To był koszmar. Szykany, inwigilacja, napięcie, strach. Straciłem wtedy przyjaciół, rodzinę, wszystko - wspomina w rozmowie z tvn24.pl jeden z emigrantów Marca '68 roku Józef Lebenbaum. - Czy można wygładzić pogardę dla człowieka? To było rozbicie rodzin po Holokauście - dodaje Leo Leszek Kantor.
Spotkanie po latach marcowych emigrantów umożliwiła konferencja "Gdzie byliśmy? Gdzie jesteśmy" w Żydowskim Instytucie Historycznym. Goście opowiadali o antysemickiej nagonce tamtych lat.
"Jak wygładzić pogardę?"
9 stycznia 1969 roku. Ja wyjeżdżam z żoną w pociągu, a na dworcu nasze rodziny. Złamane bólem. Mój ojciec, bardzo religijny człowiek, który płakał. Czy można sobie wyobrazić złamane serce matki, które widzi odjeżdżające dzieci i nie wie, czy je jeszcze kiedyś zobaczy? llk
Opowiadał także o własnych przejściach. - Ja byłem na Wyższej Szkole Pedagogicznej w Opolu. Zawołano mnie i powiedziano, że nie mogą ze mną przedłużyć umowy ze względu na pochodzenie. Niewielu nas wtedy było Żydów. Ze mną zwolniono trzech, uUkochanych przez studentów profesorów - wspomina.
"Byłem opluwany"
Wspomnienia Józefa Lebenbauma są bardzo żywe. Z wieloma rzeczami nie może się pogodzić. - Miałem podsłuch w podłodze, który znaleźliśmy przez przypadek, nieustannie chodził za mną "anioł stróż", wyrzucono mnie z pracy, a potem nastąpiły szykany - wspomina.
Jednak do Polski żalu nie czuje. - Ja emigrowałem z przeświadczeniem, że to wina systemu. Nigdy nie obwiniałem kraju - powiedział. Opisując moment, kiedy był wyrzucany z redakcji gazety, w której pracował, Lebenbaum powiedział, że większość kolegów stanęła za nim, ale to nie pomogło. - Ich później też szykanowano. Nie wpuszczano mnie nawet do klubu dziennikarza, mimo że miałem ważną legitymację. Zacząłem się bać o siebie i wyjechałem szybko, jeszcze w 1968 roku - wspomina.
"Nie wiedziałam, co dalej"
Zupełnie inaczej swe czasy studenckie przypomina sobie Krystyna Winawer. - To są migawki, wiece studenckie, chwilowe zwycięstwa, ale potem szybko się orientowaliśmy, że to prowokacja i nagle atakowała nas milicja - wspomina, że raz jej też dostało się pałką.
Ale potem było tylko gorzej. - Mój wydział został rozwiązany, a mnie nie przyjęto ponownie na studia. Poszłam do pracy, ale tam mi powiedzieli, że musiałabym pracować kolejny rok, żeby móc wrócić na studia. Wtedy zaczęłam myśleć o wyjeździe - przyznaje.
Nie paliła się do emigracji, ale nie miała wyjścia. Wybrała Francję.
Szacuje się, że z powodu fali antysemityzmu w latach 1968-1969 wyemigrowało z Polski ponad 15 tys. Żydów bądź osób pochodzenia żydowskiego.
Źródło: tvn24.pl, CNN
Źródło zdjęcia głównego: Leo Leszek Kantor, koordynator obchodów Marca w Szwecji (tvn24.pl)