd krajowy Platformy i to on będzie decydował. - Podchodzimy do kształtu tej listy spokojnie. To dopiero początek całej procedury - podkreślił.
Małgorzata Czyczło
Źródło: tvn24.pl, PAP, Polskie Radio
Źródło zdjęcia głównego: TVN24