Premier Donald Tusk zarzucił Jarosławowi Kaczyńskiemu, że ten kłamie ws. paktu klimatycznego. Prezes PiS przekonuje, że premier popełnił serię błędów przy negocjacjach w sprawie pakietu klimatyczno-energetycznego. - Jeśli jeszcze raz przyjdzie prezesowi Kaczyńskiemu do głowy taki pomysł, żeby zasłaniać się zmarłym bratem, by oskarżać wszystkich, w tym mój rząd, to nie będę na to pozwalał - zapowiedział szef rządu.
- Jarosław Kaczyński uznał za stosowne oskarżyć mój rząd, że Polska przyjęła negatywny dla nas pakiet klimatyczno-energetyczny. Przypomniałem więc otwarcie, że autorem tego niekorzystnego rozwiązania był Lech Kaczyński, bo taka jest prawda - mówił we wtorek na konferencji prasowej premier. Słowa Kaczyńskiego nazwał "brutalnymi i kłamliwymi". Dodał też, że nieprawdą jest fakt, iż mógł zawetować pakt.
W czasie sobotniego kongresu PiS Jarosław Kaczyński przekonywał do odrzucenia unijnego pakietu klimatycznego. Następnego dnia mówił też, że o Tusk zadał "straszliwy cios gospodarce, zgadzając się na pakt klimatyczny". Tusk odpierał te zarzuty twierdząc, że za przyjęcie paktu odpowiada Lech Kaczyński. We wtorek w Elblągu Jarosław Kaczyński pytany o tę sprawę powiedział, że to Donald Tusk podejmował decyzję w tej kwestii. - Jeśli chodzi o fazę negocjacji, w której Donald Tusk zadał bardzo ciężki cios polskiej gospodarce nie wetując tego pakietu i co więcej zapowiadając z góry, że go nie zawetuje, a więc zabierając polskim negocjatorom wszelkiego rodzaju argumenty, to mój śp. brat nie miał z tym kompletnie nic wspólnego - powiedział prezes PiS.
"Nie było opcji weta"
- Możliwość zawetowania była w marcu 2007 roku, gdy prezydent i premier Kaczyński o tym decydowali - przekonywał Tusk. Przypomniał, że nie zdecydowali się na weto, a gdy on sam został premierem, nie było opcji weta, ponieważ projekt wkroczył w fazę, gdzie decyzje podejmowane są kwalifikowaną większością głosów, a nie poprzez konsensus. - Jeśli ktoś ma jeszcze jakiekolwiek wątpliwości, to przypomnę inne słowa Lecha Kaczyńskiego dotyczące tej sprawy - przypomniał premier, cytując słowa byłego prezydenta z 9 marca 2007 r.: "Jesteśmy po kolejnym szczycie Unii Europejskiej, który był związany z projektami zmian dotyczącymi zmian klimatycznych. W tym zakresie posiedzenie to miało charakter przełomowy. Nie kryję, że Polska dążyła wszelkimi siłami, by porozumienie zostało zawarte, bo nie była to sprawa łatwa. Dlaczego to poparliśmy? Dlatego, że jak mówiłem na początku, Polsce zależało bardzo, by ten szczyt zakończył się sukcesem. Przyjęcie zasady niewiążącego charakteru ws. pakietu klimatyczno-energetycznego byłoby porażką i kolejnym dowodem na niemoc UE. Wchodziły tez w grę inne elementy o charakterze politycznym. Chodziło o nasze stosunki bilateralne. W tym zakresie nasz cel został osiągnięty". - Nie pozwolę i za każdym razem, gdy Jarosław Kaczyński będzie mówił nieprawdę, będę bardzo kategorycznie prostować te kłamstwa - zaznaczył premier.
"Nie będę na to pozwalał"
Przypomniał również, że po przyjęciu pakietu podjął działania, by ten temat wrócił na Radę Europejską, aby zmienić niekorzystne dla Polski przepisy. - Udało się nakłonić partnerów do derogacji dla polskiego sektora elektroenergetyki. To oznaczało, że Polska uzyskała możliwość przyznawania darmowych uprawnień na lata 2013-2020. Do tego potrzebne było zorganizowanie wielkiego lobby międzynarodowego, temu służyło spotkanie z państwami, które miały ten sam problem - z naszej inicjatywy, w Gdańsku - mówił premier. Według niego, dzięki tym wysiłkom, udało się pakiet skorygować na tyle, że nie okazał się "katastrofalny w skutkach". - Jeżeli prezes Kaczyński więcej nie będzie kłamał, nie będę więcej państwu głowy zawracał. Ale jeśli jeszcze raz przyjdzie do głowy taki pomysł, żeby zasłaniać się zmarłym bratem by oskarżać wszystkich, w tym mój rząd, to nie będę na to pozwalał - podkreślił Tusk.
Autor: jk/iga / Źródło: tvn24