Ponosimy bez przerwy koszty wojny, podrywając samoloty w czasie, gdy Rosja ostrzeliwuje Ukrainę. Te samoloty, latając, powinny zestrzeliwać rakiety, które zmierzają w kierunku naszej granicy - mówił w TVN24 generał Stanisław Koziej.
Prezydent Wołodymyr Zełenski i premier Donald Tusk podpisali w Warszawie umowę o współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa. W umowie została zapisana między innymi "potrzeba rozmowy" na temat zestrzeliwania przez polskie siły zbrojne pocisków zmierzających w stronę Polski, gdy są jeszcze nad terytorium ukraińskim.
We wtorek w "Rozmowie Piaseckiego" o takiej koncepcji mówił generał brygady Stanisław Koziej, były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego
- Zauważmy, że my ponosimy bez przerwy koszty tej wojny, podrywając ciągle samoloty (w czasie, gdy Rosja ostrzeliwuje Ukrainę - red.). Samoloty latają, a efektu nie ma. One powinny latając zestrzeliwać te rakiety, które zmierzają w kierunku naszej granicy, bo nie wiemy, czy one pomyłkowo, czy intencjonalnie nie wpadną w naszą przestrzeń. Nie wiemy też, co one niosą w swoim ładunku - wskazywał.
Koziej podkreślił, że "powinniśmy sobie na Zachodzie uświadomić, że jesteśmy w drugiej zimnej wojnie między Rosją i Zachodem i w stosunku do charakteru tej drugiej zimnej wojny musimy podejmować odpowiednie działania, adekwatne do warunków".
- Putin nas cały czas straszy, cały czas nas szantażuje, cały czas głosi różne koncepcje, chociażby w obszarze broni nuklearnej. Moim zdaniem Zachód, NATO za mało robi, aby jakoś neutralizować tę agresywną doktrynę nuklearną Rosji w przestrzeni narracyjnej - ocenił.
Koziej: trzeba Putinowi stawiać pewne dylematy
Koziej mówił też o rozpoczynającym się we wtorek szczycie NATO w Waszyngtonie. - Nie spodziewam się, żeby ten szczyt był jakiś rewolucyjny. Raczej widzę go jako ewolucyjny, czyli będzie dokładanie kolejnych elementów do tego kursu, do tego kierunku, które NATO realizuje, zwłaszcza po 2022 roku - przewidywał.
- Najwyższa pora, żebyśmy w Sojuszu zrozumieli, że trzeba Putina stawiać przed pewnymi dylematami, aby on miał problem, czy wysyłać te rakiety w kierunku do granicy NATO, żeby one tam leciały, a potem zakręcały i atakowały Ukraińców od zachodu i tak dalej. Bo my jak gdyby dajemy Putinowi swoim terytorium dodatkową osłonę do lepszych ataków na Ukrainę - powiedział Koziej.
Koziej: Putin strzelił sobie w stopę. Nie ma mowy o przypadkowości
Generał, komentując poniedziałkowe uderzenie Rosji na szpital w Kijowie, ocenił, że Putin "strzelił sobie w stopę".
- Ale strzelił sobie dlatego, że on taki właśnie jest. Myśli takimi kategoriami, że tym szantażem, strachem, jak największym okrucieństwem, zmusi Zachód do ustępstwa albo go przestraszy. (...) Tu nie ma mowy o przypadkowości. To jest celowe, ale nieskuteczne - stwierdził.
Pytany, czy istnieje możliwość, że Rosja zdecyduje się zaatakować NATO, odparł: - Dzisiaj nie. Dopóki Rosja ma wojnę w Ukrainie, dotąd nie ma żadnych przesłanek ani podstaw, by myśleć o jakiejkolwiek drugiej wojnie, innej wojnie.
- Ale gdyby wygrała w Ukrainie, to wówczas nawet na fali tego swojego sukcesu byłaby bardziej agresywna. (...) Tajemnica tkwi w taktycznej broni atomowej. Oczywiście Rosja nie zaatakuje NATO jako całości, ale może próbować osiągnąć jakieś cząstkowe cele, krótkie, małe, błyskawiczne. Na przykład wybicie sobie korytarza do Kaliningradu pod parasolem swojej doktryny taktycznej broni atomowej, czyli szantażując Zachód użyciem taktycznej broni jądrowej - dodał Koziej.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24