Prawie 800-kilogramowy żubr "rozrabia" w Tucznie (woj. zachodniopomorskie). Zwierzę spaceruje po miasteczku, wyjada resztki ze śmietników, a ostatnio zagląda nawet na podwórka. Mieszkańcy boją się, że potężne zwierzę zrobi im krzywdę.
Samiec żubra, który nęka mieszkańców Tuczna, waży ok. 800 kg. Narodził się w jednej z zagród w Pszczynie i został wypuszczony na wolność. Pyra jest "ofiarą" ministerialnego programu przywracania populacji żubra w Polsce. Został wypuszczony na wolność zbyt późno i zdążył oswoić się z ludźmi.
Jak powiedział w rozmowie z TVN24 wiceprezes Zachodniopomorskiego Towarzystwa Przyrodniczego Maciej Tracz, byk ma dzisiaj 14 lat i przyjechał do zagrody aklimatyzacyjnej w 2004 roku w wieku 3 lat.
- To trochę za późno, bo powinien przyjechać jako roczniak. To się też odbiło na jego późniejszym zachowaniu, ponieważ on miał nawyki zwierzęcia hodowlanego z zagrody, z której przyjechał, a niestety nie zdążył się tutaj nauczyć zachowań prawidłowych zwierzęcia dzikiego - wyjaśnił Tracz.
Samotne wędrówki żubra po okolicy
Wolno żyjące stado żubrów nie zaakceptowało słabszego Pyry. - Nigdy nie był w stanie wywalczyć sobie haremu krów, w związku z czym jego żywot sprowadził się do samotnych wędrówek po okolicy - dodał Tracz.
Wyjaśnił, że w ubiegłym roku prawdopodobnie po raz ostatni zawalczył o przywództwo, z walki wyszedł mocno poraniony, nie poruszał się, niemal zdechł. W takim stanie znaleźli go ludzie i - jak wyjaśnia ekspert - doszło do odnowienia przymierza z człowiekiem. Okoliczni mieszkańcy zaczęli go dokarmiać, wysypywać jedzenie niemal wprost do pyska.
- Przeżył, wylizał się i w momencie kiedy stał się całkowicie ruchliwy i sprawny, po prostu poszedł do tych ludzi i poprosił, żeby mu dalej dawali marchewkę i jabłka - powiedział.
"Dzieci się boją wychodzić na podwórko"
Żubr wyjada więc ziemniaki z kopców, tratuje rzepak, niszczy uprawy porzeczki. Od niedawna pojawia się też w terenie zabudowanym, chodzi po ulicach, a ostatnio zagląda do ogródków i tratuje je.
- Ludzie zaczęli go dokarmiać i zaczął podchodzić coraz bliżej budynków. Pierwszy raz się pojawił trzy lata temu, przyszedł sobie na jabłka - powiedziała w rozmowie z TVN24 jedna z mieszkanek Tuczna. Wyjaśniła, że żubr coraz częściej pojawiał się blisko domostw i szukał jedzenia. - Dzieci się boją wychodzić na podwórko - dodała.
Sołtys zadecydował, że należy w końcu w sprawie żubra podjąć jakieś kroki. Służby zadecydowały, że zwierzę należy odłowić. Żubr najprawdopodobniej zostanie uśpiony i potem przewieziony do jednej z zagród pokazowych.
Autor: pk/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Rodzina Stańczyków