Ścieżka rowerowa między szynami, czyli centralnie na środku torowiska - idiotyzm czy rewolucja w komunikacji miejskiej? Urzędnicy w Warszawie bronią kontrowersyjnego rozwiązania, motorniczy pukają się w czoło, a rowerzyści mają mieszane uczucia. Ścieżka jest nowa i na razie się sprawdza, ale ścieżkę sprawdza też też nadzór ruchu, który obawia się, czy nowy pomysł nie jest zbyt ryzykowny.
- Automatycznie wskakuje rowerzysta przede mną. Jeżeli nierozważnie wjedzie przed pojazdem szynowym, to na pewno dojdzie do tragedii. Nie pomyślane w ogóle. Ale wcale mnie to nie dziwi, ponieważ wiele inwestycji jest robionych bez sensu. - mówi jeden z warszawskich motorniczych.
Janusz Galas, Miejski Inżynier Ruchu ma jednak inną teorię. - To w ogóle ruch jest niebezpieczny. Jeśli wyjdziemy z tego założenia, to wszystko jest niebezpieczne - uważa.
"Ludzie się przyzwyczają"
Skarg od motorniczych było jednak tak dużo, że do akcji wkroczył nadzór ruchu. Specjaliści z Tramwajów Warszawskich sprawdzają czy istnieje niebezpieczeństwo, a jeśli tak, to jak duże jest ono dla kierujących jednośladami. - Myślę, że szefowie naszej firmy na pewno będą prosić inżyniera ruchu, żeby to zmienił - mówi Rafal Czarzasty, instruktor nadzoru ruchu.
Miejski inżynier ruchu zapewnia, że podobne ścieżki podpatrzył w innych miastach. - To jest nic szczególnego. Ale to pierwsza taka sytuacja w Warszawie, dlatego budzi kontrowersje. Myślę, że ludzie przyzwyczają się również do ruchu rowerowego na torowiskach tramwajowych - uważa Janusz Galas.
"Urzędnicy, nie jedźcie tą ścieżką"
Problem z drogami dla rowerzystów dotyczy większości polskich miast. Jest ich niewiele, a jak już są, to często pozostawiają wiele do życzenia. Tak jak np. ścieżka w Zielonej Górze, z której "wyrastają" latarnie. - Jak ścieżki były projektowane, to nikt nie zwracał uwagi na to, czy stoi lampa, czy jest krawężnik, czy jest odstęp od chodnika. Nikogo to nie interesowało - mówi Aleksandra Górska ze stowarzyszenia "Rowerem do przodu". - Problem jest taki, że to jest stan zastały i to trzeba sukcesywnie usuwać - rozkłada ręce Czesław Fiedorowicz z Urzędu Miasta w Zielonej Górze. Tyle, że brakuje na to środków, żeby na środku nie stały lampy. A rowerzystów przybywa w zawrotnym tempie. Tylko w w Warszawie szacuje sie, ze w ciągu roku liczba cyklistów wzrosła o 100 proc.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24