Być może dożyjemy takiego dnia, w którym bez lęku będzie można komuś przekazać władzę, przegrywając wybory. Ale to nie jest ten moment, w którym możemy przegrać wybory. Zwracam się zatem do was z gorącą prośbą: pomóżcie mnie, sobie a przede wszystkim Polsce - apelował Donald Tusk do działaczy PO podczas partyjnej konwencji. Jak przekonywał, zwycięstwo PO to lepsza przyszłość dla Polski. Ostrzegał jednocześnie przed powrotem do władzy PiS-u, który - jak stwierdził - może zamknąć Polskę w kokonie nieufności, "aresztować" rozpoczęte inwestycje i je zatrzymać, by postawić biało-czerwoną flagę na kupie gruzu.
Premier, który był bardzo entuzjastycznie przywitany, zaapelował do zgromadzonych na sali o zachowanie "zdrowego entuzjazmu i optymizmu" przez kolejne cztery lata. - On będzie nam potrzebny jak świeże powietrze, jak tlen - zapowiedział.
Żadna fałszywa nuta nie może wkraść się w nasze słowa. Bo żaden Polak - a dzisiaj Polacy słuchają rządzących szczególnie uważnie - na fałszywe nuty nie da się nabrać - ani nam, ani opozycji, nikomu Donald Tusk
Jak podkreślił szef PO, to bardzo ważne, by rządzący mieli odwagę mówić prawdę.
- Żadna fałszywa nuta nie może wkraść się w nasze słowa. Bo żaden Polak - a dzisiaj Polacy słuchają rządzących szczególnie uważnie - na fałszywe nuty nie da się nabrać - ani nam, ani opozycji, nikomu - oświadczył. Jego zdaniem, tylko ludzie, którzy mówią prawdę o sobie mają prawo ubiegać się o dalszy mandat w rządzeniu.
- Dlatego postanowiliśmy przez te dni polskiego lata Anno Domini 2011 mówić dużo o tym, co zrobiliśmy i o tym, co nam się nie udało przez te cztery lata. Jesteśmy pierwszą ekipą, pierwszym rządem, który w kampanię wyborczą wszedł z odważnie wypowiedzianymi słowami: tak wiemy, że nie wszystko, co zaplanowaliśmy, udało nam się przez te cztery lata zrobić, uczciwie staraliśmy się też także tłumaczyć, co zrobiliśmy i jakie są powody, że nie wszystkie marzenia, o jakich mówiliśmy udało się zrealizować - powiedział.
"Udało się zachować w sobie wiarę w sens polskich marzeń"
Ale jednocześnie, jak podkreślał Tusk, jego ekipie i Polakom udało się zachować siłę, energię i odporność, oraz gotowość do działania.
Zdaniem premiera, wyborcy rozliczą ostatnie cztery lata wiedząc, że były trudne, ale udało się "zachować energię, która pozwoliła stanąć na nogach". - Ludzie dobrej woli w naszej ojczyźnie potrafią bardzo rzetelnie, uczciwie ocenić te cztery lata, jeśli chodzi o plusy i minusy. Nikt z nas nie zakładał, że to rozliczenie naszych zobowiązań sprzed czterech lat będzie rozliczeniem także z działania polskiego państwa, z działania ekipy rządzącej, ale także wielu instytucji państwowych i wszystkich Polaków w warunkach kryzysu, wielu niespodziewanych i tragicznych zdarzeń, klęsk żywiołowych - powiedział Tusk.
Podkreślił, że mimo kłopotów Polakom udało się "zachować w sobie wiarę w sens polskich marzeń" i "energię, która pozwoliła nam stanąć na nogach wtedy, kiedy dramaty chciały nas przygiąć do ziemi". - Nie ma większego skarbu niż nasza wiara i siła, która pozwala się Polsce i Polakom przeciwstawiać złym zdarzeniom płynącym z zewnątrz, a czasami płynącym z naszej słabości. Za tę odporność, za tę nadzwyczajną energię, za tę gotowość do działania nawet wtedy, kiedy nie wszystko idzie tak jak planujemy, za to chciałem Polakom i wam tu na tej sali bardzo serdecznie podziękować - powiedział premier.
Tusk dodał, że jeśli PO wygra wybory, będzie dalej wcielać w życie marzenia, które "powołały do życia Platformę" i których realizacja jest "gdzieś w połowie drogi". - To jest marzenie o tym, żeby starsi ludzie w Polsce żyli bezpiecznie i spokojnie, a młodzi ludzie i nasze dzieci wierzyli w sposób uzasadniony w to, że ich życie będzie dużo lepsze niż życie poprzednich pokoleń, że ich życie będzie życiem w dobrobycie, bezpieczeństwie i w takim dynamicznym rozwoju. Bo przyszłość polskich dzieci nie będzie lewicowa ani prawicowa. Przyszłość polskich dzieci będzie albo dobra, albo zła i to zależy od tego, jakie decyzje będziemy podejmowali teraz - powiedział premier.
"Wrócą do władzy i zaaresztują przedsięwzięcia"
Tusk przekonywał, że PO ma konkretny program, w którym pokazuje, co chce zrobić. - Przyszłość naszych dzieci nie będzie prawicowa ani lewicowa, tylko dobra albo zła. A to zależy od tego, co zrobimy, a nie od politycznych eksperymentów - powiedział.
Jak wyjaśnił, marzenia Platformy w tym zakresie mają konkretny wymiar, a mianowicie, aby podwórka, na których wychowują się polskie dzieci, nie były naznaczone biedą i komunizmem. - Polskie dziecko zasługuje na taką samą przyszłość jak dziecko amerykańskie, niemieckie, francuskie, angielskie - przekonywał lider PO.
Wymienił przy tej okazji, co udało się PO zrobić z sukcesem, czyli Orliki (boiska) w każdej gminie. Jak tłumaczył, nie mówiłby o tym, gdyby nie nieprawdziwe słowa, jakie padły z ust prezesa PiS, czyli że Orliki to pomysł PiS i to tej partii zawdzięczamy ich powstanie.
Tusk przypomniał, że za rządów PiS powstało 28 boisk bez oświetlenia i toalety, a PO wybudowała 2000 boisk w pełni wyposażonych. - To pokazuje całą cywilizacyjną historię porażek - mówił o rządach PiS, przestrzegając jednocześnie przed powrotem do władzy swoich politycznych rywali.
Chcę to powiedzieć wszystkim Polakom, bo na tym zasadza się kluczowa różnica między naszą ofertą i naszą praktyką, a naszych oponentów, to jest jak soczewka, w której widać inne podejście do swoich obowiązków. Kiedy obejmowaliśmy władzę, rząd PiS-u po dwóch latach dał polskim dzieciakom 28 boisk bez oświetlenia, bez toalety, natrysku, tak jak zawsze. Miało być tak jak przez całą nieszczęsną historię cywilizacyjnych porażek, kiedy do rządzenia w Polsce zabierali się ludzie, którzy nie wiedzą, na czym polega prawdziwe, cywilizacyjne wyzwanie Donald Tusk
I wykazywał różnicę między PO a PiS.
- Chcę to powiedzieć wszystkim Polakom, bo na tym zasadza się kluczowa różnica między naszą ofertą i naszą praktyką, a naszych oponentów, to jest jak soczewka, w której widać inne podejście do swoich obowiązków. Kiedy obejmowaliśmy władzę, rząd PiS-u po dwóch latach dał polskim dzieciakom 28 boisk bez oświetlenia, bez toalety, natrysku, tak jak zawsze. Miało być tak jak przez całą nieszczęsną historię cywilizacyjnych porażek, kiedy do rządzenia w Polsce zabierali się ludzie, którzy nie wiedzą, na czym polega prawdziwe, cywilizacyjne wyzwanie - stwierdził Tusk.
Wiele razy mówiło się, że Tusk to taki chłopak z podwórka. Jak wiecie, nigdy nie obrażałem się z tego, wręcz przeciwnie, byłem z tego bardzo dumny. Wszystkie dzieciaki - dzisiaj pięćdziesięciolatkowie, którzy wychowali się na podwórkach Warszawy, Gdańska, Śląska, gdziekolwiek w Polsce, wiedzą jak wielkim i konkretnym równocześnie marzeniem, żeby polskie podwórko, otoczenie, w którym żyjemy, polski dom, polska droga były inne niż te miejsca, w których my się wychowaliśmy Donald Tusk
Potem ostrzegł przed PiS. - Dlatego o tak wielką stawkę gramy - podkreślał, przekonując, że jeśli PiS przejmie władzę Polska utknie w kłótniach i niekompetencjach. - Nie stać nas na to, by znowu przyszli ludzie, którzy zamkną nas w kokonie nieufności - powiedział Tusk.
Przekonywał, że jeśli PiS wróci do władzy, to może "aresztować" rozpoczęte inwestycje i je zatrzymać. - Wyobraźcie sobie, co będzie, jeśli to, co nazywam Polską w budowie, te tysiące kilometrów dróg w budowie, autostrad, nowoczesnych szpitali, tych inwestycji jest w każdej dziedzinie bardzo, bardzo dużo - jeśli poprzednicy wrócą do władzy i zechcą "aresztować" wszystkie te przedsięwzięcia, sprawdzać krok po kroku. Czy wyobraźnia podpowiada nam, co się stanie z tymi 300 mld zł minimum, o które walczymy w budżecie Unii Europejskiej? - pytał premier.
Mówił, że on sam nie musi sobie wyobrażać, co się stanie, ponieważ wie, ile energii wymaga prowadzenie tak licznych inwestycji.
- Zamkną ten kurek z pieniędzmi, bo nie będą chcieli ich wydawać, bo będą uważali, że wpierw trzeba znów wszystko wywrócić do góry nogami. Wszystko zamknąć, zamrozić, bo wtedy czują się najlepiej, najbezpieczniej, kiedy nic się nie dzieje - stwierdził Tusk.
Jego zdaniem, PiS nie chce stanąć z PO do debat, bo boi się przyznać, że nie chce 300 mld zł, zamierza natomiast zatknąć biało-czerwoną flagę na kupie gruzu.
"Toczymy bój o Polskę"
Podkreślił, że bój o Polskę i Europę PO musi staczać każdego dnia i stawiać czoła eurosceptycyzmowi. W tym kontekście powiedział, że podczas prezentacji priorytetów polskiej prezydencji w Parlamencie Europejskim niektórzy mówili, że "głównym problemem Europy to są Polacy w Holandii, których trzeba stamtąd wyrzucić".
- To kolega pana (Zbigniewa) Ziobry, siedzący obok niego, wstawał i ku zadowoleniu pana Ziobry te słowa wypowiadał - podkreślił Tusk. - To koledzy pana (Jarosława) Kaczyńskiego, pana (Jacka) Kurskiego w Europarlamencie mówią: nie ma budżetu europejskiego, koniec z budżetem europejskim, koniec z Schengen - zamknąć granicę dla brudnych Rumunów i żebrzących Polaków. To są ich słowa - dodał.
Kiedy jest szansa na dobre porozumienie z sąsiadami na wypracowanie pozytywnej emocji wokół Polski, robimy to najskuteczniej w dotychczasowej historii Donald Tusk
Tusk zapewnił także w swoim przemówieniu, że jego rząd tam, gdzie zagrożone są polskie interesy, "twardo stawia sprawę". - Kiedy jest szansa na dobre porozumienie z sąsiadami na wypracowanie pozytywnej emocji wokół Polski, robimy to najskuteczniej w dotychczasowej historii - mówił.
Podkreślił także, że dobrze zdaje sobie sprawę, iż "wysiłek cywilizacyjny, ta rzeka pieniędzy, do której musimy polski strumień dołożyć", odbywa się "kosztem obywateli, a może głównie kosztem obywateli". - Wiem i dlatego mam odwagę prosić Polaków o wyrozumiałość. Ten skok cywilizacyjny rzeczywiście wymaga zaciśnięcia pasa i powiedzenia sobie: no trudno, to jest ta jedyna szansa - musimy to zrobić" - podkreślił.
Mówiąc o problemach ze znalezieniem pracy w naszym kraju podkreślił, że "połowa nowych miejsc pracy w ciągu ostatnich trzech lat w całej Europie powstała w Polsce".
"Żeby biel i czerwień nie kojarzyła się z dramatem"
Chcemy, aby biało-czerwona flaga nie kojarzyła się z dramatem, tragedią, tylko, żeby kojarzyła się z wielkim wysiłkiem uwieńczonym sukcesem Donald Tusk
- Chcemy, aby biało-czerwona flaga wieńczyła wielką budowlę cywilizacyjną, żeby wreszcie biel i czerwień nie kojarzyła się z dramatem, tragedią, biedą, nędzą, ofiarami, tylko, żeby kojarzyła się z wielkim wysiłkiem zwieńczonym sukcesem, wysiłkiem cywilizacyjnym, to jest w zasięgu ręki - oznajmił lider Platformy.
