Poparzony człowiek przeżywa ciągłe katusze, ale najgorsze powtarza się każdego dnia. - Zmiana opatrunku, to jest obieranie człowieka żywcem ze skóry - powiedział Krzysztof Ziemiec, gość programu "24 godziny", który sam podczas pożaru u siebie w domu, został ciężko poparzony.
- To moje niby piekło to jest bułka z masłem. To jest tak, jakby przedszkole porównać do wyższej uczelni - zaznaczył, gdy próbowano porównać jego sytuację do sytuacji poparzonych górników. Jak powiedział, jego oparzenie "to było zaledwie 40 proc." powierzchni ciała. U niektórych rannych na Śląsku to było nawet 90 proc.
Człowiek ma dość wszystkiego
Są takie chwile, że człowiek ma ochotę zasnąć raz na zawsze, żeby to się tylko skończyło. Krzysztof Ziemiec
Ziemiec dzielił się swoim doświadczeniem i wspomnieniami po pożarze. - Człowiek ma dość wszystkiego. To jest ból nie do opisania, to jest taki ból ciągły - powiedział. Jednak najgorsza jest regularna zmiana opatrunku, którą trzeba wykonywać mimo ogromnego bólu, by nie wdało się zakażenie bakteryjne.
To co jest najważniejsze, to świadomość, że są przy nas najbliżsi. Krzysztof Ziemiec
- Ból jest kilkukrotnie, dziesięciokrotnie cięższy przy zmianie opatrunku - wspominał dziennikarz. - Są takie chwile, że człowiek ma ochotę zasnąć raz na zawsze, żeby to się tylko skończyło - dodał.
Bliscy muszą wspierać
Krzysztof Ziemiec podkreślał, że gigantyczną rolę do odegrania mają najbliżsi poparzonego. Potrzeba wsparcia, pokazania, że jest, po co żyć. To - jego zdaniem - jest nieocenione. - To, co jest najważniejsze, to świadomość, że są przy nas najbliżsi - podkreślał. Bez tego, przy potwornym, ciągłym bólu, człowiek może się poddać.
Najbliższa rodzina musi nie tylko wspierać, powinna także być wspierana z zewnątrz, bo ona też znajduje się w bardzo trudnej sytuacji. - Żona musi dawać do zrozumienia, że mąż ma, po co żyć, a najbliżsi muszą wspierać żonę - mówił.
Wielomiesięczna walka
Gość programu "24 godziny" powiedział, że czas po poparzeniu można podzielić na dwa etapy. Pierwszym jest bezpośrednia walka o życie. - Można kilka dni walczyć o życie człowieka, ale w ciągu kilkudziesięciu godzin może się tak rozwinąć zakażenie bakteryjne, że można umrzeć - wskazywał, jak trudne do leczenia są tego typu obrażenia.
Po kilku, kilkunastu tygodniach przychodzi drugi etap - powolna i bolesna rehabilitacja. - Drugi etap to jest dochodzenie do normalności - powiedział Krzysztof Ziemiec. - Walka o normalne życie jest w moim przypadku jeszcze niezakończona - zdradził dziennikarz, który rok temu doznał poparzeń ratując swoje dzieci z pożaru.
- To jest niebywałe, że człowiek po takim wypadku nie może robić nic samodzielnie - mówił. Rehabilitacja jest niezwykle bolesna i niektórzy, bez właściwego wsparcia, rezygnują. Nigdy już potem nie wracają do pełni zdrowia.
- Suma tych dobrych myśli, które chcemy przekazać choremu, to jest naprawdę niezwykle istotna. (...) To jest coś, co daje czasem więcej, niż najlepszy antybiotyk - podkreślił na koniec gość programu "24 godziny".
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: 2209 MAG2 ZIEMIEC.avi