Zdobywamy championat, polska hodowla uchodzi za najlepszą na świecie, a miesiąc później zostaje odwołany jej szef. Nie rozumiem tej decyzji - powiedziała Anna Stojanowska. W ubiegłym tygodniu została odwołana z funkcji inspektora ds. hodowli koni w Agencji Nieruchomości Rolnych. Wraz z nią pracę stracili szefowie stadnin w Michałowie i Janowie Podlaskim. W programie "Wstajesz i weekend" komentowała decyzję ANR.
- Świat hodowców koni jest zaskoczony tą decyzją. Jest oburzony i trochę się z Polski śmieje, że można wysadzić w kosmos hodowlę, która jest postrzegana jako najlepsza i wiodąca na świecie - stwierdziła Stojanowska, prezes Polskiego Związku Hodowców Koni Arabskich.
Spór o stadniny
- Jak odczytać tę decyzję, kiedy w grudniu Polacy wygrywają w Paryżu championat, polska hodowla po raz kolejny nazwana zostaje najlepszą na świecie, a pan Jerzy Białobok (były dyrektor stadniny w Michałowie - red.) dostaje nagrodę za wybitne zasługi hodowlane, by miesiąc później zostać odwołanym ze stanowiska za niegospodarność czy wręcz szkodzenie stadninie - mówiła Anna Stojanowska. - Przez 38 lat stadniny w Janowie i Michałowie były wiodącymi na świecie. Ludzie przyjeżdżali tu, bo ufali hodowli i ludziom i nagle w ciągu miesiąca się to zmieniło? - dodała. Stojanowska zapytana o to, czy usunięci szefowie hodowli mogą mieć problemy ze znalezieniem nowej pracy, odpowiedziała, że na pewno nie. - Cała nasza trójka została usunięta w piątek, a już w sobotę o 7 rano usłyszałam: "Jesteście wolni? To proszę bardzo" - powiedziała prezes PZHKA.
- Mało tego, pojawiła się propozycja od jednego szejka, bo na rolniczej komisji sejmowej któryś z posłów powiedział, żeby sprywatyzować stadninę, to nie będzie problemu. Od razu któryś z szejków zadzwonił i powiedział: "to my je kupimy i zostawimy tak, jak jest" - powiedziała odwołana w piątek była inspektor do spraw hodowli koni w ANR.
Nowe kierownictwo
Od poniedziałku janowską stadniną kieruje Marek Skomorowski, w przeszłości m.in. zastępca dyrektora lubelskiego oddziału ARiMR, z wykształcenia ekonomista. W Michałowie kierownictwo objęła Anna Durmała, która jest zootechnikiem. - Z hodowlą koni arabskich styczności zawodowej nie miałem, ale uważam, że jestem merytorycznie przygotowany do zarządzania spółką jako całością - powiedział w rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim" Skomorowski.
- Nauka hodowli koni to nie jest rzecz, której się można nauczyć z książek. Trzeba ileś tysięcy tych koni obejrzeć, obserwować - podkreśliła Stojanowska. - Na pewno ważne są też wzorce i autorytety, od których przynajmniej podstawową wiedzę można wyciągnąć - dodała.
Zarzuty
Przyczyną zwolnienia prezesów stajni w Janowie Podlaskim oraz Michałowie miało być łamanie polskich przepisów hodowlanych, zaniedbania w opiece weterynaryjnej oraz spowodowana tym utrata zaufania. Zdaniem ANR w obu stadninach łamano przepisy poprzez m.in. zezwalanie partnerom zagranicznym na pobieranie większej liczby zarodków niż jest to dopuszczalne przez polskie regulacje.
- Rozumiem, jak są postawione zarzuty, ale się z nimi nie zgadzam. Są one nieprawdziwe i powtarzane jak mantra - stwierdziła Stojanowska. - Na przykład zarzut o nielegalnym handlu zarodkami. W Polsce nie ma przepisów ograniczających pobieranie embrionów dla żadnego gatunku zwierząt. W hodowli bydła to nawet normalne, większość cieląt rodzi się z pobieranych zarodków - wyjaśniła.
- Jedyne przepisy to regulujące to przepisy księgi stadnej czyli rodowodowej. Ta księga zawiera jednak różne przepisy w różnych krajach, jest pełna dowolność. W Polsce stanowi ona, że od klaczy można pobrać rocznie jeden zarodek, ale są kraje, gdzie można ich pobrać 5, w niektórych 7, a w innych 10, podczas gdy niektóre państwa pozostawiają to do dyspozycji właściciela - wyjaśniła. - Każdy kraj może tę ilość określić w dowolny sposób - podkreśliła.
Jak tłumaczyła Stojanowska, zarzuty na temat nielegalnego handlu zarodkami opierają się na kontrakcie klaczy o imieniu Wieża Mocy, która została wyhodowana w Michałowie, a następnie pojechała do Stanów Zjednoczonych. - Klacz pojechała do USA i tam pobrano od niej zarodki. Źrebięta przyjdą na świat w USA, więc będą one rejestrowane w amerykańskiej księdze stadnej. A ta nie stawia limitów co do ilości pobranych zarodków. Żaden przepis nie został więc złamany - zaznaczyła.
- Mam nadzieję, że (hodowla - red.) Janów Podlaski, który będzie obchodził w przyszłym roku 200-lecie, który przeżył dwie wojny, czasy komuny, stan wojenny i wiele innych dramatycznych wydarzeń, przeżyje też nowych prezesów - podsumowała.
Dymisje w stadninach
Prezesów stadnin w Janowie Podlaskim oraz Michałowie odwołała Agencja Nieruchomości Rolnych. Jak czytamy w oświadczeniu instytucji na temat przyczyn zwolnień, w stadninie w Janowie Podlaskim miało dochodzić do niewłaściwej opieki nad zwierzętami. Brak nadzoru hodowlano-weterynaryjnego nad końmi arabskimi czystej krwi miał spowodować chorobę, leczenie, a potem eutanazję w październiku zeszłego roku klaczy Pianissima, wartej 3 miliony euro.
W stadninach miano też konstruować umowy wypożyczenia zwierząt zagranicznym ośrodkom w sposób, który "nie zabezpieczał w pełni interesów polskich podmiotów oraz ograniczał możliwości dochodzenia roszczeń".
Autor: mw/tr / Źródło: tvn24