Tusk przekonywał, że jego ugrupowanie nie szło do władzy, żeby odsunąć od niej PiS, ale po to, by tworzyć lepszy rząd. Podkreślał, że jego partia nie kieruje się odwetem. - Nikogo się nie boimy, jeśli chodzi o konkurencję polityczną, szanujemy, ale się nie obawiamy. Jak są wybory, trzeba iść, przekonywać Polaków i wygrywać te wybory, po to, żeby zrobić lepszy rząd. Dzisiaj mówię z pełną odpowiedzialnością, idziemy do tych wyborów po to, żeby w Polsce dobrze przygotowany rząd realizował plan - podkreślił szef rządu.
Jak przekonywał, nie ma dziś ważniejszej rzeczy dla Polski, jak 300 mld zł, które ma do nas popłynąć z unijnej kasy. - Jeśli to przegramy, ta budowa stanie w samym środku przedsięwzięcia. Odpowiedzialnie chcę powiedzieć: nasi oponenci, nawet nie planując tego zrujnują te wysiłki, które prowadziliśmy wspólnie z Polakami przez tyle, tyle lat, aby w Europie uzyskać pozycję, która umożliwi nam bitwę o ten drugi cywilizacyjny skok - oświadczył szef rządu.
I dodał, że chodzi o kolejne siedem lat, gdzie albo PO będzie kończyła rozpoczęte inwestycje, albo "utkniemy w bagnie niemożności, konfliktu i sporu.
"Nie możemy oddać władzy"
W tej sytuacji - jak przekonywał Tusk - PO nie może przegrać. - To jeszcze nie dzień, w którym możemy przegrać wybory - powiedział premier. Oświadczając jednocześnie, że w tych wyborach "bój toczy się naprawdę szybko" i ostrzegał, że jeśli ktoś jest zmęczony, niech lepiej da sobie spokój.
- Dla zmęczonych nie będzie miejsca, ta bitwa nie jest jeszcze wygrana. Może dożyjemy dnia, że będzie można odpocząć, że będzie można komuś przekazać władzę przegrywając wybory, ale to nie jest jeszcze ten dzień, w którym możemy przegrać wybory - mówił premier.
I apelował - "pomóżcie mnie, pomóżcie Polsce". Prosił działaczy PO, by tak jak 30 lat temu, uwierzyli, że można ratować Polskę.
Jeśli lubicie thrillery polityczne, to zachęcam do lektury pasjonującej narracji PiS o czarnych nieformalnych sieciach, zlumpionych elitach, autodegradacji, służalczych mediach i klientyzmie, tylko nie radzę czytać tego przed snem Radosław Sikorski
W naszym programie nie ma miejsca na niewykonane obietnice - mówił wcześniej szef MSZ Radosław Sikorski otwierając w sobotę konwencję PO. Przekonywał, że program wyborczy jego partii różni się od ofert PiS i SLD, które straszą wyborców lub obiecują im gruszki na wierzbie.
- Jeśli lubicie thrillery polityczne, to zachęcam do lektury pasjonującej narracji PiS o czarnych nieformalnych sieciach, zlumpionych elitach, autodegradacji, służalczych mediach i klientyzmie, tylko nie radzę czytać tego przed snem - mówił Sikorski, koordynator programowy PO.
Ocenił, że "SLD podszedł do obywateli bardziej poważnie, przy okazji serwując nam jednak obietnice, których próba wykonania zruinowałaby budżet".
- Nasze zamierzenie było inne, zamiast straszyć czy obiecywać gruszki na wierzbie, chcemy w nieprzegadany sposób powiedzieć państwu, co już udało sie zrobić i co jeszcze zamierzamy - powiedział Sikorski.
Jak mówił, PO jest teraz odpowiedzialna za Polskę i Europę. - W naszym programie nie ma miejsca na niewykonalne obietnice, publicystyczną zapalczywość czy zwykłe kłamstwa - podkreślił.
Sikorski omówił też cztery priorytety programu PO dotyczące innowacyjności i kapitału społecznego, rodziny i bezpieczeństwa, wolnego obywatela i efektywnego państwa oraz stabilnej gospodarki. WIĘCEJ O PROGRAMIE PO
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/fot. AG, Wojciech Okulśnik