Szpital MSWiA zaprzecza, jakoby prowadził rozmowy z kardiochirurgiem Mirosławem G. o jego powrocie do pracy w placówce - dowiedziała się TVN24. O tym, że szpital prowadzi rozmowy z doktorem G. napisało poniedziałkowe "Życie Warszawy".
"ŻW" napisało, że powrót doktora G. do stołu operacyjnego nabrał realnych kształtów po tym, jak niemiecki biegły wydał korzystną dla niego opinię. Przypomnijmy, wynika z niej, że lekarz nie zabił pacjenta.
Prokuratura podejrzewa lekarza o zabójstwo pacjenta, mobbing, znęcanie się nad osobą najbliższą. Przedstawiono mu także ponad 40 zarzutów korupcyjnych. Nieoficjalne informacje wskazują, że z oskarżeń o zabójstwo prokuratura chce się wycofać. Na to właśnie, według gazety, miało czekać obecne kierownictwo szpitala i zatrudnić dr. G. np. na umowę-zlecenie.
Ostatni przeszczep w szpitalu przy Wołoskiej, zresztą udany, wykonał właśnie dr G., w przeddzień swego zatrzymania. Potem zabiegów już nie było. – Dawcy są, ale nie ma transplantologa z uprawnieniami – mówią "ŻW" tamtejsi lekarze.
"SE" przeprosi lekarza? We wtorek spodziewany jest natomiast finał procesu Mirosława G. przeciwko "Super Expressowi". Lekarz wytoczył gazecie proces o naruszenie dóbr osobistych po publikacji artykułu, który ukazał się w lutym pod tytułem "Doskonały lekarz czy bezwględny zabójca".
Warszawski sąd zdecyduje, czy usłyszy od tabloidu przeprosiny i pół miliona złotych zadośćuczynienia. Adwokat lekarza podkreśla, że zarówno tytuł, jak i treść artykułu należy traktować jako stwierdzenia. Ponadto wskazuje, że w publikacji opisano tylko przesłanki potwierdzające domniemanie, że doktor G. jest zabójcą. Kardiochirurg uważa, że to między innymi artykuły w "Super Expressie" sprawiły, że nie może znaleźć zatrudnienia w żadnym z polskich szpitali.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl