Decyzje niektórych rodziców o nieszczepieniu dzieci wynikają z braku wiedzy o tym, co przynosi korzyści zdrowotne, a co ich nie przynosi - ocenia krajowa konsultant w dziedzinie neonatologii prof. Ewa Helwich.
Prof. Helwich uczestniczyła we wtorek w Sejmie w obradach parlamentarnego Zespołu ds. Bezpieczeństwa Programu Szczepień Ochronnych Dzieci i Dorosłych. Nawiązując do wypowiedzi uczestników spotkania, uzasadniających decyzję o nieszczepieniu brakiem odporności noworodka, profesor podkreśliła, że stwierdzenie, jakoby noworodek rodził się bez żadnej odporności "nie zgadza się z nauką i aktualnym stanem medycyny". Jak dodała, noworodek "rodzi się z całkiem dobrą odpornością".
"Dlaczego u nas się szczepi gruźlicę?"
Odnosząc się do opinii kwestionujących celowość szczepień, uzasadnianych tym, że w Polsce są nieszczepieni obywatele Ukrainy, a mimo tego nie wystąpiła epidemia, Helwich podkreśliła, że nie ma jej właśnie dlatego, że polskie społeczeństwo jest szczepione. - Dlaczego u nas się szczepi gruźlicę, a na Zachodzie nie? Bo mamy takich sąsiadów, jakich mamy – wyjaśniła. - Nie chcemy wrócić do czasów, gdy gruźlica była tak powszechna, iż dzieci umierały w pierwszym roku życia – podkreśliła.
Konsultant w dziedzinie neonatologii wyjaśniała, że ważne jest również szczepienie dzieci przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby typu B. - To ciężka choroba, która może doprowadzić do marskości wątroby, niewydolności i zgonu - przypomniała. - W tej chwili jest szczepiona cała populacja. Zanim dojdziemy do sytuacji, że kobiety rodzące będą szczepione w dzieciństwie, to jeszcze chwila - dodała. Profesor przekonywała zebranych, że "zestawienia szczepienia i nieszczepienia pokazuje, iż nieszczepienie doprowadziło do powrotu i nasilenia przypadków niektórych chorób, na przykład odry, kokluszu".
Apel Naczelnej Rady Lekarskiej
Przed ryzykiem związanym z unikaniem szczepień od lat przestrzegają między innymi Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego-Państwowy Zakład Higieny oraz Polska Akademia Nauk. Zdaniem ekspertów unikanie szczepień może skutkować powrotem wielu groźnych chorób.
W ostatnich latach eksperci informowali o wzroście zachorowań na choroby zakaźne w niektórych regionach Europy, wskazywano między innymi na epidemię odry w Rumunii i we Włoszech, na przypadki błonicy na południu Europy oraz wzrost zachorowań na krztusiec. W połowie maja włoski rząd przyjął dekret wprowadzający obowiązkowe szczepienia jako warunek przyjęcia dzieci do żłobka, przedszkola i szkoły - mają nim być objęte dzieci do 6 lat. Naczelna Rada Lekarska w lipcu apelowała do ministra zdrowia o podjęcie prac legislacyjnych, by w Polsce przed przyjęciem do żłobka, przedszkola oraz szkoły rodzice przedstawiali zaświadczenie potwierdzające wykonanie u dziecka szczepień obowiązkowych. "Niezgodna z obowiązującym prawem decyzja rodziców o niepoddaniu dziecka obowiązkowym szczepieniom stwarza zagrożenie dla zdrowia nie tylko tego dziecka, ale również dla innych dzieci mających z nimi kontakt" – podkreślała NRL. W Polsce odsetek osób szczepionych nadal jest wysoki, ale w ostatnich latach coraz więcej rodziców nie zgadza się na poddawanie swoich dzieci tej procedurze. W ciągu ostatnich czterech lat liczba ta wzrosła blisko pięciokrotnie - od ponad pięciu tysięcy w 2012 roku do ponad 23 tysięcy w 2016 roku oficjalnie odnotowanych odmów szczepień.
Autor: azb\mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock