Polska prokuratura prowadząca śledztwo w sprawie internetowych wpisów na temat Tymoteusza Szydły, syna byłej premier Beaty Szydło, zwróciła się z prośbą o pomoc do Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii - podała Wirtualna Polska. Portal zwrócił też uwagę, że w sprawy o zniesławienie zwykle prokuratura angażuje się tylko, kiedy istnieje "interes społeczny". Na pytanie, jaki był on w tym przypadku, nie odpowiedziała.
O Tymoteuszu Szydle - synu byłej premier, a obecnie europosłanki PiS Beaty Szydło - zaczęto mówić, kiedy przyjął święcenia kapłańskie w 2017 roku. Po wakacjach w 2019 miał być przeniesiony z parafii w Buczkowicach do parafii św. Maksymiliana Kolbego w Oświęcimiu, ale nie pojawił się tam. Ówczesny ksiądz Szydło poszedł na bezterminowy urlop. Wtedy w internecie zaczęły pojawiać się plotki i spekulacje na temat powodów jego nieobecności. Sugerowano, że duchowny związał się z kobietą czy że zostanie ojcem.
Jak napisała w środowej publikacji Wirtualna Polska, wówczas z mediami w imieniu Tymoteusza Szydły zaczął kontaktować się mecenas Maciej Zaborowski - adwokat reprezentujący także ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę czy prezesa Orlenu Daniela Obajtka.
Według WP Zaborowski wysłał pisma do internautów publikujących komentarze pod adresem Tymoteusza Szydły, "informował ich o zniesławiającym charakterze wpisów oraz prosił o podanie adresu e-mail celem 'przesłania skanu pełnomocnictwa oraz prowadzenia dalszej korespondencji'".
Polska prokuratura prosi o pomoc USA i Wielką Brytanię
Później okazało się - podała Wirtualna Polska - iż Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła dochodzenie w związku z zawiadomieniem pełnomocnika. Szydło, który ostatecznie odszedł z kapłaństwa, o czym informował w grudniu 2019 roku, ma w tym śledztwie status pokrzywdzonego.
Jak dowiedział się portal, w postępowaniu przesłuchano jak dotąd jedynie Tymoteusza Szydłę i Piotra Surmaczyńskiego, działacza polonijnego i pisarza, do którego miało należeć konto na Facebooku, na którym pojawiły się wpisy będące przedmiotem postępowania. Nikt nie usłyszał zarzutów.
Ponadto - czytamy na WP - "polska prokuratura w sprawie Tymoteusza Szydły poprosiła o pomoc Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię".
"Wystąpiono do władz USA o uzyskanie od Facebook Inc., w ramach międzynarodowej pomocy prawnej, danych umożliwiających identyfikację użytkownika profilu. Ponadto ustalono dwóch potencjalnych świadków, którzy zamieszkują na stałe na terytorium Wielkiej Brytanii. W związku z powyższym wystąpiono do władz sądowych Zjednoczonego Królestwa o przesłuchanie obojga świadków" - przekazał Wirtualnej Polsce prok. Szymon Banna z biura prasowego warszawskiej prokuratury okręgowej.
Według portalu brytyjski wymiar sprawiedliwości nie odpowiedział do tej pory stronie polskiej. Z tego względu z końcem 2021 roku śledztwo zawieszono.
Prokuratura mówi o zniesławieniu. "Tego typu sprawa kosztuje"
WP poinformowało też, że prokuratura zmieniła kwalifikację ewentualnego przestępstwa. Jak przypomniano, jeszcze w 2021 roku "Gazeta Wyborcza" informowała o śledztwie w sprawie bezprawnego pozyskania dostępu do informacji, oszustwa oraz oszustwa komputerowego. "Teraz prokuratura informuje o zniesławieniu i znieważeniu za pomocą środków masowego komunikowania" - wskazano.
"Zarówno zniesławienie, jak i znieważenie są przestępstwami ściganymi z oskarżenia prywatnego. Oznacza to, że poszkodowany sam wchodzi w rolę prokuratora, zbiera materiał dowodowy i oskarża przed sądem osobę, która go pomówiła lub zniesławiła. Prokuratura może się zaangażować w taką sprawę tylko w szczególnych przypadkach, gdy istnieje ku temu interes społeczny" - podało WP.
"Zapytaliśmy więc Prokuraturę Okręgową w Warszawie, dlaczego włączyła się akurat w sprawę dotyczącą Tymoteusza Szydły i jaki jest w tym interes społeczny. Prokuratura nie odpowiedziała" - czytamy.
Sędzia Bartłomiej Przymusiński, rzecznik Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia", komentował dla WP sprawę tak: "Nawet gdy ktoś zniesławia sędziego, w związku z wykonywaniem przez niego czynności urzędowych, prokuratura bardzo często odmawia prowadzenia sprawy. Wtedy funkcjonariusz publiczny musi sam bronić swojego dobrego imienia. Prokuratura powinna wyjaśnić, jaki interes publiczny przemawia za prowadzeniem sprawy dotyczącej osoby prywatnej. Pamiętajmy, że każda tego typu sprawa kosztuje - to koszty korespondencji, tłumaczeń. My wszyscy płacimy za to, by jedna konkretna osoba mogła kogoś ścigać".
Portal za pośrednictwem mecenasa Zaborowskiego skierował 6 lipca pytania do Tymoteusza Szydły. Zapytano, "czy uważa, że prokuratura powinna zajmować się internetowymi wpisami, uznawanymi przez niego za zniesławienie, skoro przestępstwo zniesławienia ścigane jest z oskarżenia prywatnego", "jak prokuratura uzasadniła istnienie interesu społecznego, by podjąć sprawę wpisów", "czy prokuratura powinna sięgać po międzynarodową pomoc prawną w tego typu postępowaniach".
WP nie otrzymała jednak odpowiedzi do czasu opublikowania tekstu w środę.
Źródło: Wirtualna Polska
Źródło zdjęcia głównego: TVN24