Prezydent na różne sposoby stara się bronić złych rozwiązań w sądownictwie - powiedział minister sprawiedliwości Adam Bodnar. Skrytykował też wypowiedź o tym, że prezydent sam ma prawo nominować sędziów, uznając, że to "stwierdzenie niemające podstawy w konstytucji". - Bronić swoich ludzi do upadłego to rzeczywiście jest takie hasło, które definiuje Prawo i Sprawiedliwość - oceniła posłanka Polski 2050 Żaneta Cwalina-Śliwowska. - Na tej konferencji powinno być zadane pytanie panu prezydentowi, dlaczego z jego udziałem (...) niezgodnie z konstytucją - komentował Aleksander Kwaśniewski.
Andrzej Duda w czwartek na konferencji naukowej w Sądzie Najwyższym mówił, że "prezydent mógłby sam wskazywać sędziów na zasadzie: ten się nadaje, ten się nadaje, ten się nadaje". Zapowiedział także, że "będzie walczył do upadłego o sędziów, których nominował". Mówił, że "z politowaniem słucha profesorów uniwersyteckich", którzy mówią o roli prezydenta w tej sprawie.
CZYTAJ WIĘCEJ: "Do upadłego". Prezydent Duda o sędziach, których nominował
Do tej wypowiedzi odniósł się minister sprawiedliwości Adam Bodnar, który w piątek bierze udział w posiedzeniu unijnych ministrów sprawiedliwości w Luksemburgu.
Zapowiedział, że - jego zdaniem - w najbliższych miesiącach nastąpi bardzo wiele zmian w polskim sądownictwie, w tym w obsadzie stanowisk kierowniczych w sądach krajowych. - Cały czas reformujemy te instytucje, które są wokół wymiaru sprawiedliwości, takie jak Krajowa Szkoła Prokuratury i Sądownictwa, Instytut Wymiaru Sprawiedliwości, Instytut Ekspertyz Medycznych - wymienił minister.
Bodnar o słowach Dudy: nie ma podstawy w konstytucji
Bodnar przyznał, że jeśli chodzi o uregulowanie statusu tzw. neosędziów, czyli sędziów powołanych wadliwie po 2018 roku, to prawdopodobnie ze zmianami trzeba będzie poczekać do zakończenia prezydentury Andrzeja Dudy. - Prezydent na różne sposoby stara się bronić złych rozwiązań w sądownictwie, które zostały krytycznie ocenione i przez opinię publiczną w czasie wyborów 15 października, i przez instytucje europejskie - oznajmił Bodnar.
Minister skrytykował też wypowiedź głowy państwa o tym, że prezydent sam ma prawo nominować sędziów, uznając, że jest to "stwierdzenie niemające podstawy w konstytucji". - Konstytucja mówi wyraźnie, że prezydent powołuje sędziów na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa i w pewnym sensie jest związany jej propozycjami - powiedział.
Bodnar podkreślił, że Krajowa Rada Sądownictwa, jako organ strzegący niezależności sądownictwa i niezawisłości sędziów, jest skonstruowana w taki sposób, żeby większość w niej stanowili sędziowie. Ci powinni być powoływani przez samych sędziów, a nie przez polityków.
- W momencie, kiedy sędziowie są powoływani przez polityków, dochodzi do sytuacji nierównoważenia się władz. Stąd wzięły się wszystkie kłopoty, które obserwujemy od 2018 roku - powiedział minister, dodając, że celem resortu sprawiedliwości jest powrót do sytuacji, kiedy to KRS nominuje sędziów.
- Nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego prezydent tak bardzo się upiera przy dotychczasowym rozwiązaniu. Myślę, że to chęć ochrony tego swojego niegodnego dorobku prezydentury, kiedy autoryzował wszystkie te złe zmiany w sądownictwie - dodał Bodnar.
"Prezydent kolejny raz pokazuje, że nie jest prezydentem wszystkich Polaków"
Do słów prezydenta odnieśli się w Sejmie politycy. Posłanka Polski 2050 Żaneta Cwalina-Śliwowska stwierdziła, że "postawa rzeczywiście jest bardzo heroiczna". - Bronić swoich ludzi do upadłego to rzeczywiście jest takie hasło, które definiuje Prawo i Sprawiedliwość. To tylko oznacza, że pan prezydent kolejny raz pokazuje, że nie jest prezydentem wszystkich Polaków, tylko wybranej grupy, czyli Prawa i Sprawiedliwości - oceniła.
Poseł PiS Jerzy Materna został zapytany przez reportera TVN24 Radomira Wita o to, czy jego partia zrobiła coś źle przy reformowaniu wymiaru sprawiedliwości przez osiem lat ich rządów. - Szkoda, że pan prezydent nie podpisał na początku ustawy. To by był koniec, spokój - stwierdził. Dopytywany o tę kwestię, nie doprecyzował, o jaki "spokój" chodzi.
Na pytanie o sukcesy w reformie wymiaru sprawiedliwości nie odpowiedzieli inni posłowie klubu PiS - Iwona Arent, Anita Czerwińska i Tadeusz Woźniak.
Kilka zdań z dziennikarzem TVN24 wymieniła za to Monika Pawłowska. - A co zrobił ten obóz polityczny? Wprowadził dwóch prokuratorów i całkowicie destabilizuje kraj - stwierdził.
- Ale ja pytam, jaka jest spuścizna Zjednoczonej Prawicy, której pani jest częścią - dopytywał Radomir Wit.
- Panie redaktorze, na pytania z tezą zwykłam nie odpowiadać - odparła Pawłowska.
- Gdzie tu jest teza, przepraszam? - zastanawiał się dziennikarz.
Kwaśniewski o niebezpiecznym działaniu prezydenta
Wypowiedź Andrzeja Dudy komentował też w czwartkowej "Kropce nad i" prezydent Polski w latach 1995-2005 Aleksander Kwaśniewski.
- To jest uprawnienie prezydenta, więc w tym sensie rozumiem, że dla niego dzisiaj wycofanie się z tych dziesiątków czy setek nominacji, które podpisał, byłoby jakąś osobistą katastrofą. Natomiast na tej konferencji powinno być zadane pytanie panu prezydentowi, dlaczego z jego udziałem - bo rozumiem, że nie była to jego inicjatywa, bardziej ministra Ziobry, może kierownictwa PiS-u - postanowiono powoływać sędziów, najpierw do Krajowej Rady Sądownictwa, a później do Trybunału Konstytucyjnego, niezgodnie z konstytucją - komentował.
- Niepowiedzenie, skąd ten cały bałagan i że prezydent Andrzej Duda w tym wszystkim ma swój udział, to jest po prostu omijanie prawdy - dodał.
Kwaśniewski stwierdził, że "mamy do czynienia w tej chwili ze świadomie wspieranym przez prezydenta dualizmem prawnym". - Co moim zdaniem jest bardzo niebezpiecznym działaniem, ponieważ raz, że powoduje chaos już dziś, ale dwa, może być to również nadużywane w przyszłości, bo przecież takich sytuacji, takiej koabitacji, jaką mamy dzisiaj, możemy mieć jeszcze w przyszłości wiele - dodał.
- Te złe przykłady mogą być później w przyszłości powielane i my z tego chaosu prawnego możemy w ogóle nie wyjść - zaznaczył.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Radek Pietruszka