W poniedziałek około godziny 4.45 patrol straży miejskiej, znajdujący się w Ogrodzie Saskim w Lublinie, zauważył młodego łosia. Wejścia do parku zostały zamknięte, a na miejsce wezwany został lekarz weterynarii.
Łosia na szczęście udało się złapać i przewieźć do lasu. Dwa następne, o których tego samego dnia dostała zgłoszenie straż miejska, nie miały tyle szczęścia.
Złamane nogi i stres
Około godziny 7.15, straż miejska otrzymała sygnał o łosiu znajdującym się w okolicach ulicy Probostwo. Okazało się, że jest to samica, która niestety przeskakując przez ogrodzenie połamała nogi. Przybyły na miejsce lekarz weterynarii podjął decyzję o uśpieniu zwierzęcia.
Chwilę później z okolic ulicy Szkolnej napłynęła informacja o trzecim łosiu. Zwierzę znajdowało się na boisku szkolnym. Zostało również złapane i transportowane do lasu, niestety nie poradziło sobie ze stresem. Zmarło, a przyczyną najprawdopodobniej był zawał serca spowodowany szokiem. - Już pod samym lasem okazało się, że łoś podróży nie przeżył - powiedział Robert Gogola, rzecznik straży miejskiej w Lublinie.
- Jest to nietypowe zdarzenie, dlatego że już dawno na terenie naszego miasta niewidziane były łosie. Ostatnie takie duże działania podjęliśmy w roku 2008 - dodał rzecznik.
Autor: bpm/sk / Źródło: 986.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Straż miejska Lublin