- Ja jestem subordynowanym pasażerem, ale uważam, że to była po prostu szykana i chęć upokarzania - mówi Anna Fotyga uskarżając się na kontrolę lotniskową w gdańskim porcie, która - według posłanki PiS - zbyt często ją dotyka. Oburzeni są też partyjni koledzy byłej minister - będą się skarżyć do marszałka województwa. Na nic zdają się tłumaczenia pracowników lotniska, którzy zapewniają, że "kontrola manualna", o którą pretensje ma Anna Fotyga, to standardowa procedura.
Do kontroli doszło w czwartek wieczorem na lotnisku w Gdańsku. - Bramka nie dzwoniła. Powiedziano mi, że zostałam wytypowania do takiej kontroli - tłumaczy Anna Fotyga. Dodaje, że ostatnio przechodziła "kontrolę manualną" trzy razy. - Sądzę, że to nie jest przypadek - ocenia posłanka PiS.
"Winny" system
Zajście potwierdza rzecznik prasowy Portu Lotniczego Gdańsk. Michał Dargacz tłumaczy jednak, że oprócz standardowej kontroli, jakiej są poddawani podróżni, system losowo wskazuje osoby które, powinno się sprawdzić dodatkowo. - Tak więc co któryś pasażer musi zostać skontrolowany manualnie - mówi rzecznik.
Tłumaczeń nie przyjmuje jednak ani posłanka, ani jej klubowi koledzy - trójmiejscy posłowie Prawa i Sprawiedliwości. - Nie może być tak, że inne procedury są stosowane na przykład w stosunku do marszałka Borusewicza z Gdańska, a inne do pani minister Fotygi. Mimo że obydwoje posługują się dokładnie takim samym dokumentem - oświadcza Andrzej Jaworski.
Sami o tym zdecydowali
Niestety okazuje się, że może. Według przepisów tylko marszałkowie, wicemarszałkowie i ministrowie nie podlegają kontroli. - Jeżeli chodzi o posłów, nie są oni zwolnieni z takiej procedury na podstawie immunitetu, o czym sami zresztą zadecydowali w głosowaniu ustawy Prawo Lotnicze - mówi Michał Dargacz.
Wtóruje mu Agnieszka Golias z nadwiślańskiego oddziału straży granicznej. - Kontrola dotyczy wszystkich jednakowo, bez względu na to, czy jest to podróżny, czy jest to załoga samolotu, a nawet sam kapitan - zapewnia rzeczniczka.
Źródło: Fakty TVN