"Trump powinien przestrzec Putina przed eskalacją, przed dalszymi krokami"

Głównym osiągnięciem szczytu G20 było to że Trump nikogo nie obraził
"Głównym osiągnięciem szczytu G20 było to, że Trump nikogo nie obraził"
Źródło: tvn24

Źle się stało, że do niego nie doszło - mówił w niedzielę w "Faktach po Faktach" w TVN24 o planowanym oficjalnym spotkaniu Władimira Putina i Donalda Trumpa Ryszard Schnepf, były ambasador w USA. Innego zdania był drugi gość, Stanisław Ciosek, były ambasador w Rosji. - Tu bez krzyku czy wyraźnego, twardego przedstawienia stanowisk, by się nie obyło - tłumaczył.

Putin i Trump mieli się spotkać w sobotę na marginesie szczytu G20 w Buenos Aires. Spotkanie obu prezydentów miało być pierwszym od lipcowego szczytu w Helsinkach, a rosyjski przywódca chciał je wykorzystać, aby rozmawiać między innymi o rozbrojeniu nuklearnym i Syrii. Prezydent USA odwołał je jednak ze względu na wydarzenia w Cieśninie Kerczeńskiej.

- Dosyć nieoczekiwanie. Większość ekspertów jest zdania, że źle się stało, że do tego spotkania nie doszło. Liczyli, że prezydent Trump pokaże, że potrafi - a często pokazywał, że potrafi - przełamywać swoich oponentów. To był ten moment, że powinien to zrobić, czyli przestrzec Putina przed eskalacją, przed dalszymi krokami, jakie mogą się zdarzyć - wyjaśnił Schnepf.

- Pytanie, czy była obawa, że spotkanie, które miałoby charakter publiczny, nie zamieniłoby się w spotkanie helsińskie, gdzie Trump może być człowiekiem, którego Putin bronił przed amerykańskim wymiarem sprawiedliwości. A to było żenujące - dodał.

"Zostali z niczym"

Innego zdania był drugi z gości "Faktów po Faktach". - Lepiej, że do spotkania nie doszło. Mogli na siebie nakrzyczeć, a oni chcą kontynuować projekt helsiński, żeby osiągnąć porozumienie. Tu bez krzyku czy wyraźnego, twardego przedstawienia stanowisk, by się nie obyło - stwierdził Ciosek.

Mimo odwołania zaplanowanego spotkania z rosyjskim przywódcą, prezydent USA rozmawiał z nim krótko w piątek. Putin zdradził, że rozmowa dotyczyła incydentu na Morzu Czarnym. Dodał, że obaj pozostali przy swoich stanowiskach.

- Jak to się mówi, na stojąco - tam podczas spotkania na szczycie wszyscy ze sobą rozmawiają - my z prezydentem Trumpem również porozmawialiśmy. W dwóch słowach odpowiedziałem na jego pytania dotyczące tego incydentu na Morzu Czarnym - wyjaśnił były ambasador w Rosji.

Co to oznaczało zdaniem gości "Faktów po Faktach"? - Że zostali z niczym. Amerykańskie media twierdzą, że głównym osiągnięciem szczytu G20 było to, że Trump nikogo nie obraził, że wyjechał w spokoju, chwalił Angelę Merkel, atmosfera była przyjemna, poza jednym wydarzeniem, czyli braterskiego poklepywania się po plecach pomiędzy Putinem a bin Salmanem, następcą tronu Arabii Saudyjskiej. To był symbol porozumienia i być może też sojuszu. To oczywiście gra dyplomatyczna - podkreślił z kolei Schnepf.

Zdaniem byłego ambasadora w Rosji ważnym wydarzeniem szczytu G20 było ogłoszenie przez USA i Chiny 90-dniowego "zawieszenia broni" w sporze handlowym. - Wojna handlowa zaczęłaby trząść światem ekonomicznym - podkreślił Ciosek.

ZOBACZ CAŁY PROGRAM "FAKTY PO FAKTACH" >

Autor: lukl//now / Źródło: tvn24.pl "Fakty po Faktach"

Czytaj także: