Mieszkańcy przygranicznych miejscowości z obawą patrzą na wydarzenia w Kuźnicy. Wojsko widać na co dzień w wielu punktach regionu, nie tylko wzdłuż granicy. Jednocześnie chcą pomóc tym, którzy strzegą granicy Polski. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Niecałe cztery kilometry przed Kuźnicą znajduje się ostatni punkt kontrolny przed granicą z Białorusią. Dalej mogą jechać tylko służby i mieszkańcy strefy objętej stanem wyjątkowym. O wyjątkowym czasie mówią też mieszkańcy miast i wsi położonych dalej od granicy.
Z jednej strony są obawy, z drugiej radość, że służby są na każdym kroku. - Obecność wojska wpływa na to, że poczucie naszego bezpieczeństwa wzrasta. Możemy spać spokojnie - mówi Elżbieta Szomko, dyrektorka Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Sokółce.
Szkoła przyjmuje wojsko
Starosta powiatu sokólskiego wspomina dni, gdy migranci skuteczniej przedostawali się przez granicę, a służb nie było tak dużo. - Byli to ludzie obcy kulturowo, o innym języku, o innym kolorze skóry, troszeczkę inaczej się zachowujący, wręcz budzący taki przestrach. Gdy pojawili się mundurowi, automatycznie uspokoiła się sytuacja - relacjonuje Piotr Rećko.
Dziś wojsko widać w wielu punktach regionu, nie tylko wzdłuż granicy. - Szkoła zamieniła się w jednostkę wojskową. Ponad stu żołnierzy miało okazję tutaj przebywać - opisuje Jarosław Budnik, dyrektor Zespołu Szkół w Dąbrowie Białostockiej.
Żołnierze spali w salach lekcyjnych. Zajęli też stołówkę. - Jak usłyszeliśmy od żołnierzy, że oni przez trzy dni nie mieli ciepłego posiłku, to jest dość wyjątkowa sytuacja. Chcieliśmy pomóc w tym, żeby zapewnić takie warunki, które pozwolą, żeby mogli normalnie funkcjonować - dodaje.
Uczniowie wspierają żołnierzy
Z pomocą ruszyli też uczniowie i ich rodzice. - Wpadliśmy na pomysł zbiórki, żeby przynosić coś ciepłego, jakieś ciasta lub ciastka - mówi uczennica Zespołu Szkół w Dąbrowie Białostockiej Anna Stankiewicz. - Środki ze składki klasowej, które zbieraliśmy na początku roku szkolnego, zostały wykorzystane na kupno pizzy - dodaje Stanisław Stroczkowski.
Dziś całe wojsko i służby dziękują za wsparcie, które czują od pierwszego dnia przyjazdu na Podlasie. - Odruchy z serca płynące to było coś niezwykłego, bo koła gospodyń wiejskich zaczęły piec ciasta. To taka solidarność, to taka wdzięczność - wyjaśnia Piotr Rećko.
- Najbardziej potrzebne jest wsparcie i najbardziej odczuwalne jest wsparcie moralne, duchowe - przekonuje oficer prasowy 1. Podlaskiej Brygady Obrony Terytorialnej kpt. Łukasz Wilczewski. Wiele osób chce wspierać mundurowych, ale chce też, żeby ta pomoc nie była już potrzebna.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24