Pomysł organizowania posiedzenia Grupy Wyszehradzkiej w Jerozolimie w czasie szczytu kampanii wyborczej w Izraelu był obarczony ryzykiem - ocenił w RMF FM szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski. Pytany, czy szef MSZ powinien pojechać do Izraela na konferencję krajów V4, przyznał, że "polski rząd znalazł się w trudnej sytuacji". Dodał jednak, że ostatnią rzeczą, którą może publicznie robić, "to doradzać i sugerować polskiemu rządowi".
Szef kancelarii premiera Michał Dworczyk podkreślił w poniedziałek w radiowych "Sygnałach dnia", że po wypowiedzi szefa izraelskiego MSZ jakikolwiek udział przedstawiciela Polski w szczycie V4 w Izraelu stoi pod dużym znakiem zapytania. Wcześniej swój udział w szczycie Grupy Wyszehradzkiej w Izraelu odwołał premier Mateusz Morawiecki, miał za niego jechać szef MSZ Jacek Czaputowicz.
"Polski rząd znalazł się w trudnej sytuacji"
Szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski pytany w RMF FM, czy minister Czaputowicz powinien pojechać do Izraela na konferencję krajów V4, przyznał, że polski rząd znalazł się w trudnej sytuacji. Zastrzegł, że jako minister w Kancelarii Prezydenta ostatnią rzeczą, którą może publicznie robić, "to doradzać i sugerować polskiemu rządowi". - To nie jest moja rola dzisiaj - podkreślił.
- Od samego początku pomysł organizowania posiedzenia Grupy Wyszehradzkiej w Jerozolimie w czasie szczytu kampanii wyborczej w Izraelu był obarczony ryzykiem - ocenił Szczerski. - On mógłby się udać tylko wtedy, kiedy strona przyjmująca rozumiałaby, że jest to gest wobec niej. Jeżeli strona przyjmująca nie rozumie, że sam fakt organizacji tego posiedzenia w Jerozolimie w tym czasie jest gestem ze strony Grupy Wyszehradzkiej i nie przygotowuje czerwonego dywanu dla przyjeżdżających tam przywódców, to znaczy, że nie zrozumiała ryzyka, jakim było obarczone te spotkanie - argumentował szef gabinetu prezydenta.
Szczyt Grupy Wyszehradzkiej ma się odbyć w dniach 18-19 lutego w Jerozolimie.
ZOBACZ > Dworczyk: udział przedstawicieli Polski w szczycie V4 w Izraelu pod bardzo dużym znakiem zapytania
"Patrzę na to wszystko chłodno"
Pytany w RMF FM, czy jest "wściekły" na te ostatnie wydarzenia na linii Polska-Izrael, Szczerski odparł: - Patrzę na to wszystko chłodno, tutaj emocje nie są najlepszym doradcą. To jest taka sytuacja, która rzeczywiście jest niezrozumiała, zwłaszcza w sytuacji konferencji bliskowschodniej, gdzie Izrael powinien cenić sobie fakt, że Polska jest dla tego państwa przychylna - dodał.
- Znamy szlachetnych i dobrych Żydów, i znamy głupich i złych Żydów. Znamy dobrych i szlachetnych Polaków, i głupich i złych Polaków. I myślę, że dobrzy, szlachetni Żydzi z dobrymi i szlachetnymi Polakami powinni usiąść w tej sytuacji, nie dać oddać relacji polsko-izraelskich w ręce innych - zaznaczył Szczerski.
Szczerski: nadszarpnęli to, co jest dla nich rzeczą cenną
W czwartek wieczorem dziennik "Jerusalem Post" poinformował, że podczas pobytu w Warszawie premier Izraela Benjamin Netanjahu powiedział, że Polacy kolaborowali z nazistami w Holokauście. Informację tę zdementowała później ambasador Izraela w Polsce Anna Azari oraz kancelaria premiera Izraela.
W niedzielę pełniący obowiązki szefa izraelskiej dyplomacji Katz, odnosząc się do słów przypisanych przez media izraelskie szefowi izraelskiego rządu, stwierdził: - Nasz premier wyraził się jasno. Sam jestem synem ocalonych z Holokaustu. Jak każdy Izraelczyk i Żyd mogę powiedzieć: nie zapomnimy i nie przebaczymy. Było wielu Polaków, którzy kolaborowali z nazistami i - tak jak powiedział Icchak Szamir [były premier Izraela - przyp. red.], któremu Polacy zamordowali ojca, "Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki". I nikt nie będzie nam mówił, jak mamy się wyrażać i jak pamiętać naszych poległych.
Pytany o wypowiedź premiera Netanjahu, Szczerski zwrócił uwagę, że "słowa premiera były wyjaśnione". - Nie mogę podważać oficjalnego stanowiska państwa Izrael - powiedział. Ocenił jednocześnie, że słowa ministra spraw zagranicznych Israela Katza nie budują dobrych polsko-izraelskich relacji.
Jak powiedział Szczerski, politycy izraelscy "w sposób zupełnie niepotrzebny nadszarpnęli to, co powinni rozumieć, że jest dla nich rzeczą cenną". - Jeżeli tego nie rozumieją, to znaczy, że działają na szkodę swojego państwa" - zauważył szef gabinetu prezydenta.
"Dwie zupełnie różne rzeczy"
Jednocześnie minister Kancelarii Prezydenta uznał szczyt bliskowschodni "za bardzo ważne polityczne wydarzenie". - Oddzielam zupełnie te rzeczy, słowa, od których rozpoczęła się dzisiaj ta kaskada emocji polsko-izraelskich, padły nie na konferencji bliskowschodniej i nie w jej kontekście. To są dwie zupełnie różne rzeczy - zaznaczył Szczerski.
Według niego polityczne sygnały, które wyszły z tego spotkania, są bardzo poważne i przez dłuższy jeszcze czas będą ważyły na polityce międzynarodowej.
Autor: kb//now / Źródło: RMF FM, TVN24