W samochodzie jechał Szymon, Mateusz i Karol. Wszyscy pijani. Ten ostatni zginął, gdy auto uderzyło w drzewo. Sąd pierwszej instancji uznał, że do więzienia powinien iść Szymon, bo to on prowadził. Sąd odwoławczy uznał podobnie, chociaż miał na stole dwie prywatne ekspertyzy wskazujące, że za kierownicą mógł jednak siedzieć Mateusz. Teraz Sąd Najwyższy nakazał powtórny proces. Szymon wyszedł na wolność.Artykuł dostępny w subskrypcji
Szymon
30-letni Szymon Niedźwiedzki patrzy na zegarek i czuje ulgę: przespał niemal tyle, ile mógł. Jest 5.55. Porusza się powoli, żeby nie skrzypiała jego więzienna prycza. Nie chce obudzić dwóch współwięźniów. Zamyka oczy i odlicza sekundy do momentu, w którym na więziennym korytarzu rozlegnie się dzwonek. Taki sam jak te instalowane w szkołach, kiedy obwieszczają początek i koniec lekcji.