Dobrze pamiętam propagandę rządową lat 1980-1981 i później. Sposób traktowania nauczycieli przez rząd do złudzenia przypomina to, co zarzucano wówczas Solidarności - powiedział w piątek w "Faktach po Faktach" profesor Jan Woleński, emerytowany wykładowca Instytutu Filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego i Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie.
Od poniedziałku trwa strajk w szkołach zorganizowany przez Związek Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych. Przystąpiła do niego też część nauczycieli z oświatowej Solidarności. Biorą w nim również udział nauczyciele niezrzeszeni w związkach. Od środy do piątku w cieniu strajku odbywały się egzaminy gimnazjalne. Politycy obozu rządzącego m.in. wicepremier Beata Szydło mówią, że uczniowie nie mogą być "zakładnikami" protestu.
Profesor Jan Woleński ocenił w "Faktach po Faktach" w piątkowy wieczór, że argument jakoby nauczyciele brali dzieci za zakładników jest "niezbyt poważny". Zauważył, że "nic się nie mówi o misji czy etyce zawodowej polityków".
- A ci zachowują się w sposób - w moim przekonaniu - wysoce naganny. Powiem wprost, ponieważ jestem człowiekiem dobrze pamiętającym propagandę rządową lat 1980-1981 i później. Sposób traktowania nauczycieli przez rząd i polityków, zresztą ekipy rządzącej, do złudzenia przypomina to, co zarzucano wówczas Solidarności, a więc, że jest nieodpowiedzialna, że naraża interesy państwa, że to nie jest związek zawodowy, tylko to jest jakaś grupa polityków. To wszystko, co słyszymy, jest niemalże repliką tego, co było wtedy - ocenił.
- Oczywiście jest sporo zmian, bo są inne techniki propagandowe - dodał.
- Politycy nie mają tutaj nic specjalnego do powiedzenia ani do zaoferowania. Zresztą to nie jest tylko kwestia obecnej ekipy, ale także i poprzednich. To, co zrobiono ze szkolnictwem, na wszystkich zresztą szczeblach, łącznie z moim sektorem czyli nauczaniem akademickim, to jest wysoce niewychowawcze przyczynianie się do sytuacji, w której wychowywanie staje się coraz trudniejsze - ocenił.
Karczewski "jest daleko w kolejce tych, którzy mają prawo do pouczania"
Gość "Faktów po Faktach" odniósł się również do słów marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego w sprawie strajku nauczycieli. - Znowu zostanę zhejtowany i skrytykowany, bo kiedyś już mówiłem, przy sporze z rezydentami, że powinno się pracować dla idei. Ja pracowałem dla idei, pracuję dla idei i będę pracował dla idei, a dla dzieci jeszcze tym bardziej powinniśmy pracować – powiedział w czwartek Karczewski na briefingu prasowym.
Profesor Woleński ocenił, że o, co mówi marszałek "jest żenujące". - On raczej nie pracuje dla misji, tylko dla swojego stanowiska. Jego sprawa, ale jest daleko w kolejce tych, którzy mają prawo do pouczania - dodał.
"Nauczyciel będzie dobrze kształcił tylko w odpowiednich warunkach"
Profesor Woleński zaznaczył, że zawód nauczyciela w Polsce cieszył się zawsze olbrzymim prestiżem. - W okresie międzywojennym był to jeden z najbardziej cenionych i najbardziej szanowanych zawodów - powiedział. Dodał, że był również dobrze opłacany.
- Po wojnie było oczywiście inaczej, ale to nie jest żadne usprawiedliwienie - podkreślił. Dodał, że ulubionym argumentem "wszystkich rządów w Polsce od 1989 roku, ale także wcześniejszego" jest to, że "musimy nadrabiać zaległości, że nie mamy pieniędzy, że są inne priorytety i tak dalej, w związku z tym nie możemy odpowiednio wynagradzać środowiska nauczycielskiego czy nawet akademickiego".
- Po prostu trzeba sobie zdać sprawę z tego, że nauczyciel będzie dobrze kształcił tylko w odpowiednich warunkach - podsumował prof. Woleński.
Autor: js/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24