Czujemy się trochę jak piłkarze, którzy uczestniczyli w meczu, a sędzia przed ostatnim gwizdkiem zabrał piłkę - tak o wstrzymaniu szczepień przeciwko koronawirusowi w grupie "zero", do której należą lekarze, mówił w TVN24 Łukasz Jankowski, prezes warszawskiej okręgowej izby lekarskiej. Szef Agencji Rezerw Materiałowych Michał Kuczmierowski odnosił się do tych słów i wyjaśniał, dlaczego zdecydowano się na szczepienie kolejnej grupy, mimo wstrzymania szczepień medyków.
Część medyków wciąż czeka na pierwszą dawkę szczepionki przeciwko COVID-19. Wstrzymane szczepienia grupy "zero" odbijają się między innymi na studentach kierunków medycznych, którzy praktyki muszą odbyć w szpitalach. Oficjalnie wstrzymanie szczepień wśród medyków potrwa co najmniej do 7 marca.
Jankowski: czujemy się zostawieni sami sobie
Do tej sytuacji odniósł się w TVN24 Łukasz Jankowski, prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie. - Mamy pretensje do rządu o to, że w tej sposób zorganizowali tę sprawę i tak naprawdę przerwano akcję szczepień grupy "zero", nie pozwalając tym medykom, którzy dotychczas się nie zaszczepili, na przyjęcie pierwszej dawki - przyznał.
- Czujemy się trochę jak piłkarze, którzy uczestniczyli w meczu piłkarskim, a sędzia przed ostatnim gwizdkiem zabrał piłkę i poszedł na drugie boisko sędziować inny mecz. Nasz mecz, mecz grupy "zero" jest niedokończony - powiedział, wyjaśniając, że piłkarskie porównanie ma pokazać, jak czują się pominięci pod względem szczepień medycy. - Po prostu zostawieni sami sobie w tej walce - oświadczył.
Zwrócił uwagę, że w tej sytuacji "bezpieczeństwo lekarza, który się zaszczepi, jest również bezpieczeństwem pacjenta". - To nie jest tak, że ktoś może nas, lekarzy, zastąpić na tym froncie. Nie jest tak, że można wysyłać sprzeczne komunikaty i nie powoduje to chaosu. Niestety, powoduje to chaos, bo byliśmy zapewniani, że szczepienia grupy "zero" będą trwać - mówił. - Dzisiaj jesteśmy pominięci. Mówiąc wprost, czujemy się dyskryminowani - podsumował.
CZYTAJ WIĘCEJ: Szczepienia medyków z "grupy zero" wstrzymane. "Zamieszanie wynika z ograniczonych dostaw" >>>
Jest propozycja od lekarzy. "To pozwoliłoby czuć się medykom bezpiecznie"
Co w tej sytuacji proponuje środowisko lekarskie? - Rozumiemy, że akcja szczepień jest akcją skrajnie trudną logistycznie i zależną nie jedynie od rządu, a przede wszystkim od dostaw zewnętrznych szczepionki. Ale mamy wrażenie, że komunikacja, którą my otrzymujemy i którą otrzymuje społeczeństwo, nie jest optymalna i że organizacja procesu szczepień, również logistyczna, nie jest optymalna - ocenił Jankowski.
Jako przykład takiej komunikacji podał fakt informowania z dnia na dzień, że szczepionki nie dotrą do punktu szczepień. - Mówię tu o konkretnym przypadku: była informacja w piątek, że w poniedziałek szczepionki nie dojadą i być może dojadą w czwartek - powiedział. - W przypadku lekarzy to wysoce problematyczne, bo lekarze zamieniają się dyżurami, aby przyjąć dawkę szczepionki. Okazuje się, że szczepionka nie dojedzie, znów są roszady w grafikach, jest chaos logistyczny - wyjaśniał.
- Jeżeli nie będziemy mogli szczepić się jako grupa "zero" w dowolnym szpitalu węzłowym i dokończyć szczepienie grupy "zero", to żeby wyznaczono jakieś centra w każdym województwie, w którym grupa "zero" mogłaby się doszczepić - zaproponował prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie. To jego zdaniem "załatwiłoby sprawę i pozwoliłoby czuć się medykom bezpiecznie", a także poczuć, że obietnica, "że szczepienia grupy 'zero' będą trwały, będzie ważna".
- Obietnica została złożona nie tylko nam, ale i pacjentom, bo lekarz, który choruje na koronawirusa, nie przyjmuje pacjentów, a co więcej, może ich zakazić - tłumaczył Łukasz Jankowski.
Kuczmierowski: wybraliśmy to, co wydawało nam się najlepszym rozwiązaniem
Na jego słowa lekarza odpowiadał następnie w TVN24 prezes Agencji Rezerw Materiałowych Michał Kuczmierowski. Zgodził się z twierdzeniem prezesa Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie, że szczepienia grupy "zero" powinny zostać dokończone jak najszybciej. - Zgodnie z informacjami, które mamy o osobach zaszczepionych, 94 procent lekarzy faktycznie zostało zaszczepionych - przekazał.
- Rozumiemy, że w tej grupie jest również część personelu niemedycznego czy studentów, którzy również czekają na zaszczepienie. Myślę, że taka możliwość za chwileczkę będzie - ocenił.
Kuczmierowski zwrócił tu uwagę, że "z pustego i Salomon nie naleje". - Tutaj mamy ograniczone dostawy szczepionek Pfizera, w związku z tym mieliśmy możliwość, aby rozpocząć szczepienia populacyjne seniorów zgodnie z czasem, zgodnie z zapisami, które zostały uruchomione - mówił. - Mogliśmy po prostu dalej szczepić medyków i szczepień populacyjnych nie uruchamiać. Wybraliśmy to, co wydawało nam się w świetle informacji, że 94 procent [lekarzy - przyp. red.] jest zaszczepionych, najlepszym rozwiązaniem - tłumaczył. - Chociaż ubolewamy, że jeszcze jest grupa osób, która czeka na zaszczepienie - dodał.
"Bardziej radykalne decyzje"
Gość TVN24 odpowiedział też na zarzut komunikowania się i zmian w terminach szczepień "na ostatnią chwilę". - Nie do końca jest to prawda. Sygnalizujemy już od kilku tygodni, że jest problem z poniedziałkowymi dostawami. Większość punktów szczepień radzi sobie z tym bardzo dobrze, a osoby szczepione są zapisywane na kolejne dni tygodnia - powiedział prezes Agencji Rezerw Materiałowych.
Zapowiedział przy tym, że ARM planuje "być może bardziej radykalne decyzje". - Bo jak widać nie wszyscy potrafią tym przepływem osób szczepionych zarządzić - skomentował.
Pytany, co kryje się pod określeniem "bardziej radykalnych decyzji", Kuczmierowski tłumaczył, że Agencja Rezerw Materiałowych "wyda zakaz zapisu na poniedziałki", tak aby szczepić od wtorku do piątku. - Myślę, że to będzie o wiele skuteczniejsze i wówczas nikt nie będzie nam miał nic do zarzucenia - przyznał.
W Polsce do tej pory wykonano 2 122 245 szczepień. Pierwszą dawką według danych przedstawionych przez rząd zaszczepionych zostało 1 476 274 osoby, a drugą - 645 971.
Źródło: TVN24