W lasach w strefie przy granicy z Białorusią mają odbyć się zbiorowe polowania. Aktywiści zwracają uwagę, że są to tereny, na których można spotkać migrantów. - Nie słyszałem jeszcze straszniejszego i bardziej absurdalnego pomysłu - powiedział Jakub Sypiański, wolontariusz Grupy Granica. Maria Złonkiewicz z Inicjatywy "Chlebem i Solą" zwracała uwagę, że uchodźcy to są ludzie, którzy często uciekają przed wojną. - Na odgłos strzałów będą się chować - dodała. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Kolejni migranci zostali znalezieni przez aktywistów w lesie w strefie przygranicznej. Las, w którym się chowali, to teren obwodu łowieckiego numer 245. Tego, w którym już w najbliższą niedzielę mają zgodnie z planem odbyć się polowania zbiorowe. I nie tylko tam.
- Nie słyszałem jeszcze straszniejszego i bardziej absurdalnego pomysłu - mówi Jakub Sypiański, tłumacz i wolontariusz Grupy Granica. Maria Złonkiewicz z Inicjatywy "Chlebem i Solą" uważa, że "te polowania mają być w obwodach łowieckich, w których spotykaliśmy migrantów".
Formalnie chodzi o odstrzał dzików, żeby jak co roku zapobiegać szerzeniu się wirusa ASF, czyli afrykańskiego pomoru świń. Władze gminy Narewka podały informację o dwóch polowaniach, które zgłosiło koło łowieckie "Orzeł". Oba obwody ściśle przylegają do terenów objętych zakazem przebywania.
Dziennikarze magazynu "Polska i Świat" zapytali o tę kwestię Jarosława Stockiego z koła łowieckiego "Orzeł" w Narewce: - Myśli pan, że to jest dobry pomysł teraz? - Proszę za tydzień przyjść. - A czemu za tydzień? Przecież to można jeszcze odwołać. - Zapraszam na polowanie. - Ale... - Zapraszam na polowanie. - Ale tam są ludzie, proszę pana...
W tym momencie mężczyzna zamknął drzwi przed dzienikarzami.
"To są ludzie, którzy często uciekają przed wojną. Na odgłos strzałów będą się chować"
Oddzielne polowanie zgłosiło Nadleśnictwo Browsk w obwodzie nieco bardziej oddalonym od polsko-białoruskiej granicy, ale szybko wycofano się z tego pomysłu. Jak przekazał w oświadczeniu Tomasz Michał Gałęzia z Nadleśnictwa Browsk w Gruszkach, "mając na względzie szeroko pojęte bezpieczeństwo oraz zapobiegnięcie ewentualnym prowokacjom – postanowiono o odstąpieniu od przeprowadzenia polowania".
Na innych terenach przylegających do strefy już od końca listopada polowania zbiorowe prowadzi inne koło łowieckie - "Puszcza". I nie zamierza na razie ich zawieszać. - Uważam, że na tą chwilę nie ma żadnego zagrożenia. I że jeżeli spotkamy ludzi, albo krótko mówiąc: uchodźców, to my w tej chwili przerwiemy to polowanie - przekonuje Marek Glad z koła łowieckiego "Puszcza" w Białowieży. Pytany, co stanie się w momencie, gdy ci ludzie na przykład usłyszą strzały, odparł: - Nie wiem, co będzie. Tak samo i pani nie wie".
Według Marii Złonkiewicz "to jest absolutnie realne zagrożenie tego, że zostanie zastrzelony ktoś z migrantów, którzy się tutaj ukrywają w lasach". - Proszę też wziąć pod uwagę, że to są ludzie, którzy często uciekają przed wojną, i którzy na odgłos strzałów będą się chować i nie będą wiedzieć, co się dzieje - dodała. Według nieoficjalnych informacji wójt Narewki rozmawiał już z myśliwymi z koła "Orzeł" o odwołaniu polowań i lada dzień zapadnie w tej sprawie decyzja.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24