Papier toaletowy, opony i głośne okrzyki - tak wyglądał finał dzisiejszego protestu taksówkarzy w Warszawie. Protestowali oni przed Sejmem przeciwko zapowiadanej deregulacji ich zawodu. Manifestacja dobiegła już końca, a taksówkarze rozeszli się. Wcześniej taksówki blokowały główne ulice Warszawy i innych miast. W stolicy utworzyły się gigantyczne korki. Policja karała blokujących ruch mandatami i wnioskami do sądu.
Protestujący zaczęli się rozchodzić w momencie, gdy można było usłyszeć zbliżające się na sygnale radiowozy oddziałów prewencyjnych. Manifestacja była legalna, bo wcześniej została przez zarejestrowana. Taksówkarze obrzucali budynek parlamentu papierem toaletowym. Przynieśli ze sobą także opony, których jednak nie podpalili.
Rano protest miał inną formę - dużo uciążliwszą dla mieszkańców Warszawy i innych większych miast. Taksówkarze blokowali ruch na ulicach.
W stolicy zebrali się o 7 rano przy ulicach: Stalowej, Powązkowskiej, Al. Jerozolimskich i Jubilerskiej, a także na parkingu przy torze łyżwiarskim na Stegnach. Następnie powoli wyjechali na ulicę. Około godziny 11.00 rozpoczęli akcję pod Sejmem, gdzie jednak przyszli pieszo.
Paraliż
Jak donosiła rano reporterka TVN24, która obserwowała sytuację z helikoptera, przejazd ulicą Ostrobramską przez długi czas był niemal niemożliwy. Taksówkarze blokowali tam ulicę jadąc z minimalną prędkością, a na czele ich kolumny szła grupa pieszych, która koordynowała akcję.
Część kierowców próbowała "uciec" z ul. Ostrobramskiej ulicą Zamieniecką i dalej Grochowską. Zdesperowani pasażerowie autobusów wysiadali z nich.
Oburzenia protestem nie kryli zwykli kierowcy. - Każdy ma prawo do protestu, ale w ten sposób utrudniają życie przede wszystkim osobom, które próbują dojechać do pracy. To co się dzieje jest po prostu skandalem - mówił jeden z kierowców, stojący w korku na ul. Bitwy Warszawskiej.
Policjanci przed południem karali taksówkarzy mandatami i wnioskami do sądu. Jak zapewnił Mariusz Sokołowski z KGP, w związku z akcją protestacyjną taksówkarzy policja "nie odnotowała poważniejszych incydentów".
Wrocław, Gdańsk, Kraków
Protesty odbyły się też w innych miastach. We Wrocławiu taksówkarze z niemal godzinnym opóźnieniem (ok. godz. 8) wyjechali z parkingu spod wrocławskiej Magnolii i przejechali w stronę placu Jana Pawła II. Jak poinformował reporter TVN24 z powodu opóźnienia przejazd przez miasto nie był aż tak powolny. Nie zatamował ruchu na tyle uciążliwie, co w Warszawie. Taksówkarzy było też mniej, niż zapowiadano. Ze stu kierowców pojawiło się około 50.
Manifestacja zakończyła się przed Urzędem Wojewódzkim, gdzie na ręce wojewody taksówkarze złożyli petycję do rządu będącą wyrazem sprzeciwu wobec planów deregulacji ich zawodu.
Taksówkarze protestowali dziś także w Krakowie.
W Gdańsku protest rozpoczął się o godz. 10. Kierowcy trójmiejskich korporacji przejechali pod Urząd Wojewódzki w powolnym tempie.
Czas na deregulację
Na początku marca minister sprawiedliwości Jarosław Gowin ogłosił listę 49 zawodów, do których ma być ułatwiony dostęp, m.in. trenera sportu, notariusza, przewodnika turystycznego czy taksówkarza.
Ci ostatni od razu zapowiedzieli, że jeżeli rząd planów nie zmieni, zablokują Warszawę 8 czerwca - w pierwszy dzień piłkarskich mistrzostw Europy. Narzekali, że nie mieli okazji przedstawić argumentów ministrowi. Udało się to w czasie debaty ''Otwieracz Zawodów'' (16 kwietnia). Wówczas minister uznał argumenty za przekonujące i obiecał spotkanie.
Słowa dotrzymał. Na spotkaniu przewoźników reprezentowało pięcioro przedstawicieli organizacji zawodowych (m.in. Zrzeszenia Transportu Prywatnego i Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Taksówkarzy ''S''). Jednak niezadowoleni z wyniku rozmów zapowiedzieli protesty.
Gowin zaskoczony
Komentując środowy protest na antenie Radia ZET, minister Gowin powiedział, że jest nim zaskoczony, bo - według niego - propozycje resortu w sprawie taksówkarzy są "bardzo łagodne".
Prezydenci powiedzieli mi, że nie musi być tak, że w każdej sprawie decyduje rząd; zostawcie tę decyzję w naszych rękach Jarosław Gowin
Według projektu kandydaci na taksówkarzy nie musieliby już odbywać kursu i zdawać egzaminu z topografii miasta, przepisów porządkowych i prawa pracy. Dla wykonywania tego zawodu pozostałby zaś obowiązek niekaralności.
Gowin powiedział, że resort - za radą m.in. prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz - chciałby pozostawić decyzję o egzaminach w gestii samorządów. - Prezydenci powiedzieli mi, że nie musi być tak, że w każdej sprawie decyduje rząd; zostawcie tę decyzję w naszych rękach - dodał.
- Mam wrażenie, że ogromna większość taksówkarzy nie zna tych propozycji, tylko dają się podżegać swoim związkowcom - oświadczył minister.
Apel premiera
Premier Donald Tusk podczas środowej konferencji prasowej w sejmie zaapelował do taksówkarzy, aby uszanowali prawo do demonstracji i "nie znęcali się nad mieszkańcami" miast, w których organizują protesty. - Będziemy działać coraz energiczniej wszędzie tam, gdzie prawo będzie naruszane i będzie w dodatku łamane w taki sposób, który staje się coraz bardziej uciążliwy dla mieszkańców - zapowiedział.
Premier zaapelował także do taksówkarzy, aby korzystali z prawnych form protestu. Przypomniał, że taksówkarze mają zgodę na demonstrację przed Sejmem, natomiast nie mają zgody na blokowanie ruchu poza miejscem wyznaczonym do demonstracji.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/TVN Warszawa