- Każdy, kto podnosi rękę na funkcjonariusza na służbie, musi ponieść konsekwencje - powiedziała minister spraw wewnętrznych Teresa Piotrowska. We wczorajszych starciach z policją podczas marszu organizowanego przez narodowców rannych zostało 51 policjantów.
- Zabezpieczenie zarówno marszu pana prezydenta, Marszu Niepodległości, ale również ponad 700 uroczystości w całej Polsce oceniam pozytywnie, jako skuteczne - powiedziała szefowa MSW.
Dodała, że policja podczas zabezpieczania obchodów Święta Niepodległości była zdeterminowana i dobrze wykonała zadanie. Jej zdaniem wszystkie działania były skierowane na to, by chronić bezpieczeństwo tych, którzy przyjechali do Warszawy, "aby świętować w sposób właściwy". Nawiązując natomiast do poszkodowanych w Warszawie policjantów, dodała, że atakujący ich powinni ponieść konsekwencje.
"Dziękuję policjantom"
- Chciałabym podziękować wszystkim funkcjonariuszom, którzy brali w tej akcji udział. Niestety mamy poszkodowanych policjantów, odwiedziłam ich wczoraj. Jestem bardzo zbudowana, bo ci zbolali mężczyźni nie zwracali na to uwagi, mówili "Pani minister, my chcieliśmy zostać do końca, mimo ciosów". To buduje - stwierdziła Piotrowska.
Także Komendant Główny Policji, gen. insp. Marek Działoszyński mówił, że pozytywnie ocenia pracę funkcjonariuszy.
- Właściwie z incydentami mieliśmy do czynienia jedynie w Warszawie, a także we Wrocławiu, gdzie zatrzymano osiem osób, i w Krakowie, gdzie zatrzymano sześć osób. Były to przypadki mieszczenia mienia i używania pirotechniki zabronionej w trakcie manifestacji - tłumaczył.
Dodał, że mundurowi nie dopuścili do "eskalacji incydentów na terenie miast". - Nie dopuściliśmy do atakowania normalnych uczestników manifestacji. Nie było żadnych konfrontacji. Jedynie policja przyjęła na siebie ewentualne działania agresywne, chuligańskie i bandyckie" - powiedział Działoszyński.
Trwa identyfikacja chuliganów
Podkreślił, że policjanci byli atakowani kamieniami, płytami chodnikowymi, koktajlami Mołotowa i racami. - Policjanci odnieśli obrażenia, ale byli bardzo profesjonalni. Nie doszło do żadnych samowolnych działań ze strony policjantów, którzy działali w oddziałach zwartych - stwierdził.
Zaznaczył, że starano się działać tak, żeby minimalizować skalę obrażeń osób postronnych.
Komendant Główny Policji powiedział też, że funkcjonariusze starają się teraz zidentyfikować osoby, które brały udziały w zamieszkach. - Sprawdzamy placówki zdrowia i osoby, które wracają w autobusach i pociągach, czy mają odzież poplamioną tymi środkami wsparcia, których używaliśmy (podczas zamieszek policja polewała chuliganów wodą z domieszką barwnika - red.). Mamy prawo założyć, że te plamy mają związek z incydentami, do których doszło po komunikacie policji nawołującym do rozejścia się - tłumaczył.
Działoszyński podkreślił jednak, że identyfikacja chuliganów może potrwać "wiele kolejnych dni".
Autor: eos/kka / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: mat.policji