Miałem pełną świadomość nagrywania moich rozmów, inni urzędnicy także - przekonywał w TVN24 prezes Agencji Rozwoju Przemysłu Wojciech Dąbrowski. Zapewniał też, że nie było wątpliwości, komu sprzedawano stocznie. – Mieliśmy pełną wiedzę o inwestorze – oświadczył Dąbrowski i dodał, że ten był "później" sprawdzany przez MSWiA.
Szef ARP Wojciech Dąbrowski stwierdził, że na początku procesu sprzedaży stoczni w Gdyni i Szczecinie, po rozmowie z ministrem skarbu Aleksandrem Gradem Dąbrowski sam poprosił wiceszefa ABW o objęcie procesu "tarczą antykorupcyjną", wskazując potencjalne obszary zagrożeń. Stąd, jak mówi, miał „pełną świadomość”, że jest nagrywany. Dodaje, że podobne przeświadczenie mieli też inni urzędnicy biorący udział w pracach nad przetargiem.
Pytany, dlaczego więc rozmowy o przetargu tak właśnie wyglądają, mówi, że „pokazują one wielkie zaangażowanie i chęć znalezienia inwestora stoczniowego, który dalej prowadziłby produkcję statków".
„Pełna wiedza o inwestorze”
Dąbrowski mówił w TVN24, że przetarg był organizowany zgodnie z prawem i szukano inwestora, który chciałby dalej produkować w stoczniach statki. Według niego, Agencja miała „pełną wiedzę” o katarskim oferencie, jaka jest wymagana przy przetargu.
- Przystępując do przetargu każdy z inwestorów miał obowiązek złożyć odpowiednie dokumenty korporacyjne, odpowiednie zgody korporacyjne - powiedział Dąbrowski, dodając, że więcej informacji dostarczyły wypisy z rejestrów. - Postępowania przetargu były jasne. Ten inwestor był sprawdzony później w postępowaniu uzyskiwania zgody przez MSWiA - powiedział.
W trakcie procesu sprzedaży kluczowych aktywów stoczni Stichting Particulier Fonds Greenrights uzyskał pozytywną decyzję Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji – pisze PAP. Zgoda taka jest wymagana w przypadku podmiotów spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Decyzja resortu pozwoliła zawrzeć końcowe umowy o przeniesieniu własności nieruchomości obu stoczni na inwestora.
W prokuraturze rozmawia się inaczej
Szef ARP zaznaczył, że tym razem warunki przetargu zostały zmienione - inwestor wyłoniony w przetargu ma wpłacić pieniądze do trzech dni przed podpisaniem umowy przedwstępnej. – To zabezpieczy nas przed sytuacją, że ktoś wygra, a nie wpłaci pieniędzy – oświadczył.
Odnosząc się do tego, że sprawa trafiła do prokuratury, Dąbrowski powiedział, że Agencja jest dobrze przygotowana do tego postępowania. - Zupełnie inaczej będzie się rozmawiało w prokuraturze przy pełnej treści stenogramów, przy pełnym kontekście zdarzeń – doda. Nie odpowiedział na pytanie, czy i w jaki sposób Agencja zapewni sobie dokładniejsze informacje o potencjalnym inwestorze.
Tygodnik "Wprost" opublikował fragmenty raportu ws. przetargu na stocznie w Gdyni i w Szczecinie, który CBA przekazało najważniejszym osobom w państwie. Wynika z nich, że urzędnicy Agencji Rozwoju Przemysłu robili wszystko, by przetarg na stocznie w Gdyni i Szczecinie wygrał wybrany przez nich inwestor z Kataru - Stichting Particulier Fonds Greenrights. Wynika z niego jednocześnie, że urzędnicy resortu i organizujący przetarg niewiele wiedzieli o inwestorze - jedna z rozmów jest dowodem na to, że szukali w internecie informacji o inwestorze i nie znaleźli.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24