Trybunał Konstytucyjny orzeka w sprawie wyższości prawa unijnego nad krajowym. Przerwa w posiedzeniu potrwa do czwartku 15 lipca. - To spór fikcyjny. Chodzi o to, aby zmarginalizować rolę Unii Europejskiej, a zwłaszcza Trybunału Sprawiedliwości UE, który poprzez swoje wyroki może zablokować niektóre reformy - ocenił profesor Robert Grzeszczak z Katedry Prawa Europejskiego Uniwersytetu Warszawskiego. - Premier próbuje stworzyć pozór sprzeczności pomiędzy polską konstytucją a prawem Unii w zakresie dotyczącym niezależności sądownictwa czy niezawisłości sędziów - zwrócił uwagę specjalista prawa europejskiego dr hab. Piotr Bogdanowicz.
Trybunał Konstytucyjny pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej bada wniosek premiera Mateusza Morawieckiego co do zgodności z konstytucją wybranych przepisów traktatu o Unii Europejskiej. Wątpliwości premiera budzą między innymi przepisy prawa unijnego, umożliwiające odstąpienie od stosowania polskiej konstytucji.
Rozprawa przed TK trwała we wtorek niemal pięć godzin. Po godz. 16. przewodnicząca Julia Przyłębska przekazała, że TK zbierze się ponownie w tej sprawie 15 lipca o godz. 13.
Profesor Robert Grzeszczak z Katedry Prawa Europejskiego Uniwersytetu Warszawskiego powiedział, że "nie tylko w jego opinii, ale tak naprawdę powszechnej tych osób, które zajmują się prawem konstytucyjnym Unii Europejskiej, jest to spór fikcyjny".
- Tak naprawdę idzie tutaj o to, jak podzielić władzę i jak ją wykonywać. Chodzi o to, aby zmarginalizować rolę Unii Europejskiej, a zwłaszcza Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który poprzez swoje wyroki może, jak widzimy, zablokować niektóre reformy a w efekcie jest po prostu niewygodnym organem sądowym dla władzy - ocenił.
- Został spacyfikowany Trybunał Konstytucyjny, jest spacyfikowany Sąd Najwyższy, przed nami kwestia, co stanie się z Naczelnym Sądem Administracyjnym, i teraz władza, mówiąc kolokwialnie, zabiera się za Trybunał, ale unijny - dodał.
CZYTAJ: Bodnar złożył dwa wnioski w związku z "powagą rozstrzyganej sprawy". Nie zostały uwzględnione >>>
"Ucina się to naturalne połączenie między Unią Europejską a sądami krajowymi"
Prawnik mówił, że "przeciętnemu, przysłowiowemu Kowalskiemu może się wydawać, że to jest daleki spór, który go nie dotyczy”. - W istocie dotyczyć to będzie w pewnej perspektywie czasowej nas wszystkich. Otóż tenże Kowalski, gdy będzie miał podpisywany kontrakt na przykład na dostawę towaru, kupi po prostu coś przez internet z innego państwa, zostanie oszukany, idzie do sądu, to w tym sądzie może, ale nie musi koniecznie znaleźć satysfakcjonujące go rozwiązanie. Wtedy udaje się do drugiej instancji. Trzeciej instancji tutaj nie mamy. Trybunał w Luksemburgu nie jest trzecią instancją, ale w trakcie tych postępowań Trybunał może zostać poproszony o to, aby powiedział, jak należy rozumieć prawo Unii Europejskiej. I ta odpowiedź wiąże ten sąd, przed którym toczy się postępowanie owego Kowalskiego - wyjaśnił Grzeszczak.
- Co więcej, ta odpowiedź wiąże też na przyszłość inne sądy, gdzie będzie miał Nowak, Kowalska, czy mówiący słowa Grzeszczak swoją sprawę - dodał.
Prawnik ocenił, że "wniosek premiera zmierza do tego, aby tak naprawdę móc zablokować prawo do zadawania pytań, a więc tę linię porozumienia między sądem krajowym a sądem unijnym, gdy sąd unijny mówi, jak należy wykładać prawo unijne i jak należy je rozumieć".
Dodał, że "po prostu ucina się to naturalne połączenie między Unią Europejską a sądami krajowymi, czyli ten sąd rejonowy po prostu zostanie jakby pozbawiony swojego podstawowego prawa, tego, aby stosować prawo właściwie". - Takie prawo, które ma zastosowanie w danym momencie, w danym miejscu - powiedział.
- To przechodzenie z państwa, które uczestniczy w Unii Europejskiej, do państwa, które jest poza Unią - ocenił Grzeszczak.
"Konstytucja wskazuje, że Polska przestrzega wiążącego ją prawa międzynarodowego"
O to, czy polska konstytucja stoi w sprzeczności z jakimikolwiek przepisami traktatu o Unii Europejskiej pytany był na antenie TVN24 doktor habilitowany Piotr Bogdanowicz, specjalista prawa europejskiego.
- W mojej ocenie nie stoi i to jest chyba największy zarzut, jaki mam do wniosku premiera. Premier próbuje stworzyć pozór sprzeczności pomiędzy polską konstytucją a prawem Unii Europejskiej w zakresie dotyczącym niezależności sądownictwa czy niezawisłości sędziów. Próbuje stworzyć niejako uzasadnienie dla reformy wymiaru sprawiedliwości - skomentował. Ocenił przy tym, że reformy te "naruszają nie tylko prawo Unii Europejskiej, ale także polską konstytucję".
Prawo UE czy konstytucja. Co ma pierwszeństwo?
Bogdanowicz zwrócił uwagę, że "konstytucja jednocześnie wskazuje, że Polska przestrzega wiążącego ją prawa międzynarodowego". - A więc to ta sama konstytucja wskazuje, że prawo Unii Europejskiej, jako element szerszego prawa międzynarodowego, powinno być przestrzegane - tłumaczył.
- W 2004 roku, kiedy Polska przystępowała do Unii Europejskiej, to zgodziła się na ograniczenie części swojej suwerenności, ale też zgodziła się, że na terytorium Polski będzie obowiązywało orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. W świetle tego orzecznictwa nie ma żadnej wątpliwości, że w przypadku konfliktu, a tutaj tego konfliktu nie ma, pomiędzy konstytucją państwa członkowskiego a prawem Unii Europejskiej nadrzędne jest prawo Unii Europejskiej, to prawo ma pierwszeństwo - dodał.
Bogdanowicz ocenił, że spodziewane orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, jeżeli uzna on wprost pierwszeństwo konstytucji nad prawem Unii Europejskiej, "będzie niestety w jakimś stopniu początkiem prawnego polexitu".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24