O naprawie Śląska, na którym stoi cały polski przemysł, trzeba rozmawiać z mieszkańcami regionu - ocenił w "Piaskiem po oczach" były premier Jerzy Buzek. - To jest bardzo złożony region. Tego nie można zrobić jednostkowymi ruchami - zaznaczył.
- Decyzje w sprawie górników były spóźnione, ale warunki były szczególnie trudne. Kryzys spowodował, że zapotrzebowanie na energię spadło, a dość nieoczekiwanie napłynął tani węgiel ze Stanów Zjednoczonych. To była zupełnie nowa sytuacja - stwierdził Buzek.
Były premier podkreślił, że nie najlepszą decyzją było ignorowanie tego, co dzieje się w górnictwie. - Takich spraw nie rozwiązuje się, jak jest kryzys. To jak leczenie pacjenta, gdy już jest ciężko chory i leży na intensywnej terapii. Taką sytuację mamy teraz w górnictwie. Znacznie łatwiej zapobiegać niż leczyć. Polskie górnictwo nadal jest do wygrania, jeśli ma się dobry program - ocenił.
- To, że nikt nie reagował na sytuację, to jest odpowiedzialność rządu. Nie chciałbym wracać do historii. Myślmy co możemy zrobić teraz. Myślę, że ci, którzy mogą się poczuwać do odpowiedzialności, mówią o tym od czasu do czasu - dodał były przewodniczący Parlamentu Europejskiego.
"Trzeba rozmawiać z mieszkańcami regionu"
Pytany o to, jak wprowadzono program restrukturyzacji górnictwa do debaty publicznej odpowiedział, że "to nie było najlepsze rozwiązanie". - O naprawie Śląska, na którym stoi cały polski przemysł, trzeba rozmawiać z mieszkańcami regionu. To jest bardzo złożony region. Tego nie można zrobić jednostkowymi ruchami. Trzeba mieć kompleksowy program dla Śląska - podkreślił.
- Taktyka Ewy Kopacz, aby zaproponować program bez konsultacji ze związkowcami, to było ryzykowne rozwiązanie. Czasami taka taktyka się udaje. W przypadku takiego napięcia, to jest sprawa bardzo drażliwa - ocenił Buzek.
Jego zdaniem, tryb przedstawienia programu restrukturyzacji "nie był zbyt szczęśliwy". - Górnicy dowiedzieli się o tym z gazet i przekazów prasowych. Do dzisiaj o tym mówią. To jest sytuacja trudna, ale nie ma takich rzeczy, których nie dałoby się naprawić - podkreślił.
- W latach 1990-1996 było kilka wielkich strajków na Śląsku. AWS zaczęła z nimi rozmawiać i od 1997 do 2003 roku nie było żadnych strajków górników, a w tym czasie wygaszano kopalnie - przypomniał.
Górnicze protesty
Strajk w kopalniach Jastrzębskiej Spółki Węglowej trwa od środy 28 stycznia. Wcześniej zarząd JSW ogłosił plan oszczędnościowy, przekonując, że jest on konieczny, aby poprawić kondycję firmy. W planie założono m.in. zamrożenie płac w 2015 r., zmniejszenie deputatu węglowego, rezygnację z dopłat do zwolnień lekarskich, uzależnienie wypłaty czternastej pensji od zysku firmy (czternastka za 2014 r. miałaby być rozłożona na raty) oraz wprowadzenie sześciodniowego tygodnia pracy (przy pięciu dniach pracy pracowników).
Rozmowy przedstawicieli związków zawodowych i zarządu Jastrzębskiej Spółki Węglowej z udziałem mediatora Longina Komołowskiego trwały od poniedziałku do piątku rano. Zakończyły się podpisaniem protokołu uzgodnień i rozbieżności. Związkowcy przekazują załogom ustalenia negocjacji podczas kolejnych zmian.
Tydzień upłynął w Jastrzębiu pod znakiem protestów, m.in. licznych demonstracji. We wtorek agresywni uczestnicy jednej z nich kilkakrotnie ścierali się z policją.
Autor: kło//plw/kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24