Trzech mieszkańców Lublina podejrzanych o napaść na dwoje funkcjonariuszy policyjnego patrolu zostało we wtorek tymczasowo aresztowanych - poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Beata Syk-Jankowska. Łącznie policja zatrzymała siedem osób. Jedną z nich - kobietę - zwolniono, bo napadnięci funkcjonariusze nie rozpoznali w niej napastnika.
- Wnioski o tymczasowe aresztowanie wobec pozostałych trzech mężczyzn podejrzanych o napaść będą rozpoznawane przez sąd w środę - dodała rzeczniczka.
Kobieta nie atakowała
W związku z tą sprawą zatrzymano łącznie sześciu mężczyzn i jedną kobietę. Kobietę zwolniono po tym, jak policjanci uznali, że nie brała udziału w napaści.
Jednym z podejrzanych jest 44-letni Sławomir S., który już wcześniej był karany za rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Mężczyzna nie przyznał się do winy. Większość z pozostałych zatrzymanych przyznała się do zarzucanych im czynów. Czterech zatrzymanych mężczyzn jest w wieku od 18 do 24 lat.
Bili i kopali policjantów
Do napaści na policjantów doszło w niedzielę wieczorem na ul. Turystycznej w Lublinie. Patrol policji - policjantka i policjant - przyjechał tam wezwany przez mieszkańców, którzy zgłosili, że kilku mężczyzn pije alkohol, hałasuje i zaczepia ludzi. - Pod wskazanym adresem policjanci zauważyli kilka osób siedzących na murku i pijących alkohol. Gdy rozpoczęli legitymowanie, początkowo zaczęły się słowne zaczepki pod ich adresem, a później doszło do czynnej napaści. Napastnicy bili i kopali policjantów. Zbiegli przed przyjazdem dodatkowych patroli - poinformowała Renata Laszczka-Rusek z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
Podjęli interwencję, wiedząc, że jadą już inne radiowozy
Jak ocenił we wtorek rano we "Wstajesz i wiesz" Mariusz Sokołowski, rzecznik Komendanta Głównego Policji, interwencja policjantów była podjęta prawidłowo. - Podjęli interwencję, wiedząc, że jadą już inne radiowozy. Te trzy, cztery minuty, to czas, kiedy dochodzi do bardzo tragicznej sytuacji dla funkcjonariuszy - powiedział Sokołowski.
W tym przypadku, policjanci - jak relacjonował - usiłowali wprowadzić do radiowozu jednego z zatrzymanych, wtedy jego kompani postanowili go odbić. Doszło do szarpaniny i pobicia policjantów.
- Chwilę później na miejscu było pięć radiowozów. W pościgu zatrzymano jedną osobę, potem cztery, a następnie jeszcze jedną - powiedział Sokołowski.
"Robimy to, czego inni się nie podejmują"
Wśród napastników, jak dodał, trzech było już wcześniej notowanych, jeden jest na warunkowym zwolnieniu, inny spędził 14 lat w więzieniu.
Skołowski zaznaczył, że sytuacje takie, jak w Lublinie się zdarzają, i nie ma znaczenia pora interwencji, ani to, czy patrol składa się wyłącznie z mężczyzn, czy też jest mieszany.
- Pamiętam zdarzenie, kiedy młoda policjantka straciła zęby w trakcie interwnecji. To jest tragedia dla takiej osoby, w szczególności dla kobiety. Ale wiemy, co ślubowaliśmy i wiemy, że przychodzi nam być w trudnych sytuacjach. Chcielibyśmy, żeby wiele osób zauważyło, że robimy to, czego inni się nie podejmują - powiedział Sokołowski.
Za napaść na funkcjonariuszy policji i ich znieważenie grozi kara do 10 lat więzienia.
Autor: MAC,kde/tr/k / Źródło: TVN 24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24