Mam nadzieję, że ten wyrok wytyczy granicę ostrości wypowiedzi, poza którą już jest narażenie się na odpowiedzialność z tytułu naruszenia dóbr osobistych, z tytułu naruszenia godności człowieka - mówił w "Tak jest" w TVN24 sędzia Sądu Najwyższego Krzysztof Rączka. Chodzi o wypowiedź Stanisława Piotrowicza o "sędziach, którzy są zwykłymi złodziejami". Sędzia nawiązał również do ustawy represyjnej. - Ten akt legislacyjny jest wyrazem paniki władz, ekipy rządzącej, formacji politycznej, która rządzi Polską, przed anarchią, którą sami wywołali - mówił.
W czwartek warszawski sąd okręgowy orzekł, że Stanisław Piotrowicz ma przeprosić pierwszą prezes Sądu Najwyższego Małgorzatę Gersdorf i sędziego SN Krzysztofa Rączkę za naruszenie ich dóbr osobistych. Chodzi o wypowiedź byłego już posła PiS o "sędziach, którzy są zwykłymi złodziejami".
"Obraził godność sędziowską"
Wyrok ten skomentował w "Tak jest" w TVN24 sędzia Krzysztof Rączka. Przyznał, że jest to satysfakcjonujący wyrok dla niego i Małgorzaty Gersdorf. - Potwierdza te nasze zarzuty skandalicznych wypowiedzi pana Piotrowicza, który w sposób rażący i niesłychany obraził godność sędziowską, mówiąc o sędziach jako złodziejach - oceniał sędzia Rączka.
Stanisław Piotrowicz w rozmowie z Polską Agencją Prasową powiedział, że odbiera wyrok sądu jako odwet. - Jeżeli zapadło takie orzeczenie, to znaczy, że fakty nie miały znaczenia i prawo też nie miało większego znaczenia. Odbieram to jednoznacznie jako odwet za to, że jestem twarzą reformy wymiaru sprawiedliwości - oświadczył Piotrowicz. Poinformował, że złoży odwołanie od czwartkowego wyroku sądu okręgowego.
"Nie twarzą, a kolanem" reformy
Zdaniem sędziego Rączki, Stanisław Piotrowicz "nie pierwszy raz rozmija się" z prawdą. - A sprawa tej rzekomej zemsty za to, że on jest twarzą tej reformy, to wczoraj u państwa w "Szkle Kontaktowym" ktoś złośliwie powiedział, że raczej nie twarzą, a kolanem, bo tym kolanem przepychał nocami tę deformę - skomentował.
- A jeżeli nawiązujemy do twarzy to ja powiem: jaka reforma taka twarz, jaka twarz taka reforma - dodał.
"Mam nadzieję, że ten wyrok wytyczy pewną granicę"
Pytany, czy ten wyrok ma szersze znaczenie, odparł: - Ja już wczoraj, bezpośrednio po ogłoszeniu wyroku, powiedziałem, że mam nadzieję, że ten wyrok wytyczy pewną granicę, której nie będzie można przekraczać, bo będzie to wiązało się z kolejnymi procesami, wytyczy granicę ostrości wypowiedzi, poza którą już jest narażenie się na odpowiedzialność z tytułu naruszenia dóbr osobistych, z tytułu naruszenia godności człowieka.
Dodał, że Piotrowicz "to nie jest jedyny przypadek polityków, którzy wobec sędziów wypowiadają się w sposób skandaliczny".
- Z poziomem debaty publicznej, prowadzonej przez najwyższych przedstawicieli państwa, jest bardzo źle - ocenił. - Cel jest taki, żeby zniszczyć autorytet wymiaru sprawiedliwości. Niszczy się wszystkie autorytety w Polsce, nie tylko wybitnych sędziów - mówił.
"Podziwiam sędziego Juszczyszyna i się z nim solidaryzuję"
- Ten wyrok traktuję jako początek reakcji, bo myślę, że takie reakcje będą następować - powiedział.
Dodał przy tym, że podziwia sędziego Juszczyszyna i się z nim solidaryzuje. - On występuje do NSA przeciwko ministrowi sprawiedliwości, to jest wykorzystanie instrumentów ochrony prawnej w celu obrony godności sędziego, w celu obrony praw sędziów. To jest właśnie ta reakcja, która podejrzewam, że będzie następować. Chyba, że kaganiec prawny zostanie tak skutecznie założony, że już sędziowie nie będą mieli możliwości występowania - mówił sędzia Rączka.
Nawiązał w ten sposób do tak zwanej ustawy represyjnej. - Moim zdaniem ten akt legislacyjny jest wyrazem paniki władz, ekipy rządzącej, formacji politycznej, która rządzi Polską, przed anarchią, przed zagrożeniem anarchii, ale anarchii takiej orzeczniczej, którą sami wywołali - skomentował.
- Nikt inny jak oni, deformując wymiar sprawiedliwości, doprowadzili do tej sytuacji. To jest dzisiaj taka paniczna reakcja, to jest wyraz strachu - mówił.
Sędzia ocenił, że jeżeli ta ustawa wejdzie w życie, to "będziemy mieli ciekawe czasy i będzie to bez wątpienia chyba najpoważniejsza próba dla stanu sędziowskiego w Polsce".
Słowa Piotrowicza o sędziach
W sprawie, w której w czwartek zapadł wyrok, chodziło o wypowiedź byłego posła Prawa i Sprawiedliwości, obecnie sędziego Trybunału Konstytucyjnego, z końca sierpnia 2018 roku. Podczas obrad nowej Krajowej Rady Sądownictwa, na których rada miała zarekomendować kandydatów na sędziów Sądu Najwyższego, miał miejsce protest demonstrantów reprezentujących ruch Obywatele RP. Piotrowicz odnosząc się wówczas do manifestacji, powiedział dziennikarzom, że "nie może być takiej sytuacji, by garstka niezadowolonych z utraty przywilejów blokowała prace organu konstytucyjnego".
Dopytywany, o jakie przywileje chodzi, odpowiedział, że chodzi także o to, żeby "sędziowie, którzy są zwykłymi złodziejami, nie orzekali dalej".
Słowa Piotrowicza wzbudziły oburzenie i sprzeciw części środowiska sędziowskiego. W związku z wypowiedzią byłego posła pierwsza prezes SN Małgorzata Gersdorf i sędzia SN Stanisław Rączka złożyli pozew cywilny o ochronę dóbr osobistych. Sędziowie domagali się od Piotrowicza przeprosin w mediach oraz wpłaty 50 tysięcy złotych zadośćuczynienia na rzecz Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce.
Rozprawa w tym procesie odbyła się przed Sądem Okręgowym w Warszawie 2 grudnia ubiegłego roku. Zeznania składali wówczas Małgorzata Gersdorf i Krzysztof Rączka oraz w charakterze świadka wiceprzewodniczący KRS sędzia Wiesław Johann. Stanisław Piotrowicz nie przybył do sądu.
Autor: kb// / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24