Kraj zalewa fala strajków, ogólnopolską akcją protestacyjną grozi też "Solidarność". Związek domaga się od rządu jak najszybszych negocjacji płacowych dla wszystkich branż zawodowych utrzymywanych z budżetu państwa. Zdaniem przewodniczącego "Solidarności" Janusza Śniadka, rząd nie zareagował na apele Związku dotyczące negocjacji w sprawie podwyżki płac budżetówce.
Wałęsa: "Solidarność" doprowadzi do anarchii
Lech Wałęsa, były prezydent i były przywódca "Solidarności", w Magazynie 24 godziny kategorycznie stwierdził, że obecnie "w żadnym wypadku" nie stanąłby na czele protestu związkowców w sprawie podwyżek dla budżetówki. - Trzeba było protestować za rządów Kaczyńskich, a nie ich popierać - zaznaczył. Wałęsa podkreślił, że "Kaczyńscy nic nie rozwiązali i doprowadzili do dramatycznej sytuacji". A obecnie - jego zdaniem - "Solidarność" komu innemu przypisuje ich błędy i do kogo innego kieruje żądania. - To jest niepoważne, teraz "Solidarność" przegra więcej niż kiedykolwiek, bo tego nie można wygrać. Tym można zniszczyć kraj i wprowadzić anarchię – do tego prowadzą Kaczyńscy i Związek pod kierownictwem Śniadka - przekonywał Wałęsa.
"Tusk ma zbyt miękkie serce"
Zdaniem Lecha Wałęsy, premier Donald Tusk nie jest w stanie kontrolować sytuacji, bo ma zbyt "miękkie serce". - Obawiam się, że doprowadzimy do anarchii tym sposobem - ostrzegał były prezydent. Dodał też, że jeśli dojdzie do protestu "Solidarności", trzeba będzie wprowadzić stan wyjątkowy.
W ocenie Wałęsy, obecna "Solidarność" w niczym nie przypomina związku, któremu przewodził. - To nie jest ta "Solidarność", która była patriotyczna i budująca. To jest "Solidarność" oligarchów, którzy nie zastanawiają się nad krajem, tylko nad swoimi kieszeniami – ocenił były prezydent.
Źródło: TVN24, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24