Stan wyjątkowy. Rzecznik praw dziecka Mikołaj Pawlak spotkał się z funkcjonariuszami Straży Granicznej przy granicy z Białorusią. Biuro Rzecznika w oświadczeniu przekazało, że "nie odnotował przypadków stosowania przez polską Straż Graniczną metody push back, czy przypadków pozostawiania migrantów w lesie lub na bagnie". "Rzecznik monitoruje sytuację od początku kryzysu migracyjnego" - poinformowano.
Jak poinformował zespół prasowy Biura Rzecznika Praw Dziecka, Mikołaj Pawlak pojechał na granicę z Białorusią. RPD rozmawiał z funkcjonariuszami podlaskiej Straży Granicznej, był też w ośrodkach dla cudzoziemców. "Z uzyskanych wyjaśnień i informacji wynika, że rodziny z dziećmi, które przedostaną się na terytorium Polski i poproszą o objęcie ich procedurą ochrony międzynarodowej, są kierowane do ośrodków dla cudzoziemców, gdzie czekają na decyzje Urzędu do Spraw Cudzoziemców" - czytamy w komunikacie.
Rzecznik Praw Dziecka na granicy z Białorusią
Jak dodał zespół prasowy RPD, w regionie podlaskim w ośrodku w Białymstoku przebywa obecnie 135 cudzoziemców: 26 rodzin i 64 dzieci, zaś w ośrodku Czerwony Bór 148 cudzoziemców: 40 rodzin i 61 dzieci. "Ogólna liczba cudzoziemców przebywających w polskich ośrodkach to 1490 osób" - napisano.
RPD poinformował, że funkcjonariusze SG, policji i Wojska Polskiego "udzielają pierwszej pomocy medycznej i humanitarnej każdemu dziecku, które nielegalnie przekroczyło granicę". "Decyzję o tym, czy zostanie ono objęte procedurą ochrony międzynarodowej, podejmują jednak jego rodzice lub opiekunowie, a nie przedstawiciele państwa polskiego" - napisano.
Dodano, że "w sytuacji zagrożenia zdrowia lub życia dziecka, niezależnie od statusu prawnego jego pobytu na terytorium Polski, jest ono objęte specjalistyczną opieką lekarską w placówce medycznej".
"Rzecznik spotkał się z rodziną z Iraku - małżeństwem z 6-letnią córką, którzy po nielegalnym przekroczeniu granicy wymagali interwencji lekarza. Funkcjonariusze Straży Granicznej wezwali karetkę pogotowia. W szpitalu udzielono im pomocy i otoczono opieką. Gdy stan zdrowia dziewczynki się poprawił, cała rodzina została objęta procedurą ochrony międzynarodowej" - napisało biuro RPD.
Mikołaj Pawlak: migranci mają zapewnioną opiekę
Biuro RPD przekazało, że w "ośrodkach migranci mają zapewnioną całodobową opiekę, w tym medyczną, a dzieci edukację, zaś ośrodki dla cudzoziemców są wizytowane przez pracowników biura RPD".
"Warunki pobytu są oceniane co do zasady pozytywnie, a zdecydowana większość skarg cudzoziemców dotyczy sądowych decyzji o pozbawieniu ich wolności. Rzecznik nie ma uprawnień do udziału w postępowaniach prowadzonych na gruncie Kodeksu postępowania karnego - taki charakter mają sprawy detencyjne. Rzecznik nie może zażalić postanowień sądów rejonowych o umieszczeniu dziecka w detencji czy o przedłużeniu pobytu, nie może także składać wniosków o zwolnienie małoletniego z detencji" - napisano.
Dodano, że RPD podtrzymuje postulat wprowadzenia do ustawy o cudzoziemcach i ustawy o udzielaniu cudzoziemcom ochrony na terytorium RP całkowitego zakazu detencji administracyjnej małoletnich cudzoziemców. "Zdaniem Rzecznika, takie przepisy powinny obowiązywać w całej Unii Europejskiej, niestety w większości państw członkowskich dzieci są wciąż obejmowane detencją" - napisano.
Rzecznik Praw Dziecka: nie było przypadków stosowania metody push back
"Rzecznik nie odnotował przypadków stosowania przez polską Straż Graniczną metody push back" - przekazano. "Przekazywanie stronie białoruskiej dotyczy migrantów, którzy po nielegalnym przedostaniu się na terytorium naszego kraju, odmawiają ochrony ze strony Polski, ponieważ chcą jechać dalej na zachód Europy. Polska Straż Graniczna nie ma podstaw prawnych do transportowania ich do Niemiec. Byłoby to złamanie prawa międzynarodowego i pomoc w nielegalnym procederze przemytu ludzi" - napisano.
Jak dodano, migranci, którzy nie zgadzają się na umieszczenie ich w polskim ośrodku - po udzieleniu im pomocy medycznej - przekazaniu żywności i odzieży, są zgodnie z prawem przekazywani stronie białoruskiej w bezpiecznych dla nich warunkach. "Rzecznik Praw Dziecka nie odnotował przypadków pozostawiania migrantów w lesie czy na bagnie, jak donosiły niektóre media" - napisano.
RPD potwierdził natomiast - jak wynika z komunikatu - przypadki wykorzystywania dzieci przez służby białoruskie i migrantów w celu nakłonienia funkcjonariuszy SG do odstąpienia od zatrzymania. "Dzieci są między innymi specjalnie rozbierane i wyziębiane" - napisano.
"Rzecznik monitoruje sytuację od początku kryzysu migracyjnego. Dzięki stałemu, bezpośredniemu kontaktowi ze Strażą Graniczną udało m.in. uratować kilka dni temu rodzinę migrantów z Konga. Nielegalnie przekroczyli polską granicę i zgubili się na podmokłym terenie w lesie. Zaalarmowany telefonicznie Rzecznik Praw Dziecka skontaktował się w nocy ze Strażą Graniczną i przekazał lokalizację GPS zagubionej grupy. Funkcjonariusze wyprowadzili rodzinę z niebezpiecznego terenu i udzielili jej pomocy medycznej i humanitarnej" - podało Biuro RPD.
Dalej w komunikacie RPD informuje, że odnotował przypadki stosowania przemocy wobec migrantów - także wobec dzieci - przez funkcjonariuszy białoruskich służb. "Z informacji przekazywanych przez migrantów wynika, że zdarzają się przypadki pobicia i zmuszania do przekraczania granicy z Polską na terenach niebezpiecznych, bagiennych. Rzecznik stwierdza, że takie działania naruszają podstawowe prawa człowieka. Odnotowano także przypadki dostarczania migrantom przez stronę białoruską narzędzi do niszczenia polskich zabezpieczeń granicznych" - czytamy.
RPD za "niedopuszczalne uznał publikowanie wizerunku dzieci, chronionego m.in. przez przepisy o ochronie danych osobowych i zaapelował do polskich mediów, polityków i użytkowników serwisów społecznościowych, aby uszanowali prawa migrantów, a zwłaszcza dzieci, do prywatności".
Wyraził też uznanie "dla wszystkich osób i organizacji, które pomagają ludziom, a w szczególności dzieciom i ich rodzinom skrzywdzonym w konflikcie migracyjnym". "Szczególne uznanie należy się funkcjonariuszom Straży Granicznej, którzy chroniąc polskie granice i nasze bezpieczeństwo, udzielają dzieciom migrantów daleko idącej i często wykraczającej poza ich obowiązki pomocy humanitarnej" - napisano.
RPD uznał "medialne ataki na funkcjonariuszy polskiej Straży Granicznej za bezpodstawne i krzywdzące, oparte na nieprawdziwych informacjach i manipulacjach, często celowo rozpowszechnianych przez stronę białoruską i rosyjską".
Poprosił również "wszystkie strony polskiej sceny politycznej, media i komentatorów, aby podjęli wspólne działania na rzecz wzmocnienia ochrony polskich granic, wsparcia funkcjonariuszy Straży Granicznej, policji i żołnierzy Wojska Polskiego oraz zapewnienia bezpieczeństwa najsłabszym ofiarom konfliktu migracyjnego – dzieciom i rodzinom, z poszanowaniem międzynarodowego i krajowego prawa".
Pawlak zadeklarował także gotowość pomocy przy przekazywaniu pomocy humanitarnej w rejon objęty kryzysem migracyjnym "od wszystkich osób i podmiotów, które ze względu na obowiązujący tam stan wyjątkowy nie mają już takiej możliwości".
Straż Graniczna o migrantach z Michałowa: zastosowano procedurę
Pod koniec września rzeczniczka Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej Katarzyna Zdanowicz odpowiedziała reporterce TVN24 na pytania dotyczące sytuacji dzieci z Michałowa. Rzeczniczka mówiła, wobec migrantów "zastosowano procedurę zgodnie z rozporządzeniem". Na pytanie, czy to oznacza, że zostali wywiezieni z powrotem na granicę, Zdanowicz odparła: - Tak, zostali doprowadzeni do linii granicy i teraz znajdują się na Białorusi. Rzeczniczka potwierdziła, że wśród migrantów były kobiety i dzieci. Wtedy nie potrafiła jednak powiedzieć, skąd pochodzą, ilu ich jest i w jakim są wieku.
Dodatkowo przesłała wiadomość: "27 września br. w Szymkach rano ujawniono 26 obywateli Iraku, w tym kobiety i dzieci, którzy nielegalnie przekroczyli granicę polsko-białoruską". "Osoby te zostały przewiezione do Placówki SG w Michałowie w celu zweryfikowania ich stanu zdrowia oraz sprawdzenia warunków i celu 'wjazdu' na teren naszego kraju. Po przeprowadzonych czynnościach wobec tych osób zastosowano procedury z Rozporządzenia MSWiA z dnia 20 sierpnia 2021 r. zmieniającym rozporządzenie w sprawie czasowego zawieszenia lub ograniczenia ruchu granicznego na określonych przejściach granicznych" - napisała.
"Przypomnę, osoby, które nie należą do kategorii osób wymienionych w § 3 ust. 2 Rozporządzenia MSWiA z dnia 20 sierpnia 2021 r. (...) zostają pouczone o obowiązku niezwłocznego opuszczenia terytorium Polski. W przypadku ujawnienia takich osób bezpośrednio w przejściu granicznym, na którym ruch graniczny został zawieszony lub ograniczony, a także poza zasięgiem terytorialnym przejścia granicznego, są one zawracane do linii granicy państwowej" - dodała.
Stan wyjątkowy
Od 2 września w związku z presją migracyjną w przygranicznym pasie z Białorusią w 183 miejscowościach woj. podlaskiego i lubelskiego obowiązuje stan wyjątkowy. Został on wprowadzony na 30 dni na mocy rozporządzenia prezydenta Andrzeja Dudy, wydanego na wniosek Rady Ministrów. W czwartek wieczorem Sejm zgodził się na przedłużenie stanu wyjątkowego o 60 dni.
Przez ten czas dziennikarze nie mają dostępu do obszaru objętego stanem wyjątkowym i nie mogą relacjonować wydarzeń z terenu. Przebywać tam nie mogą także przedstawiciele organizacji pomocowych, medycy i prawnicy. Ci apelują, aby pozwolić im pomóc migrantom.
Europejski Trybunał Praw Człowieka zdecydował, że Polska musi zapewnić migrantom przebywającym przy granicy polsko-białoruskiej żywność, ubrania, opiekę medyczną, a także dostęp do kontaktu z prawnikami. Dwójka adwokatów, radca prawny oraz tłumaczka mimo to nie zostali we wtorek dopuszczeni do migrantów.
Janina Ochojska: mamy do czynienia z ogromnym kryzysem humanitarnym
Eurodeputowana Janina Ochojska, założycielka Polskiej Akcji Humanitarnej, sygnalizowała niedawno, że przy granicy "mamy do czynienia z ogromnym kryzysem humanitarnym".
- Chciałabym, żebyśmy wszyscy zrozumieli, że to, co się dzieje na tej granicy, będzie obciążało nas odpowiedzialnością. My jesteśmy za to odpowiedzialni. My, obywatele Polski - mówiła. Podkreślała, że przebywający tam migranci to nie są "nielegalni ludzie".
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24