- Po co prezes Kaczyński pieści ojca Rydzyka i Radio Maryja? Z tego samego powodu, dla którego chadecja niemiecka, licząc na kilkaset czy tysiące głosów, pieści panią Erikę Steinbach - skomentował w magazynie "24 Godziny" wystąpienie Angeli Merkel na obchodach "Dnia Stron Ojczystych" historyk, profesor Tomasz Nałęcz. - To już za daleko zaszło. To jest problem doktryny wypędzenia, a nie samej pani Steinbach - protestował Marek Jurek z Prawicy Rzeczpospolitej.
Polskich obserwatorów martwią ostatnie wydarzenia u naszych wschodnich i zachodnich sąsiadów. Rosjanie wyemitowali w publicznej telewizji film, sugerujący, że Polacy przed rozpoczęciem drugiej wojny światowej byli sojusznikiem Hitlera. W Niemczech zaś kanclerz Angela Merkel pojawiła się na obchodach "Dnia Stron Ojczystych", organizowanych przez Erikę Steinbach i jej Związek Wypędzonych (BdV).
Demoniczna Steinbach
- Moim zdaniem demonizujemy panią Steinbach, to marginalny polityk pewnego niszowego, ale ważnego dla Niemców ugrupowania - skomentował oburzenie Polaków Tomasz Nałęcz. Z tym stwierdzeniem nie zgodził się drugi z zaproszonych gości, szef Prawicy Rzeczypospolitej Marek Jurek. - To już za daleko zaszło. To jest problem doktryny wypędzenia, a nie samej pani Steinbach.
Na obchodach obecnych było wielu Niemców. Tak jak i wielu popiera Związek Wypędzonych. Dlatego kanclerz Merkel pojawiła się na obchodach - dla głosów dla chadecji - przytoczył powód Nałęcz i porównuje to zachowanie do "zabiegania" prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego o sympatię ojca Tadeusza Rydzyka i elektoratu Radia Maryja. - Nie musimy ich demonizować. To są już inne Niemcy - podsumował Nałęcz.
Nie dla doktryny wypędzonych
Marek Jurek - były członek PiS nie skomentował tych teorii. Stwierdził natomiast, że popieranie przez Niemcy Związku Wypędzonych w takiej formie, w jakiej jest teraz, trzeba krytykować. - Ja już w niedzielę zażądałem, od polskiego rządu i polskiego prezydenta, żebyśmy jasno zaprotestowali przeciwko tej doktrynie - oburza się Jurek i dodaje, że Niemcy nie powinny łożyć funduszy na związek.
- Oczekujemy, że tak jak Polska nie sponsoruje żadnych kontrowersyjnych ugrupowań, tak ruch wysiedleńców przez Niemcy też nie będzie sponsorowany - stwierdził. - Jeśli byłaby to ogólnoeuropejska inicjatywa współczucia, ruch pamięci, czy kultury Niemiec na pograniczu polsko-niemieckim, to dla mnie jest to zrozumiałe. Ale w takiej formie jak teraz? Nie - skomentował szef Prawicy.
Polityczna historia
Jurek wytyka, że Niemcy popierają doktrynę Steinbach. - Steinbach powiedziała, że narodowy socjalizm wymyślili Czesi i że w drugiej rzeczpospolitej wygnano miliony Niemców. To są rzeczy straszne. A "Der Spiegel" twierdzi, że traktat wersalski był dla Niemców niesprawiedliwy, bo zabrał mu Strasburg, Poznań i Bydgoszcz - wymienia Jurek. - To jest niepokojące - stwierdził.
W podobnym tonie Jurek wypowiadał się na temat ostatnich rosyjskich publikacji. Jego zdaniem, "Polska jako sojusznik Hitlera" to wielkie przekłamanie. - Jestem skonsternowany tym, co się w Rosji mówi o Polsce. Historia pada ofiarą polityki. O tym, co się mówi o historii, decydują politycy - stwierdził, a Tomasz Nałęcz przytaknął. - Nie tylko wykorzystywanie historii szkodzi samej historii, ale także polityce. Nie można tworzyć dobrej polityki w oparciu o kłamstwo.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24